- Po artykule „Wierzyca może być martwa” („GT” nr 10) kontrowersyjną gospodarką prowadzoną na rzece zainteresowały się ogólnopolskie media. Czy jako związek podejrzewacie, że konkursy na dzierżawę rzek ogłaszane przez Rejonowy Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku są niezgodne z prawem?
- To czy są niezgodne z prawem musiałyby sprawdzić odpowiednie służby. Uważamy, że cała procedura konkursowa jest najłagodniej mówiąc kontrowersyjna. Do dziś rozporządzenie Ministra Rolnictwa w sprawie konkursów ofert na rybackie użytkowanie obwodów rybackich pozwala na ich wygrywanie przez oferentów deklarujących na papierze wielkie kwoty na zarybienia dzierżawionych obwodów rybackich.
- Tylko na papierze...
- Papier jest cierpliwy, urzędnicy (z RZGW – dod. red.) przyjmują to za dobrą monetę i fikcja trwa. Mimo nowelizacji tego rozporządzenia, nadal wygrywają oferty z najwyższymi nakładami rzeczowo-finansowymi.
- Czyli wygrywa ten, kto da więcej?
- Dokładnie. Dziś, z perspektywy trzech lat jasno widać, że tak skonstruowane rozporządzenie zostało przygotowane pod kątem producentów materiału zarybieniowego. Konkurencja jest tutaj niewielka, a chętnych na zakup materiału zarybieniowego nie brakuje. Dzierżawcy obwodów rybackich będą i tak musieli go kupić, bo jeśli nie wywiążą się z deklarowanych kwot na zarybianie, to RZGW powinien umowę rozwiązać. Teoretycznie…
- Dlaczego teoretycznie?
- Zawsze można kupować nie tylko ryby, ale i faktury na ryby… Co oznacza, że można kupić za mniejszą kwotę fakturę na większą kwotę, a narybku tylko trochę…
- Sugeruje Pan, że zarybień było mniej niż deklarowano w umowie?
- Spółdzielnia „Troć” przez dwa lata wykonywała zarybienia na poziomie ok. 35 proc., a tu nagle w 2007 r. wykonuje ponad 200 proc. Kto w to uwierzy?
- Telewizja Gdańsk informowała o rzezi dokonywanej nad Wierzycą przez kłusowników. Dla Panoramy mówił Pan, że jest to ewidentna wina dzierżawcy...
- Wierzyca jest nie pilnowana. Obecny dzierżawca posiada 12 strażników w powiecie tczewskim. Jednak kontrole nie są prowadzone w najbardziej newralgicznych miejscach jak Brodzkie Młyny, gdzie dochodzi do istnej rzezi na trociach, łososiach gromadzących się na tarliskach. Czy kłusownicy łapiący ginący gatunek minoga rzecznego widzieli tam straż? Nie sądzę, bo proceder ciągle kwitnie.
(GW)
Spółdzielnia z obowiązków wywiązuje się należycie
Zarzuty sformułowane przez Mirosława Karolczyka pod adresem Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku były na tyle poważne, że poprosiliśmy o ustosunkowanie się do nich.
W piśmie od Henryka Jatczaka, zastępcy dyrektora RZGW w Gdańsku czytamy:
„Uwaga do procedury konkursowej przewidzianej rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 31 stycznia 2007 r. w sprawie konkursu ofert na oddanie w użytkowanie obwodu rybackiego jest niewłaściwie adresowana. Do obowiązku RZGW należy przestrzeganie procedury konkursowej określonej ww. aktem prawnym. RZGW nie odpowiada za utrzymywanie fikcji. Ww. rozporządzenie określa, które elementy oferty konkursowej podlegają punktowej ocenie. Zgodnie z ww. rozporządzeniem komisja dokonuje oceny następujących elementów oferty: kwalifikacji i doświadczenia zawodowego oferenta bądź pracownika, z którym oferent zawarł umowę o pracę; wysokości zaproponowanej stawki opłaty rocznej; wysokości zaproponowanych nakładów rzeczowo-finansowych; gatunków materiału zarybieniowego zaproponowanych w nakładach rzeczowo-finansowych.
Wysokości nakładów rzeczowo-finansowych na zarybienia, proponowane przez oferentów, są opiniowane przez wyspecjalizowane jednostki do opiniowania operatów rybackich. RZGW musi honorować pozytywne opinie do operatów rybackich i nie dyskutuje z ich treścią. Dotychczas nie było stwierdzonego przypadku posługiwania się fakturami w celu udokumentowania zarybień, bez ich faktycznego wykonania. Każdy taki przypadek byłby natychmiast zgłoszony do prokuratury w formie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nie wiem, skąd państwa rozmówca czerpał wiedzę nt. stopnia wywiązania się przez Spółdzielnię Rybołówstwa i Przetwórstwa „Troć” w Tczewie z zarybień. Według naszej wiedzy spółdzielnia ta należycie wywiązuje się z zaproponowanych zarybień. 200 proc. wykonanych zarybień sugerowane przez rozmówcę gazety oznacza m.in. wykonanie zaległego obowiązku z okresu poprzedniego. Sposób podania tej wiadomości jest dużym uproszczeniem i nie obrazuje rzeczywistego wykonania obowiązku zarybiania.
Zgodnie z ustawą o rybactwie śródlądowym kwestia zwalczania kłusownictwa leży w kompetencji Państwowej Straży Rybackiej. Rzeczą powszechnie znaną jest szczupłość zasobów kadrowych Straży, co znacznie utrudnia skuteczne prowadzenie działań”.
Reklama
Zarybianie na fakturze
TCZEW. PZW nie wierzy Spółdzielni „Troć”. Rozmowa z Mirosławem Karolczykiem, wiceprezesem okręgu gdańskiego Polskiego Związku Wędkarskiego.
- 06.04.2008 00:07 (aktualizacja 01.04.2023 08:36)
Napisz komentarz
Komentarze