Prawie przez centrum stolicy Kociewia, królewskiego miasta Starogard Gd. biegnie ulica Kościuszki. Przy tej ulicy zbudowano piękny budynek jedynej, wyższej uczelni miasta. Tu działa jedyna na Pomorzu huta szkła. Tą ulicą idzie młodzież do "białego" ogólniaka. Przy tej ulicy urzęduje Państwowa Inspekcja Pracy. Ulica Kościuszki jest więc chyba ważną dla miasta ulicą.
Drewniane wychodki
- Może to i ważna ulica dla miasta, ale budynki przy tej ulicy, w których mieszkamy to zgroza - mówi Sławomir Kurs. - Tu tylko szczury czują się dobrze. Nawet w biały dzień grasują po piwnicach i mieszkaniach. Miesiąc temu wyłożyli tu jakieś trutki, ale szczury nic sobie z tego nie robią.
Sławomir Kurs mieszka tu już od 9 lat. Z żoną Anną i pięciorgiem dzieci.
- Niby mamy dwa pokoje i kuchnię. Na piętrze. Ale nie mamy ani łazienki, ani ubikacji. Myjemy się w miskach. Do ubikacji trzeba schodzić aż na podwórko. Stoją tam typowe, drewniane wychodki. Jeden wychodek jest na dwie rodziny - mówi Anna Kurs.
Wchodzimy po drewnianych, krętych schodach na drugie piętro. Półmrok i woń wilgoci. Odpadającą ze ścian farba.
- Tym budynkiem zarządza Zarząd Budynkami Mieszkalnymi. Ale oni tu nic nie robią. Tłumaczą, że nie mają pieniędzy bo ludzie nie płacą czynszu. Ale my płacimy. Jak zacząłem pisać po urzędach to coś drgnęło. Nawet mi odpisali na pismo - pan Sławomir pokazuje nam plik pism.
Zamiana za długi
Większość z tych pism ma podobną treść. Czytamy pismo ZBM z dnia 21 czerwca 2007 r.
- Odpowiadając na Pana pismo z dnia 24 maja 2007 r. Zarząd Budynkami Mieszkalnymi w Starogardzie Gd. uprzejmie informuje, że zajmowany obecnie lokal otrzymali Państwo w wyniku zamiany lokalu przy ul. Gdańskiej 3 za spłatą zaległości czynszowych. Obecnie mogą Państwo również zmienić lokal w celu poprawy warunków mieszkaniowych, ale z poszukaną we własnym zakresie chętną rodziną - pisze dyrektor ZBM w Starogardzie Gdańskim, Andrzej Karasek.
- Ja teraz muszę znaleźć rodzinę, która ma lepsze mieszkanie jak nasze i jest zadłużona, bo nie płaci czynszu. Muszę się z nimi dogadać na zamianę i zapłacić za nich wszystkie zaległości. Próbowałem tak zrobić. Ale musiałbym zapłacić minimum 5 tys. zł do ZBM bo takie zaległości mają czynszowe mają ludzie z lepszych mieszkań. Nie mamy tylu pieniędzy. Staramy się więc aby tu zrobiono jakieś remonty.
- Tutejszy Zarząd zna potrzeby remontowe całego budynku przy ul. Kościuszki 98 oraz stan klatki schodowej, jednak jej obecny stan techniczny jest wynikiem ciągłej dewastacji oraz brakiem dbałości o czystość i estetykę przez osoby zamieszkujące. Realizacja wszystkich potrzebremontowych jest niemożliwa z uwagi na brak regularnych wpłat czynszowych i występujące znaczne zadłużenie z tego tytułu - pisze w powyższym dyrektor, Andrzej Karasek.
Pęka bo stary
- Faktycznie była u nas komisja z ZBM. Weszli, popatrzyli, pokręcili głowami i poszli. Jeden z nich powiedział, że tu jest w porządku i jeszcze ze 20 lat można tu pomieszkać - mówi pani Anna. - A ja pamiętam jak 21 lat temu, jako mała dziewczynka odprowadzałam mamę do pracy w hucie szkła to wisiała na tym budynku żółta tablica "Uwaga. Budynek przeznaczony do rozbiórki". Nigdy nie myślałam, że będę tu kiedyś musiała mieszkać.
- A jak poszedłem ze skargą do prezydenta miasta to mnie grzecznie przyjął i wysłuchał. I chyba to pomogło - mówi pan Sławomir.
- Jednocześnie informujemy, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami wymienione zostaną dwa okna, natomiast pozostałe dwa okna oraz podłoga w kuchni zostały ujęte w terminarzu prac do realizacji w późniejszym terminie. Dodatkowo wyjaśniamy, iż pęknięcia sufitu w pokoju nie zagrażają konstrukcji budynku gdyż, są to pęknięcia powierzchniowe, na które ma wpływ między innymi znaczny wiek budynku - napisał dyrektor ZBM.
- I dwa miesiące temu wymienili nam te dwa okna. I to wszystko. Ja teraz nie mogę mówić, że ZBM nic nie robi. Ale jak my przeżyjemy tu kolejną zimę. Dzieci chorują bez przerwy - pani Ania przytula kaszlących synów, 8 letniego Karola i 6 letniego Oskara.
- Czynsz płacimy terminowo. Jesteśmy solidną rodziną. Od 18 lat pracuję bez przerwy w "Polfie". Jestem aparaturowym na produkcji - mówi pan Sylwester. - Kiedy zasypiając, patrzę w pękający sufit to boję się, żeby to wszystko się nagle na nas nie zawaliło.
Napisz komentarz
Komentarze