Jak mówią muzealnicy, statek został zatopiony 13 kwietnia 1945 r. na wysokości Ustki przez radzieckie lotnictwo. Został odkryty w ub. r. przez członków Stowarzyszenia BALTICTECH. Dzięki zrealizowanej niedawno ekspedycji, podczas której wykryto z wraku element ładunku, potwierdzona została również identyfikacja jednostki.
Zidentyfikowano jednostkę
Pod koniec 2020 r. Urząd Morski w Gdyni (UMGDY) oraz Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku (NMM) zostały poinformowane o odkryciu przez nurków ze Stowarzyszenia BALTICTECH nowego wraku statku zalegającego na głębokości 88 m. Reprezentujący stowarzyszenie Tomasz Stachura wskazał, że jest to prawdopodobnie parowiec „Karlsruhe”. Z relacji nurków wynikało, że w ładowni oraz na dnie wokół kadłuba wciąż zalegają pozostałości ładunku i wyposażenia, między innymi pojazdy wojskowe.
W kolejnej ekspedycji, przeprowadzonej przez BALTICTECH w dniach od 4 do 16 września br. wzięli udział przedstawiciele NMM oraz UMGDY. Za główny cel nurkowania postawiono ostateczną identyfikację zatopionej jednostki. Podstawowym zadaniem archeologów NMM było wsparcie naukowe w zakresie wykonywania dokumentacji oraz dbałość o właściwe postępowanie z przedmiotami znajdującymi się we wraku, mogącymi stanowić zabytki. Równolegle do prowadzonych nurkowań wykonano dokumentację filmową z użyciem pojazdu ROV. Na jej podstawie nurkowie wraz z archeologami przygotowali planigrafię obiektów zlokalizowanych wokół wraka.
W trakcie prac, dzięki materiałom fotograficznym udostępnionym przez kierownika ekspedycji Tomasza Stachurę - współpracującego nie po raz pierwszy z archeologami z NMM - stwierdzono, że prawie wszystkie skrzynie z ładunkiem zalegające na dnie wokół wraku zostały naruszone lub całkowicie zniszczone.
– Zgodnie z wytycznymi konwencji UNESCO o ochronie podwodnego dziedzictwa kulturowego, która została ratyfikowana przez Polskę w sierpniu 2021 r., naszym celem jest zachowanie wraków w takim stanie, w jakim zostały odkryte in situ - mówi dr Robert Domżał, dyr. NMM. - Po pierwsze, by mogły być celem ekspedycji nurkowych w przyszłości. Po drugie, jeżeli zaistnieje potrzeba podjęcia badań przez archeologów i konserwatorów zabytków, nienaruszona zawartość i struktura wraku pozwoli na wykonanie prac badawczych.
Zginęło ok. tysiąca uciekinierów...
Przypadek „Karlsruhe” jest szczególny ze względu na fakt, że ponad tysiąc osób, w tym również dzieci, zginęło w wyniku jego zatopienia. Wrak prawdopodobnie zostanie uznany za mogiłę wojenną. Jeżeli podejmuje się decyzje o wydobyciu obiektu z wraku, jest to możliwe jedynie po wykonaniu dokumentacji oraz zapewnieniu właściwego zaplecza konserwatorskiego i badawczego, tak jak miało to miejsce w przypadku skrzyni z „Karlsruhe”.
W pracowni Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie konserwatorki NMM przedstawiły zrealizowane dotychczas działania oraz dalsze plany dotyczące skrzyni.
- Bardzo ważne jest to, aby zabytki po ich wydobyciu jak najszybciej trafiały do specjalistycznych pracowni konserwatorskich. Niewłaściwe przechowywanie może być przyczyną powstania nieodwracalnych zmian. Dlatego skrzynia, do czasu rozpoczęcia właściwej konserwacji, jest przechowywana w wodzie – mówi Irena Rodzik, kierowniczka Działu Konserwacji Muzealiów NMM. - Zanim rozpoczniemy proces konserwacji, ważna jest dokumentacja zabytku – dodaje.
- W tym celu wykonano dokumentację fotograficzną oraz skanowanie 3D przy pomocy skanera optycznego Artec Eva – wyjaśnia Monika Kuchniewska z Działu Digitalizacji NMM. - Trójwymiarowe cyfrowe modele zabytków wykorzystujemy w celach edukacyjnych, promocyjnych, a także, jak w tym przypadku w celach badawczych. Model skrzyni z „Karlsruhe” będzie wykorzystywany do rekonstrukcji obiektu, po procesie konserwacji.
Co znajduje się w skrzyni?
We wstępnym etapie konserwacji przeprowadzono również badania rentgenowskie skrzyni przy użyciu lampy rentgenowskiej o wysokiej mocy, która znajduje się w dedykowanej pracowni w CKWS.
- Uzyskane zdjęcia rentgenowskie umożliwiają identyfikację poszczególnych elementów wchodzących w skład skrzyni, dzięki czemu minimalizujemy ryzyko uszkodzenia zabytku podczas dalszych prac konserwatorskich – wyjaśnia dr inż. Katarzyna Schaefer-Rychel.
- W kolejnym etapie planowane są badania analizy składu pierwiastkowego elementów metalowych przy użyciu spektrometru fluorescencji rentgenowskiej, po demontażu skrzyni. – uzupełnia dr inż. Irena Jagielska. - Równolegle planowane są badania elementów drewnianych. Skrzynia wykonana jest z grubej sklejki, a wewnątrz znajdują się mniejsze elementy, wykonane również ze sklejki i z drewna. Drewno wymaga dokładnych badań mikroskopowych i chemicznych, w celu określenia jego stopnia degradacji oraz opracowania wytycznych do konserwacji.
- Prawdopodobnie w przypadku tych obiektów mamy do czynienia z wyposażeniem warsztatowym, choć trudno to jeszcze jednoznacznie stwierdzić. Patrząc na resztki zachowanej farby, przynajmniej na niektórych przedmiotach, przypuszczamy, że mogą to być części wyposażenia wojskowego – stwierdza dr Marcin Westphal, zastępca dyrektora NMM ds. merytorycznych. - Być może nie jest to sprzęt bojowy, bo nie są to elementy pojazdów mechanicznych. Niemniej, Piława, z której „Karlsruhe” wypłynął w swój ostatni rejs, była dużą bazą morską i szkoleniową, tak więc nie wykluczamy, że jest to sprzęt wojskowy.
W oględzinach skrzyni z „Karlsruhe”, obok specjalistów z NMM, obecni byli: Tomasz Stachura i Tomasz Zwara z BALTICTECH, a także Jan Młotkowski, zastępca dyrektora UMGDY ds. oznakowania nawigacyjnego i Janusz Gęstwicki, kierownik Wydziału Pomiarów Morskich UMGDY. Skrzynia w najbliższym czasie pozostanie w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie w celu wykonania dalszych badan i prac konserwatorskich.
NMM w Gdańsku
Nagrania:
-
Dyr. Marcin Westphal
-
Dyr. Robert Domżał
Napisz komentarz
Komentarze