Z jakiego powodu ktoś dokonał tak okrutnego czynu? O tym sąd na razie się wypowiada, bo na przesłuchanie czekają jeszcze świadkowie, a wiele jest jedynie domysłów na temat niedzielnych wydarzeń.
Wiadomo z pewnością, że ofiara pobicia trafiła do szpitala z domu, bo tam odwiózł go wspólny patrol policji i Straży Miejskiej.
- Patrol zawiózłby mężczyznę do szpitala, gdy były takie przesłanki – zapewnia st. sierż. Katarzyna Marczyk, oficer prasowy malborskiej komendy policji. – Ale nie miał widocznych obrażeń, raczej wyglądał na pijanego leżącego na chodniku.
Siostra 46-latka – bo do jej domu trafił – rozebrała brata i dokładnie obejrzała. Miała jednak nadzieję, że do rana mężczyzna poczuje się lepiej. Kiedy stało się inaczej, wezwała lekarza rodzinnego. Ten natychmiast zaalarmował pogotowie.
Przez tydzień lekarze walczyli o życie ofiary brutalnego pobicia i podpalenia.
- Mamy dwóch podejrzanych, a na nasz wniosek sąd wydał wobec nich nakaz aresztu tymczasowego – mówi Piotr Tymiński, prokurator rejonowy z Malborka.
Starszy, 38-letni mężczyzna jeszcze do piątku nie przyznawał się do niczego. Drugi, 27-latek, twierdzi, że oddał tylko dwa ciosy i... jedynie pomagał w biciu. Żaden z nich nie wspomina o podpaleniu. Prawdopodobną przyczyną tej masakry jest alkohol – wściekłość, że za mało, czy jego nadmiar...
Na ten temat - w Gazecie Malborskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie pow. malborskiego
Napisz komentarz
Komentarze