- Park nadal można byłoby zagospodarować dla takiego obszaru - podkreślał Michał Mroczkowski, leśnik, na co dzień pracujący w Urzędzie Miasta Malborka. - Byłoby wydarzenie na skalę europejską. Tym bardziej, że byłaby to tendencja rzadka, by powiększać tereny parkowe.
Jednak dzisiejszy problem, to konieczność przede wszystkim pilnego uporządkowania parku, wycinki zbędnych drzew, przy czym prace pielęgnacyjne, jak zapewniał Michał Mroczkowski, prowadzone mają być ze szczególną starannością, bez uszczerbku dla najstarszych drzew. Raczej po to, by wydobyć piękno wiekowych okazów, zapewnić różnorodność, eliminując przede wszystkim panoszące się wszędzie klony.
- Kompleks od czasów powojennych ulega degradacji. A odrobina zaniedbania co roku skutkuje tym, że się ono pogłębia - uważa leśnik.
Debata z jednej strony zmierzała do tego, by maksymalnie, bez żadnych ograniczeń, uatrakcyjnić park, a z drugiej - nie zakłócić naturalnego rytmu jego życia. Jednak, zdaniem większości, „park jako park” nie stanowi już dzisiaj wielkiej atrakcji. Co więcej, wprowadzenie nowych funkcji może wyjść mu na zdrowie. Im dalej, tym obecnie teren się wyludnia, a to sprzyja wandalom i chuliganom, osobom, które podrzucają śmieci czy dewastują wszystko, co spotykają na swojej drodze. Jeśli na dzisiejszych peryferiach powstaną ogólnodostępne atrakcje, to jest nadzieja, że ten obszar się zaludni, a dzięki temu - będzie pod opieką.
Ale bardzo ważnym elementem sobotniego spotkania była współpraca przedstawicieli różnych środowisk, integracja, wzajemne poznanie, rozmowa. Ten wymiar jest bezcenny.
Więcej w Gazecie Malborskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie pow. malborskiego
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie pow. malborskiego
Napisz komentarz
Komentarze