- O całej sytuacji dowiedziałem się podczas mojego pobytu w Gdańsku - mówi prezydent Starogardu Gd. Edmund Stachowicz. - Byłem w tym mieszkaniu. Spłonęło częściowo. Wypalił się pokój ale pozostałe pomieszczenia nie nadawały się do zamieszkiwania.. Kiedy dojechałem pożar był już ugaszony. Rozmawiałem z lokatorem tego mieszkania. Pytałem czy trzeba mu zabezpieczyć lokum, bo były to już godziny popołudniowe i zbliżały się święta. Odpowiedź była jednoznaczna. Mieszkańcy stwierdzili, że nie potrzebują lokalu, bo na najbliższe dni idą do rodziny. Złożyłem deklarację pomocy doraźnej. Spotkałem się jeszcze tego samego dnia z dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Bernadettą Sumudą, która spowodowała, że w godzinach wieczornych jej pracownik złożył tam wizytę, żeby od razu zrobić tam rozpoznanie jak można pomóc doraźnie, a jak w najbliższych dniach.
Rodzina została umieszczona w hotelu Rekord. Prezydent rozmawiał z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Kociewie Wiesławem Wrzesińskim, bo mieszkanie jest w zasobach tej spółdzielni. Chodziło o podłączenie światłą w spalonym mieszkaniu, po to, aby umożliwić jego remont. Ponadto prezydent spotkał się z pogorzelcami wraz z dyrektor MOPS i swoim zastępcą Henrykiem Wojciechowskim.
- Uzyskaliśmy zapewnienie, że część remontu zrobi Spółdzielnia Mieszkaniowa Kociewie z ubezpieczenia swoich zasobów - mówi H. Wojciechowski. - Ponieważ ten mieszkaniec jest z zawodu budowlańcem, sfinasowaliśmy mu zakup farb i pędzli. Mamy też w zapasie dary, które przyjechały z Holandii. Pani Agnieszka obejrzała te sprzęty i powiedziała, że takich jeszcze nigdy nie miała.
Reklama
Wszystko nam się spaliło, pomocy...
STRAROGARD GD. Władze Starogardu zareagowały po naszym artykule „Wszystko nam się spaliło, pomocy” o trudnej sytuacji rodziny Agnieszki Głowackiej, której spaliło się mieszkanie (opublikowanym w Gazecie Kociewskiej).
- 16.01.2008 15:02 (aktualizacja 01.04.2023 04:51)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze