Od 2016 r. kontrolą prędkości zajmuje się wyłącznie Inspekcja Transportu Drogowego oraz policja. Natomiast od stycznia rola strażników miejskich ograniczona została do kontroli ruchu drogowego wobec kierującego niestosującego się do zakazu ruchu w obu kierunkach i wobec kierowcy, który naruszy przepis o zatrzymaniu lub postoju pojazdów. W ramach kontroli straż miejska może także zatrzymać kierującego pojazdem i wylegitymować go. Nie będzie więc, nawet najbardziej uzasadnionego, monitorowania prędkości, z jaką poruszają się kierowcy po drogach w Malborku. Co zatem stanie się z charakterystyczną skrzynką, z którą pojawiali się strażnicy?
- Malborski fotoradar jest 11-letni, a więc jego wartość dla innych służb jest praktycznie znikoma – przyznaje Marek Charzewski, burmistrz Malborka. - Oczywiście, jeśli znajdzie się podmiot, który będzie chciał go zagospodarować, to na pewno przekażemy. Teraz urządzenie zostanie zmagazynowane i nie będzie poddawane procesowi legalizacji. Zobaczymy, czy obowiązujące przepisy będą ostateczne.
Opinia o wykorzystywaniu fotoradarów jako skarbonki i łataniu w ten sposób budżetów wielu miejscowości jest dość powszechna. Jednak w przypadku Malborka trudno mówić o wielkich wpływach do miejskiej kasy. Jak wynika ze sprawozdania Straży Miejskiej za 2014 r. (nie ma jeszcze danych za 2015 r., będą w połowie stycznia), w ciągu 12 miesięcy funkcjonariusze odnotowali 419 wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji ujawnionych przez urządzenia rejestrujące. W 93 przypadkach kierowcy zostali tylko pouczeni za przekroczenie prędkości, 292 otrzymało mandaty na łączną kwotę 35 tys. 550 zł.
Napisz komentarz
Komentarze