- Modele, które można było oglądać w ub. tygodniu na wystawie, to jeszcze zabawa, czy już zawodowstwo?
- Raczej zawodowstwo. To modele robione na podstawie oryginalnych planów. Np. modele żaglowców robi się na podstawie planów brytyjskich, francuskich lub niemieckich. Polskich raczej nie ma, bo nie mamy tradycji związanych z żaglowcami. Modele wykonuje się na podstawie publikowanych we wspomnianych krajach książek z dokładnymi opisami statków.
- Polscy modelarze to czołówka europejska?
- Trudno mi odpowiedzieć. Jest wielu modelarzy, którzy tworzą modele w domu, nie pokazując efektów swojej pasji. Ci, którzy przyjeżdżają na zjazdy do Tczewa, to z pewnością czołówka krajowa. Tych, którzy zajmują się typowo modelarstwem szkutniczym, nie jest dużo. Przeważnie ludzie korzystają z gotowych zestawów. My tak nie robimy. Wszystkie elementy wykonujemy samodzielnie, od podstaw.
- Czyli modelarze szkutniczy to modelarska elita?
- Może nie elita, ale z pewnością nie ma nas zbyt wielu (uśmiech).
- Jakie cechy powinien mieć dobry modelarz?
- Cierpliwość, dobry wzrok, a przede wszystkim wiedzę o budowie statków i materiałach, z których najlepiej wykonuje się modele. Używamy drewna drzew owocowych, jak grusza, jabłoń, śliwa, czy czereśnia, ale nadaje się też drewno brzozy i olchy.
- Potrzebne jest wykształcenie techniczne?
- Niekoniecznie. Jeśli ktoś się tym interesuje, to dyplom nie odgrywa żadnej roli.
- To kosztowne hobby?
- W narzędzia trzeba trochę zainwestować. Ja używam np. mikronarzędzi niemieckiej firmy Proxxon – małych pił stołowych, frezarek, wiertarek. Są dość drogie, ale bardzo solidne.
- Pana model statku „Endeavour”, który możemy podziwiać na wystawie o podróży dookoła świata Jamesa Cooka oraz tczewskich Forsterów w Fabryce Sztuk, powstawał podobno ponad dwa lata…
- Ten model jeszcze nie jest skończony. Brakuje ożaglowania.
- To pana dzieło życia?
- Raczej nie. Wykonałem już kilkadziesiąt modeli. Nawet nie pamiętam ich wszystkich nazw. Modelarstwem zajmuje się od dziecka. Zaczęło się od kupienia w kiosku ruchu miesięcznika „Mały Modelarz” i wykonania modelu z kartonu. Zacząłem się coraz bardziej wgłębiać w tę tematykę. Modelarstwem nie zajmuję się codziennie. Najwięcej czasu poświęcam mu zimą. Włączam muzykę i sobie dłubię.
- Jakie plany po dokończeniu okrętu „Endeavour”?
- Jeszcze konkretnie nie wiem. Mam kilka nowych książek z planami. Może zrobię fregatę brytyjską, a może francuską z II połowy XVIII w.
Napisz komentarz
Komentarze