W Zakładzie Karnym w Sztumie przebywa specjalny zespół kontrolny resortu sprawiedliwości i Służby Więziennej. Na polecenie ministra sprawiedliwości gen. Jacek Włodarski, szef więziennictwa, bada sytuację w miejscu tragedii, która miała rozegrać się w niedzielę w murach sztumskiego więzienia. O całym zajściu policja i prokuratura poinformowały dopiero po zamknięciu urn do głosowania, ponieważ w sztumskim więzieniu odbywały się wybory, a skazani opuszczali swoje cele.
Według nieoficjalnych informacji, ok. godz. 11, w niedzielę, do celi jednego z osadzonych miał wejść dyrektor placówki, Andrzej G. Drzwi miał mu otworzyć jeden z funkcjonariuszy, który miał tego dnia służbę. Zabrał współwięźnia – w celi został sam Józef. S.
- Zadał więźniowi co najmniej cztery ciosy nożem kuchennym o 15-centymetrowym ostrzu, w tym w okolice szyi, prawej pachy i w klatkę piersiową. Mężczyzna zmarł z wykrwawienia – poinformowała Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W poniedziałek, gdy zamykaliśmy to wydanie „Gazety Malborskiej”, nie było wiadomo, dlaczego dyrektor sam wszedł do celi, czy został zaatakowany i czy to on przyniósł nóż do celi, czy też odebrał go więźniowi. To wyjaśni śledztwo.
Dyrektor więzienia jest zatrzymany do dyspozycji prokuratury. Został też natychmiast zawieszony w obowiązkach służbowych.
Ale w poniedziałek, w sprawie pojawił się dość tajemniczy wątek, bowiem wg mediów, Andrzej G. zostawił list, w którym ma być napisane m.in. ”Nie mam już żony”.
List miał zostać znaleziony chwilę po tym, jak odkryto morderstwo. Jego zawartość zaniepokoiła policjantów – pomyśleli, że może mężczyzna zabił również żonę. Po kilku bezskutecznych próbach, udało im się wreszcie skontaktować z żoną dyrektora. Na szczęście, okazało się, że kobieta żyje i jest bezpieczna. Prokuratorzy komentują treść listu, jako „dziwną” i dlatego powołali biegłych, którzy zbadają stan psychiczny dyrektora Zakładu Karnego w Sztumie. Możliwe, że przyczyną jego zachowania jest choroba psychiczna, choć motywy zabójstwa cały czas są badane.
Na razie dyrektor nie może być przesłuchany.
- Jego stan wskazuje, jakby był nieobecny i nie rozumiał, co się wokół niego dzieje – powiedział Piotr Jankowski, szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie.
Kwidzyński śledczy powiedział również, że Andrzej G., po wyjściu z celi, gdzie zabił więźnia, wrócił do swojego gabinetu i poprosił podwładnych, by wezwali policję, gdyż zabił jednego z więźniów.
Ppłk Luiza Sałapa, rzeczniczka prasowa Centralnego Zarządu Służby Więziennej powiedziała, że dyrektor zakładu to funkcjonariusz Służby Więziennej z 25-letnim stażem, od sześciu lat kierował jednostką w Sztumie, a wcześniej był dyrektorem Aresztu Śledczego w Elblągu. Z wykształcenia jest psychologiem.
Zabity skazany, Józef S., odsiadywał wyroki za kradzieże, a jego kara miała się zakończyć w 2030 r.
- Więzień ten w przeszłości bywał agresywny, znany był z roszczeniowej postawy oraz pisania licznych skarg, zażaleń i pozwów, które były oddalane przez ich adresatów – informuje rzeczniczka CZSW.
Zakład Karny w Sztumie to więzienie zamknięte dla mężczyzn recydywistów. Funkcjonują tam trzy oddziały penitencjarne oraz jeden oddział terapeutyczny dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo.
- Sytuacja w zakładzie w Sztumie jest opanowana. - zapewniła ppłk Luiza Sałapa. - Dla bezpieczeństwa ściągnięto dodatkowe siły ochrony – dodała.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku bierze pod uwagę dwie hipotezy: konflikt dyrektora z więźniem lub problemy osobiste szefa więzienia.
Reklama
Dyrektor więzienia zabił nożem osadzonego
SZTUM. Dyrektor sztumskiego więzienia, Andrzej G., miał zabić nożem więźnia. Do tragedii doszło w niedzielę w celi osadzonego. Dyrektor zostawił list, w którym napisał m.in. „Nie mam już żony”. Biegli powołani przez prokuraturę zbadają stan psychiczny dyrektora.
- 11.10.2011 00:00 (aktualizacja 11.08.2023 03:42)
Napisz komentarz
Komentarze