Było to piąte spotkanie w Fabryce Sztuk pod hasłem „Czytaj, aby zrozumieć świat… kobiet, Czytaj, aby zrozumieć świat… mężczyzn”. Biesiadę tradycyjnie poprowadził Krystian Nehrebecki.
O sile szczegółu
Motywem przewodnim spotkania była treść wydanej dwa lata temu „Białej gorączki”, zapisu podróży przez 16 tys. km Rosji, od Moskwy do Władywostoku, kupionym za 20 tys. rubli starym łazikiem. Jacek Hugo – Bader, reportażysta „Gazety Wyborczej”, o Rosji pisze od 1993 r.
- Nie wiem, jak to się zaczęło, ale wiem, dlaczego kontynuuję ten romans – powiedział dziennikarz. - Za każdym razem wracam tam z ulgą. Myślę już trochę cyrylicą...
Dwukrotny zdobywca nagrody Grand Press, zanim został dziennikarzem, pracował jako nauczyciel, pedagog szkolny i socjoterapeuta, a także jako ładowacz na kolei, wagowy w punkcie skupu trzody chlewnej, właściciel firmy kolportażowej i sprzedawca w sklepie spożywczym. Co, oprócz dobrego pióra, musi posiadać reportażysta?
- Trzeba mieć oko na rzeczy zwykłe, codzienne, małe. W reportażu jedną z najbardziej fundamentalnych rzeczy jest szczegół, bo można przez niego bardzo wiele opowiedzieć. Moja znakomita koleżanka, szefowa i nauczycielka profesji Małgosia Szejnert mówiła, że szczegół w reportażu to paluchy olbrzyma. Kto nie ma na nie oka, nie ma też czego szukać w tym zawodzie.
Prowadzący biesiadę przekornie zapytał gościa, jaki szczegół utkwił mu w postaci Nehrebeckiego, gdy odbierał go z lotniska.
- Zwróćcie Państwo uwagę na szalik pana Krystiana. On o czymś świadczy, o jakiejś ekstrawagancji, sposobie bycia, bo kto nosi szalik prawie w lecie? Ilu jest wśród nas mężczyzn, a tylko pan Krystian ma dziś szalik. Trzeba się nad tym zastanowić i myślę, że umiałbym o tym napisać akapit.
O niedziałającym talizmanie
Na świecie żyje obecnie sześciu Chrystusów. Połowa z nich w Rosji. Hugo – Bader odwiedził wyznawców jednego z nich, byłego pracownika krasnojarskiej drogówki. Wissarionowcy, bo tak się nazywają jego wyznawcy, liczą kilkanaście tysięcy dusz. Ich Chrystus nie porozumiewa się z nimi poprzez kazanie na górze, ale głównie za pomocą Internetu.
- Pietropawłowka to chyba jedyne miejsce w Rosji, gdzie nie spotkałem nieszczęśliwych ludzi – stwierdził reporter. - Rosjanie też uwielbiają narzekać, akurat wcale nie jesteśmy wyjątkowi pod tym względem. A tam wszyscy są zdrowi, mówią, że jest fajnie, że kocha ich żona, że dzieci świetnie się uczą, a mąż nie pije wódki. To był niezwykły kontrast, wobec tego, co spotkałem wcześniej i później podróżując przez Rosję. Aż nie chciało mi się stamtąd wyjeżdżać, gdyby nie to, że ich świętej księgi nie dało się przeczytać. To był bełkot.
800 rubli, czyli ok. 80 zł – tyle u szamanki kosztuje obrzęd, w celach ochronnych, kończący się opluciem twarzy mlekiem (po powrocie z Rosji Hugo – Bader rozliczając się z delegacji wpisał tę kwotę w rubryce „wydatek na ochronę zdrowia”). Ostrzegła go też przed „dużym żelazem” i dała talizman. Mimo to za Krasnojarskiem dachował. Pożalił się kolejnej napotkanej szamance na niedziałający talizman. Jak to nie działa – zdziwiła się – przecież żyjesz… Inny szaman powiedział mu jak wygląda jego anioł stróż.
- Powiedział mi, że stoi obok mnie, słyszy, że o nim rozmawiamy i się uśmiecha – wspominał Jacek Hugo – Bader . - Opisaną postać skojarzyłem z fotografią babci Ireny ze strony ojca, której nigdy w życiu nie widziałem. Miała coś charakterystycznego, czego ten człowiek nie mógł znać – gruby ogromny warkocz i bardzo długi, za tyłek aż. Tuwinki takich fryzur nie noszą.
O kochaniu dziwolągów
Tytułowa biała gorączka to stan upojenia alkoholowego, delirium tremens wywołujące agresję i halucynacje. Gość biesiady przywołał przykład Ewenka, który w opilczym obłędzie w samej koszuli i bochenkiem chleba przebiegł non stop 120 km przy minus 40 st. C. Ludy zamieszkujące Syberię bardzo łatwo się upijają, ponieważ nie mają enzymu pomagającego trawić alkohol. Wódka jest robiona na zbożu, którego oni praktycznie nie jedzą. Wiele plemion trawi plaga pijaństwa.
- Dlatego ukaz carski zakazywał im sprzedaży alkoholu – dodał Hugo – Bader. - Bolszewicy to znieśli.
Reporter pracuje nad kolejną książką, jakżeby inaczej – poświęconej Rosji, a konkretnie Kołymie. Przymierza się także do napisania o swojej rodzinie.
- Najprzyjemniejszą rzeczą w mojej profesji jest szukanie dziwolągów. Kocham takich ludzi. Prawie nie ma osób, które nie są warte uwagi i czasu. Wystarczy umiejętność rozmawiania z drugim człowiekiem, którą – pochlebiam sobie – dość dobrze opanowałem. To tylko kwestia czasu, aby dodrapać się do pokładu czegoś fajnego, dziwnego, nieprawdopodobnego, nie do uwierzenia.
Rozkład jazdy z autorami
Już od przyszłego tygodnia rusza kolejny cykl biesiad literackich w Fabryce Słów. Gośćmi tczewian będą:
● 29 kwietnia (piątek, godz. 17.00) – pisarka, lekarz weterynarii i psycholog zwierzęcy Dorota Sumińska;
● 6 maja (piątek, godz. 17.00) – gdyński mistrz krawiectwa Janusz Wiśniewski;
● 15 maja (niedziela, godz. 15.00) – jedyny Polak w kosmosie Mirosław Hermaszewski;
● 27 maja (piątek, godz. 17.00) – dziennikarz i publicysta katolicki Szymon Hołownia.
Reklama
W poszukiwaniu paluchów olbrzyma - biesiada literacka z Jackiem Hugo – Baderem
POMORZE. Pokonując 16 tys. km rosyjskich dróg spotkał jednego z sześciu żyjących na świecie Chrystusów, szamana, który powiedział mu, jak wygląda jego anioł stróż, rozmawiał z miss zarażonych wirusem HIV. Gościem piątkowej biesiady literackiej w Tczewie był znakomity reportażysta Jacek Hugo – Bader.
- 23.04.2011 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 04:31)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze