10 września w sobotę w muzeum Fabryka Sztuk odbyła się impreza która pokazywała jak wyglądało życie ludzi w dawnych czasach. Oczywiście nie zabrakło atrakcji dla dzieci. Tego dnia nie padało ale na niebie panowała szaruga. Niestety pogoda spowodowała, że impreza stała się kameralna. Jak się okazało z pożytkiem dla gości bo członkowie stowarzyszenia mogli poświęć niemal że każdemu z osobna czas na wytłumaczenie lub opowiedzenie o historii tamtych dziejów. Dla najmłodszych przewidziano zabawy takie jak przeciąganie liny gdzie rodzice nie mogli obojętnie stać i obserwować i pomagali swoim pociechom. Kolejną atrakcjom był wyścig z jajkami trzymanymi na drewnianej łyżce trzymanej w ręku. Nie mniej widowiskowy był widok dzieciaków skaczących w workach. Dzieci mogły też spróbować swoich sił przy procesie tworzenia czerpanego papieru jak i pozaplatać sznureczki tak jak to robiono w tamtych czasach. W obozie przygotowanym na tyłach Fabryki Sztuk można było zobaczyć jak wyglądał wóz z tamtych czasów który zadaszony był materiałem wykonany z drewna zbity gwoźdźmi wykonanymi na kowadle i drewnianymi kołami okutymi metalowymi obręczami. Członkowie stowarzyszenia zademonstrowali w działaniu własnej roboty miech którym podnosili temperaturę aż do 1500 stopni co umożliwiało by stalowy pręt stał się kowalny. W trakcie imprezy powstała podkowa, prawie tuzin gwoździ i najważniejsze serce na prośbę dziennikarza piszącego ten artykuł. Znajdował się też w obozie stół który prezentował produkty spożywcze. Między innymi były to na przykład pierogi czy czarna rzepa lub też pokrzywa czy nawet jarmuż. Nie można zapomnieć też rybach czy mięsie choć rzadziej spożywanym. Ciekawostką jaką można było się dowiedzieć to skąd się wzięła nazwa rosołu. W tamtych czasach nie było lodówek więc mięso konserwowano za pomocą roztworu soli aby nie doszło do procesu psucia się mięsa. Mięso było rozsalane(moczone w roztworze wody z solą) i trafiało potem do rosołu. Wtedy pokrzywa i jarmuż były dodawane do zup i innych potraw. Mowa tu oczywiście o biedniejszej części ludności. Bogatą część było stać by objadać się mięsem i droższymi produktami które były sprowadzane z zagranicy. Zdarzało się również że wędrujący mnisi częstowali serem pleśniowym. Było też stoisko na którym mozna było zobaczyć wiele instrumentów począwszy od prostej w konstrukcji drumli a kończąc na skomplikowanej lirze korbowej, która była mini wersją dzisiejszych organów kościelnych. Nie można też nie wspomnieć o stoisku pokazującym jak wyglądało miejsce pracy skryby. Było też stanowisko pokazujące proces jak kiedyś robiono papier czerpany. Wszystkiemu towarzyszyła bardzo miła atmosfera i na pewno udać się wielokrotnie na taki pokaz zarówno żeby się dowiedzieć czegoś jak i dla frajdy dzieciaków.
W miedzy czasie o godzinie 16:00 zaczęła się promocja książki. Książka przedstawia historie Czeskiej Szlachty a przynajmniej jej wycinek który dotyczy Tczewa. Czeski profesor Milos Reznik który streścił historie zawartą w książce mówił z pasją i zaangażowaniem. Między innymi opowiedział historię jak doszło do tego że jedno z czeskich miast Pilzno ma w herbie dwugarbnego wielbłąda który został umieszczony w herbie w 1434 roku przez Zygmunta Luksemburskiego. Władysław II Jagieło podarował wielbłąda czeskim rycerzom, którzy przybyli z posiłkami podczas bitwy pod Grumwaldem. Nic dziwnego, że sala była pełna bo dobrze się go słuchało. Ksiązka posiada ilustracje złożone z prostych kresek co nie ujmuje im na wartości i przekazie. Ich twórczyni Aleksandra Miloch została wyróżniona za swoją prace czerwonymi różami. Po Zakończeniu historii osoby które się przyczyniły do powstania książki dostały symboliczny upominek i teczkę z dokumentem.
Napisz komentarz
Komentarze