Wypadek na autostradzie
Podczas codziennej podróży z kwater pracowników do pracy doszło do wypadku. Kierowca busa zasnął w trakcie jazdy – auto dachowało i znalazło się w rowie.
Do dzisiaj zadaję sobie pytanie – dlaczego to nieszczęście spotkało akurat mojego syna? Z 5 osób, które jechały tym busem, 4 wyszły z niego o własnych siłach. Niestety najwięcej dostało się Sebastianowi. On został najbardziej poszkodowany. Pozostali pasażerowie próbowali wyciągnąć Sebastiana z busa, ale został tak zakleszczony, że dopiero służby ratunkowe go wyciągnęły i zawiozły do pobliskiego szpitala. Co więcej tego dnia po pracy miał już wracać do Polski.
Udostępnij zbiórkę dla Sebastiana : https://zrzutka.pl/wh96z6
W niemieckim szpitalu
W szpitalu niemieccy lekarze stwierdzili bardzo rozległe urazy głowy – złamania czaszki z prawej strony i pęknięcie podstawy czaszki, złamanie nosa, połamane oczodoły, żuchwa, okolice zatok, co wiązało się z obrzękiem, krwawieniem i uszkodzeniem mózgu oraz uszkodzeniem opon mózgowych. Poza tym wielofragmentowemu złamaniu uległy lewę ramię oraz prawa łopatka. Doszło do obustronnego stłuczenia płuc. Generalnie lekarze w niemieckim szpitalu walczyli o jego życie. I udało im się!
Jednak stan Sebastiana i tak był bardzo zły. Przez 3 tygodnie przebywał w śpiączce.
W Polsce
Po 7 tygodniach od wypadku przewieźliśmy go do polskiego szpitala. Polski lekarz – jak zobaczył mojego syna, położył na nim krzyżyk: „Będzie rośliną” – powiedział. Jednak ani my - jego rodzina, ani sam Sebastian się nie poddaliśmy. Po kolejnych 6 tygodniach mój syn zaczął sam przełykać i oddychać, nawiązaliśmy także z nim kontakt.
Po 5 miesiącach Sebastian w Bydgoszczy przeszedł bardzo poważną operację polegającą na rekonstrukcji czaszki. Ta operacja bardzo pomogła – po niej mój syn zaczął do nas wracać.
Wypadek zdarzył się w sierpniu 2018 roku, więc sporo czasu już minęło. Jednak jesteśmy ciągle na początku drogi. Drogi do zwiększenia sprawności Sebastiana. Przysługuje mu ok. 1 godzina rehabilitacji tygodniowo z NFZ. To stanowczo za mało. Z kolei turnus rehabilitacyjny trwający 2 tygodnie w prywatnej klinice kosztuje 12 000 zł.
Obecnie mój syn jest osobą niepełnosprawną i wymaga stałej opieki. Ma niedowład i bóle kończyn lewych, bóle barku, nie może sam chodzić. Występują także częste bóle głowy. Ma także zaburzenia pamięci i upośledzenie zdolności intelektualnych. Mówi niewyraźnie. Ma stałe przykurcze – na które pomaga tylko rehabilitacja. Według lekarzy bez rehabilitacji będzie tylko gorzej.
Dlatego proszę wszystkich dobrych ludzi o pomoc. 4 lata temu już kiedyś organizowaliśmy zbiórkę, z której środki zostały przeznaczone na rehabilitację. Niestety potrzeby nie maleją, potrzebna jest regularna rehabilitacja. Bardzo proszę o pomoc dla mojego syna. Nie poddaję się i walczę o to, żeby stan Sebastiana poprawiał się. Ale sama nie dam rady. Pomożesz?
Bogumiła, mama Sebastiana
Napisz komentarz
Komentarze