czwartek, 7 listopada 2024 03:49
Reklama
Reklama

Patrzyli jak płonie mój dobytek

STAROGARD GD. Wskutek zwarcia instalacji elektrycznej zapalił się dom Zygmunta Sokołowskiego. Na przybycie strażaków czekał ponad dwadzieścia minut. Zarzucił strażakom opieszałość. Strażacy wyjaśniają.
Patrzyli jak płonie mój dobytek

Okazuje się, że wszystko przez to, że zadzwonił pod ratunkowy numer telefonu 112. Gdyby nie dzwonił z komórki a z aparatu stacjonarnego, strażacy mogliby być wcześniej na miejscu pożaru. Spotkaliśmy się z st. kapitanem Adamem Jastrzębskim, zastępcą komendanta powiatowego PSP w Starogardzie Gd., mł. ogniomistrzem Kariną Stankowską, rzecznikiem prasowym komendanta PSP i kapitanem Dariuszem Żywickim, dowódcą jednostki ratowniczo – gaśniczej, aby odtworzyć przebieg zdarzeń i ustrzec potencjalnych pogorzelców przed błędami jakie przydarzyły się w wyniku nerwów i emocji panu Zygmuntowi.
- Zaczęło się od tego, że pan zadzwonił pod nr 112 - mówi  st. kapitan Adam Jastrzębski, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Starogardzie Gd. - Pod tym numerem odezwała mu się policja. Pan zgłaszający pożar powiedział, że chce połączyć się ze Strażą Pożarną. Dyżurny policjant powiedział mu, że to jest numer 998. Tak wynika z relacji rzecznika prasowego policji. Potem zadzwonił raz jeszcze na numer 112.
- Widzieliśmy bilingi rozmów. Dzwoniło kilka osób nieomal jednocześnie.
- Zgadza się, ale numer 112 z telefonu komórkowego trafia do policji.
Następnie pan zadzwonił pod nr 998. I tu wyniknął problem. Pan podał, ze pali się na ul. Pelplińskiej 32. Dyspozytor zapytał "Halo, gdzie?". Nie wiedzieliśmy czy to jest Starogard, czy to jest Jabłowo czy jeszcze może gdzie indziej.
- Dobrze. Ale wyświetla wam się numer dzwoniącego. Nie można po numerze odnaleźć adresu?
- Żaden operator nie udzieli nam takiej informacji. Jest ochrona danych osobowych. Dopiero przy pomocy policji można to ustalić. Dlatego może to tłumaczyć naszego dyspozytora, iż uznał on ten alarm za fałszywy i nie wysłał jednostek.
-Kolejny telefon był po pięciu minutach. Od momentu kiedy dyspozytor przyjął zgłoszenie z informacją co się pali i gdzie się pali minęła kolejna minuta. Następnym etapem jest dysponowanie jednostek. Wyjazd jednostki nastąpił minutę, półtorej minuty po ogłoszeniu alarmu. Dalej na miejsce akcji dojeżdża oficer operacyjny, który decyduje o dalszych siłach i środkach. Dalej jest dojazd 3-4 minuty. Prosto licząc my potrzebowaliśmy 4-5 minut. Dodając telefony na policję mamy około 20 minut.
- Pozostaje nam jeszcze sposób działania na miejscu pożaru.
- Tam nie dowodziłem- mówi kapitan Żywicki - Dowodził inny kolega, który po przybyciu na miejsce zdarzenia ocenił sytuację. Ogień był na dachu. Zadysponował dwie jednostki OSP  ze Starogardu. Dojechał jeszcze wysięgnik z którego była podawana woda. Zadysponował OSP Sucumin. Chciał także zadysponować Zakładową Straż Pożarną Polpharmy, ale niestety samochód był tam wycofany. Mamy z nimi podpisane porozumienie, na mocy którego pomagamy sobie przy prowadzeniu działań. Potrzebne było tyle jednostek, ponieważ brak było zaopatrzenia wodnego na miejscu akcji. Hydranty były po prostu niesprawne. Kolega zadecydował, że poda trzy prądy wodne.
-  Jeden po drabinie nasadkowej, jeden z wysięgnika hydraulicznego i jeden od wewnątrz w pomieszczeniu kuchennym-  wylicza Karina Stankowska rzecznik prasowy PSP w Starogardzie Gd.
- Prąd był wyłączony, o czym informował właściciel .
- Mamy takie procedury, które nie pozwalają wierzyć na słowo- tłumaczy kapitan Żywicki. -  Kierujemy do akcji ludzi, którzy narażają swoje życie i zdrowie. Dla nas jedynym potwierdzeniem wyłączenia prądu jest informacja dyspozytora z elektrowni. W obiektach użyteczności publicznej mamy coś takiego ja główny wyłącznik prądu. My go wyłączamy i mamy wówczas pewność, że prąd nie dochodzi do żadnych urządzeń związanych z ochroną przeciwpożarową. Mowa o oświetleniu ewakuacyjnym, czujkach przeciwpożarowych. Urządzenia te muszą funkcjonować także w czasie pożaru. Ponieważ w domach prywatnych nie stosuje się takich rozwiązań opieramy się wyłącznie o Zakład Energetyczny. Wtedy jesteśmy pewni na sto procent. To jest także uciążliwe dla samego Zakładu Energetycznego.
- Zgadza się - dodaje komendant. - Oni wyłączając jeden budynek, wyłączają przeważnie całą linię. W tym konkretnym przypadku podesłali nam od razu Pogotowie Energetyczne. Istnieją także posterunki Pogotowia Energetycznego rozsiane po całym powiecie. Na przykład kiedy pali się w Siwiałce wyłączana jest cala linia, łącznie z Kokoszkowami. W sezonie grzewczym jest jeszcze gorzej. Są piece z pompami elektrycznymi. Piece się psują, ludzie dzwonią. Brak prądu w kurnikach oznacza śmierć dla tych zwierząt.
- U pana Sokołowskiego funkcjonuje jeszcze zakład pracy - mówi D. Żywicki. -  Musimy być pewni, że tego prądu nie ma. Nie wiemy czy zakład nie ma odrębnej linii zasilania. Zarzucono dowódcy flegmatyczność. Ja się z tym zgodzić nie mogę, bo znam kolegę Piotra. Jest bardzo dobrym dowódcą. To nie może tak być, że wszyscy strażacy rzucają się do ognia. Dowódca musi przewidzieć np. intensywność podawania środka gaśniczego. Kiedy podamy za dużo wody to po prostu zalejemy wszystko. Wodę dowoziliśmy z naszej komendy z ul. Lubichowskiej. Akcja pomimo ogromnych utrudnień została przeprowadzona bardzo dobrze.
- Trudno, jednak nie zrozumieć emocji człowieka, któremu pali się dom.
- Oczywiście - zgadza się komendant Jastrzębski. - Ja sam jechałem na swojej służbie do własnej łazienki, która się paliła. Wiem co to znaczy, bo przeżyłem to na własnej skórze. To są nerwy, to jest strach. Kolejnym zarzutem było to, że dowódca nie dopuścił jednostek OSP. To nie jest prawda. Druhowie OSP brali bezpośredni udział w gaszeniu tego pożaru, m.in. pracując w aparatach powietrznych.
- Reasumując. Aby dla nas wszystkich wyszła z tej rozmowy jakaś nauka. Trzeba pomimo stresu powiedzieć informując o pożarze gdzie się pali, co się pali i podać swoje personalia.
- Tak - mówi kapitan. - Dla przykładu. Jeżeli ktoś poda, że pali się na ul. Żurawia, to mamy taką ulice w Starogardzie na Przylesiu i na Łapiszewie.
 - Wracając do opisywanego zdarzenia - mówi komendant. - Jadąc ul Pelplińską od strony Polpharmy, po prawej stronie mamy bloki nr 32. Jeden z zastępów pojechał je sprawdzić, a pozostałe pojechały prosto. Stąd się wzięło, że może kluczyli. Dowódca przez radio pytał czy to nr 32 a, b, c czy inny. Otrzymał odpowiedź, że chodzi o dom jednorodzinny położony dalej za rondem.

Co robić kiedy się pali?
W przypadku powstania pożaru każdy z nas powinien:
- zaalarmowanie wszystkich przebywających w strefie zagrożenia,
- powiadomić straż pożarną,
- podjąć wszelkie możliwe działania przy pomocy dostępnego sprzętu gaśniczego mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się ognia oraz jego likwidację. W celu powiadomienia straży pożarnej należy wybrać numer alarmowy straży pożarnej 998.
Po usłyszeniu dyspozytora ze spokojem podaj następujące dane:
- swoje imię i nazwisko, numer telefonu,z którego dzwonisz (jeśli posiadasz taką informację)
- adres i nazwę obiektu, w którym zauważyłeś pożar
- co się pali, które z pięter
- czy w obiekcie przebywają ludzie lub występują inne zagrożenia
- wszelkie dodatkowe informacje mogące pomóc strażakom w dojeździe do miejsca pożaru oraz w jego szybkim zlokalizowaniu
z chwilą gdy przyjmujący zgłoszenie potwierdzi jego odebranie możesz odłożyć słuchawkę. Pamiętaj, strażak, z którym rozmawiałeś może potwierdzić zgłoszenie poprzez oddzwonienie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Admin 03.11.2007 08:15
Trochę luzu i życzliwości. To jest sprawa, którą reporter opisywał i wrócił do tematu. Zatem dzięki za ten materiał - smutny, lecz prawdziwy.

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
S. 02.11.2007 15:33
Twoje IP wszyscy znaja (zmienne ale jest na to sposob), i tylko jako ciekawe zjawisko patrzymy na Ciebie.

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 6°CMiasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1032 hPa
Wiatr: 9 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama