Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 04:41
Reklama

Kto pomoże pogorzelcom? Wszystko się przyda

STAROGARD GD. Wszystko nam się spaliło, pomocy! Siedmioosobową rodzinę pani Agnieszki przymuszono do opuszczenia wynajmowanego mieszkania w Starogardzie. Nasi Czytelnicy pomogli w znalezieniu dla nich nowego lokalu. To nowe mieszkanie spłonęło.
Kto pomoże pogorzelcom? Wszystko się przyda
Pani Agnieszka liczy na kolejną pomoc naszych Czytelników.
Ulica Pomorska. Bloki. To tutaj doszło do tej tragedii. Spłonęło całe mieszkanie wynajmowane przez siedmioosobową rodzinę.
-    Ich nie ma w domu. Tam się przecież wszystko spaliło. Oni teraz to remontują. Mieszkają w hotelu. Przy stadionie. Ten pożar to było podobno jakieś zwarcie w kontakcie elektrycznym – informują sąsiedzi.

Spalone święta
Nieduży pokoik w hotelu OSiR. Pani Agnieszka zaprasza do środka.
-    Jeszcze widzę ten ogień. Spać nie mogę. To było straszne i takie nagłe – opowiada pani Agnieszka. – Szykowałam się do świat. Do Wigilii. Tak się cieszyłam na te święta. Kupiłam dzieciom prezenty pod choinkę. Aby zrobić im niespodziankę to trzymałam te prezenty na balkonie. Dzień przed Wigilią, po obiedzie chciałam dyskretnie porobić paczki z prezentami. To była niedziela. Dzieci bawiły się grzecznie w dużym pokoju a najmłodszy synek spał w drugim pokoiku. Poszłam na balkon i zaczęłam pakowanie prezentów. Nagle słyszę przeraźliwy krzyk córki, Dominiki. Wpadłam do pokoju a tam pełno dymu. Dym wydobywał się z pokoiku gdzie spał Michałek. Nabrałam powietrza w płuca i walę do tego pokoju. Uderzyłam w zamknięte drzwi. Nie mogłam ich otworzyć. Zablokowały się. Michałek żył bo strasznie krzyczał. Nogą zbiłam szybę w tych drzwiach i wpadłam do pokoju. Łóżeczko jeszcze się nie paliło. Porwałam syna i wyskoczyłam z nim przez tą dziurę w drzwiach. Nie myślałam o gaszeniu bo to wszystko paliło się błyskawicznie. Złapałam dzieciaki i wybiegłam z nimi na klatkę schodową.

Wspaniali sąsiedzi
-    Tam już byli sąsiedzi. To wspaniali ludzie. Oni już zadzwonili po straż pożarną. Dopiero teraz zobaczyłam, że mam całą nogę we krwi ale dzieciom chyba nic się nie stało. Jedna z sąsiadek wzięła dzieci do siebie. Inna sąsiadka obandażowała mi pokaleczoną nogę. Strażacy przyjechali błyskawicznie.  Potem przyjechała karetka pogotowia. Wzięli mnie i Michałka do szpitala. On był trochę poparzony i cały czas wymiotował. Dopiero w karetce poczułam potworny ból w nodze. Lekarz założył mi aż 11 szwów. Musiałam zostać w szpitalu. Wiedziałam jednak, że dzieci są bezpieczne. To było dla mnie teraz najważniejsze. Do szpitala przyszli pracownicy Straży Miejskiej i zadeklarowali nam hotel. Nieodpłatnie. Na czas znalezienia mieszkania lub wyremontowania tego spalonego. Dowiedziałam się, ze na miejscu pożaru był także osobiście pan prezydent, pracownicy MOPS i policja. Wszyscy chcieli nam pomóc. To było bardzo wzruszające. Ale moje wymarzone, rodzinne święta spłonęły.
Pani Agnieszka na chwilę przerywa. Przytula bawiące się dzieci. Mały Michałek biega po pokoiku w chodziku.  

Starogardzianka z wyboru
-    Nie jestem starogardzianką. Nie mam tu rodziny. Pochodzę z małej miejscowości Drezdenko, w województwie lubuskim. Tam się urodziłam i wychowałam. Ukończyłam szkołę podstawową i zawodową - opowiada pani Agnieszka. - Nie pochodzę ze zbyt zamożnej rodziny ale także nie zbyt biednej. Rodzice ciężko pracowali, żeby było na życie i nigdy nie byliśmy głodni. Mama miała nas czworo. Było jej ciężko. Ja byłam najmłodszą z czwórki i rodzeństwo się mną opiekowało. Uczyli mnie abym była dobra, uczciwa i samodzielna. I już w wieku 18 lat zaczęłam samodzielnie pracować. W lesie. To była ciężka praca ale byłam młoda i silna. Bardzo bolały mnie po pracy plecy, nogi i głowa. Ale wytrzymywałam. Mając 19 lat zaszłam w ciążę. Jak się przyszły ojciec o tym dowiedział to stchórzył i mnie zostawił. Postanowiłam jednak urodzić dziecko. Tak zostałam wychowana. I urodziłam wspaniałego chłopaka, Mateusza. Gdyby nie pomoc rodziny i przyjaciół to bym się pewnie załamała. Byłam bardzo nie doświadczoną matką. Ale mój synek był moją siłą. Miałam dla kogo żyć. I brnęłam dalej przez to życie. Aż znalazł się mężczyzna, który pokochał mojego Mateuszka i mnie. My się znaliśmy od dziecka. Jego taty siostra wyszła za mąż za mojego taty brata. Zdecydowałam się ułożyć z nim życie. Adam pochodzi ze Starogardu. Przenieśliśmy się więc tu. Zamieszkaliśmy razem w wynajętym mieszkaniu. To było 7 lat temu. I tak stałam się starogardzianką.

Wszystko się przyda
Święta Bożego Narodzenia spędzili u rodziny. Trochę u babci i trochę u brata. Potem już mieszkali w hotelu.
-    Bardzo jestem wdzięczna za pomoc jaką nam wszyscy niosą. W szkole syna, Mateusza natychmiast zorganizowano pomoc. Spaliły się jego wszystkie książki, zeszyty i przybory. Teraz już może uczyć się dalej. Otrzymaliśmy już sporo odzieży i stale coś dostajemy. Rozpoczęliśmy remontowanie spalonego mieszkania. Chcemy tam jak najszybciej wrócić. Wrócimy jednak do pustych ścian. Udało się tylko uratować pralkę, lodówkę i odkurzacz. Po wyremontowaniu spalonego mieszkania będziemy bez mebli, bez łóżek. Nawet bez szklanek i talerzy bo się wytłukły. Całkowicie stopił się także telewizor. Nie mamy pościeli. Spaliły się zasłony i firany a także dywan i chodniki. Na to wszystko nie będziemy mieli pieniędzy, żeby to kupić. Dlatego proszę o pomoc. Nam się wszystko przyda i nic się nie zmarnuje. Pan prezydent powiedział, ze przyjechały teraz jakieś dary z Holandii i z tych darów będziemy mogli coś dostać. Bardzo za wszystko dziękujemy. Bardzo. Mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. To prawda. Przez te nasze nieszczęścia i biedy poznałam wielu wspaniałych ludzi, prawdziwych przyjaciół.
Wszystkich, którzy mogą i chcą pomóc rodzinie pani Agnieszki  prosimy o kontakt z naszą redakcją, z pracownikami starogardzkiego MOPS lub bezpośrednio z panią Agnieszką.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

ZET 11.01.2008 11:12
Albo sam premier Tusk - ma serce i deklarowal MILOSC

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
słabe opady deszczu

Temperatura: 5°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 26 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama