Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 20:50
Reklama
Reklama

Wyrzuceni na bruk z ciężko chorą mamą...

Przed wojna, razem z moimi rodzicami i rodzeństwem. Stanisławem, Felicyta, Gertruda oraz najmłodszym bratem Kazimierzem, mieszkaliśmy w kamienicy przy ulicy Gdańskiej 54. Ojciec pracował jako maszynista parowozu w Zajączkowie Tczewskim, zaś matka zajmowała się sporą gromadką dzieci. Mój najmłodszy brat urodził się 17 sierpnia 1939 r. i tuż po porodzie matka mocno zachorowała, pozostając cały czas w łóżku...
Wyrzuceni na bruk z ciężko chorą mamą...

W tym czasie, naszym wychowaniem zajmowała się moja babcia. Dzień pierwszego listopada 1939 r. wspominam, jako jedno z najbardziej traumatycznych wydarzeń w moim życiu. Z samego rana w naszym mieszkaniu pojawia się Gestapo. Niemcy bez ogródek kazali opuścić zajmowane mieszkanie. Wybuchła panika, słychać było płacz i lament dzieci. Moja babka, wspólnie z ojcem, próbowali ubłagać Niemców, by nie wyrzucali naszej rodziny z domu, podkreślając, że nasza matka jest ciężko chora. Na nic zdały się jednak ich prośby - hitlerowcy byli bezlitośni i bez większych skrupułów wyrzucili nas siłą na ulicę. Gdy na drodze zebrała się większa liczba potraktowanej w podobny sposób polskiej ludności Tczewa, cała kolumnę poprowadzono do fabryki Arkona, gdzie na dziedzińcu kłębiły się tłumy tczewian. Tam, bez jakiegokolwiek dachu nad głową, pozostaliśmy przez pewien czas.

Wówczas był już listopad i na zewnątrz panował chłód, a podczas pospiesznej wyprowadzki nie zdążyliśmy zabrać żadnych ciepłych ubrań.

 

Wszyscy byliśmy też głodni. Po jakimś czasie zapędzono nas do ciężarówek, którymi pod zbrojną obstawą, zawieziono nas do Gniewa, gdzie w pokrzyżackiej warowni mieścił się obóz. To, co tam zastaliśmy, przeraziło nas wszystkich. Warunki obozowego życia była niezmiernie ciężkie - brakowało wody, jedzenia. Spaliśmy wprost na betonowych posadzkach. Brakowało także toalet - potrzeby fizjologiczne załatwiano tam, gdzie popadnie Po jakimś czasie ludzie zaczęli masowo chorować. Moja matka także coraz bardziej opadała z sił, a najmłodszy syn był kilkukrotnie bliski śmieci. Hitlerowscy zarządcy obozu, obserwując snujące się po zamku wielodzietne rodziny, po pewnym czasie wydzielili im miejsce w stajni. Snopki słomy służyły nam za posłanie. Chociaż sytuacja nieco się poprawiła, to liczne choroby oraz wszawica wciąż rozprzestrzeniały się z ogromną siłą. Koszmarne warunki obozowego życia ułatwia nam nieco mieszkańcy Gniewa i okolicznych wsi, którzy podrzucali żywność w okolice bramy wejściowej.

 

Po pewnym czasie Niemcy na dziedzińcu zamkowym zaczęli organizować zbiórki więźniów, podczas których wybierali najsilniejszych najzdrowszych na roboty do III Rzeszy - wysyłając ich w okolice Riesenburga (dzisiejsze Prabuty). Podczas takiego apelu kilkakrotnie wywoływano moich rodziców, lecz osoby oceniające przydatność do pracy, zadecydowały widocznie, że nie nadajemy się do dalszego transportu i wciąż pozostaliśmy w Gniewie. W końcu, po kilku takich zbiórkach. DO prostu wyrzucono nas poza obóz. Nie wiedzie nawet, dokąd się udać, bowiem Niemcy zabronili nam wracać do dawnego mieszkania, Byliśmy głodni i wycieńczeni. Miało to miejsce na koniec grudnia 1939 r. W tym trudnym momencie pomogła nam gniewska rodzina, państwa Kowalewskich, która przygarnęła nas na kilka tygodni.

 

Po pewnym czasie, po uzgodnieniach z rodziną mojej matki w Tczewie, zostaliśmy potajemnie przerzuceni do mieszkania w okresie około trzech miesięcy, dzięki pomocy ciotki, udało się nam odzyskać klucze do zajmowanego wcześniej mieszkania, które było, niestety, kompletnie splądrowane. Tam przeczekaliśmy do końca tej wojennej zawieruchy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 11°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1009 hPa
Wiatr: 24 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama