Można było spodziewać się, że rezerwy superligowego klubu tanio skóry malborczykom nie sprzedadzą. Orlen Wisła II była bardzo blisko zwycięstwa, ale wydarli je goście po końcówce pełnej emocji.
Polski Cukier Pomezania prowadziła już 3:0 po dwóch bramkach Kamila Nawrockiego i jednej Szymona Nowalińskiego, ale po trzech minutach był remis 3:3, a w 8 minucie na jednobramkowe prowadzenie wyszli gospodarze. Później do końca pierwszej połowy gra była bardzo wyrównana. Jedna drużyna odpowiadała bramką na trafienie drugiej. Ostatecznie to jednak miejscowi zeszli do szatni z małą zaliczką, wygrywając 14:13.
W drugiej połowie malborczycy starali się odwrócić losy spotkania. Zawodnicy mieli świadomość sytuacji w tabeli. Zespół, któremu za cel postawiono pierwszą szóstkę, przed ostatnią kolejką znajdował się na siódmym miejscu, a rezerwy Wisły traciły do Pomezanii tylko jeden punkt. Porażka oznaczałaby większy spadek w klasyfikacji. Jeszcze w 56 minucie mogło się wydawać, że komplet punktów zostanie w Płocku, bo gospodarze prowadzili 27:24, ale właśnie wtedy – na szczęście – w sukurs naszym szczypiornistom przyszli... zawodnicy i trenerzy gospodarzy. Dwóch graczy Wisły krótko po sobie otrzymało kary minutowe. Szkoleniowcy z Płocka nie mogli się z tym pogodzić i pozwolili sobie na krytykę poczynań sędziów.
- Za krytykę orzeczeń arbitrów najpierw było upomnienie dla pierwszego trenera i zaraz potem 2 minuty kary dla jego asystenta. Karę za szkoleniowca musiał więc „odsiedzieć” jeden z zawodników – relacjonuje Tomasz Grabowski, działacz SPR Polski Cukier Pomezania, na klubowej stronie www.spr-pomezania.malbork7.pl.
Przed gośćmi otworzyła się duża szansa na zmianę wyniku, bo... w tym momencie grali w przewadze trzech zawodników, w tym dwóch już nie wróciło na parkiet do końca spotkania. Po stronie malborskiej na pół minuty przed końcem na ławkę kar powędrował z kolei Maciej Dawidowski, jednak do syreny końcowej i tak malborczyków było o jednego więcej. Podopieczni trenera Igora Stankiewicza nie zmarnowali nadarzającej się okazji i od 57 minuty rzucili cztery bramki z rzędu (Marek Boneczko, dwukrotnie Michał Gryz i na kilka sekund przed końcem ponownie Boneczko), a przeciwnik nie trafił już ani razu.
- Najważniejszy jest fakt, że zespół malborski odniósł bardzo cenne zwycięstwo na trudnym płockim parkiecie – komentuje Tomasz Grabowski.
Dla malborskiej drużyny było to szóste zwycięstwo w tym sezonie. Dodajmy do tego dwa remisy i pięć porażek i efekt jest taki, że Polski Cukier Pomezania kończy pierwszą rundę na siódmym miejscu. Runda rewanżowa rozpocznie się na początku lutego.
Napisz komentarz
Komentarze