O kłusownictwie, rabunkowej gospodarce i przyrodniczej katastrofie mówiono podczas lutowego posiedzenia Komisji Gospodarki Rady Miejskiej w Gniewie. Pokłosiem był wspomniany artykuł. Napisano w nim m.in.: „Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku prowadzi systematyczne akcje wycinki drzew nad jej brzegami, Spółdzielnia „Troć” bez reakcji przygląda się barbarzyńskiemu kłusownictwu... Trzy lata temu, po konkursie na rybackie użytkowanie rzeki ogłoszonym przez RZGW w Gdańsku, Wierzyca dostała się we władanie Spółdzielni „Troć”, której to przedstawiciel podczas posiedzenia gniewskich i powiatowych radnych nazwał rzekę „niedochodową”…
Czy jednak chodzi tylko o pieniądze i długoletnią umowę?
Czyja rzeka, tego ryby
- Ludzie z Polskiego Związku Wędkarskiego „stracili” rzekę, za którą tęsknią – mówi Paweł Wołyński ze Spółdzielnię Rybołówstwa i Przetwórstwa „Troć” w Tczewie (de facto Czatkowy). – Mamy umowę na 20 lat na dzierżawienie obwodu rybackiego nr 6 na Wierzycy. To typowo wędkarska rzeka. Czynią wiele szumu wokół sprawy, że to teraz my, a nie oni administrujemy tym obwodem. Robią nam pod przysłowiową górkę. Podają nieprawdziwe informacje. Nie mamy danych od kontrolujących nas podmiotów (Rejonowy Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdański i Urząd Marszałkowski w Gdańsku), że są do nas zastrzeżenia.
Zgodnie z operatem
- Startując do konkursu przygotowaliśmy tzw. operat – kontynuuje Paweł Wołyński. - Musi być on pozytywnie zaopiniowany przez jedną z trzech instytucji: Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Instytut Rybactwa Śródlądowego z Olsztyna lub Akademia Rolnicza ze Szczecina. Operat dołącza się do oferty w konkursie. Nie wiem ile startowało w ostatnim konkursie podmiotów. Wiemy, że na pewno my, czyli Spółdzielnia „Troć” i Polski Związek Wędkarski. Zaproponowaliśmy większe nakłady rzeczowo-finansowe, czyli więcej ryb, niż PZW. Zarybia się według operatu, a nie jak twierdzi PZW, czym by chcieli. Nasze nakłady finansowo-rzeczowe to ok. 86 tys. zł rocznie.
To nie produkcja śrubek
- Zarybia się tylko tymi gatunkami, które są w operacie – dodaje Paweł Wołyński. - Chodzi o to, aby były to odpowiednie gatunki i w odpowiednich ilościach. Nam przecież zależy na racjonalnej gospodarce. Jeżeli ma być wpuszczonego narybku więcej, to nie można doprowadzić do przerybienia, bo rzeka to żywa tkanka, a nie fabryka. Nie może być za dużo ryb drapieżnych, bo trzeba zachować równowagę. Na nieduże odstępstwa możemy sobie pozwolić. Zarzut o kupowaniu faktur jest niepoważny. Może oni (PZW) mogą sobie na to pozwolić. Mają układy, my nie.
Zależność od natury
- W Wierzycy są ryby z gatunku reofilnych – podkreśla Paweł Wołyński. - Jest problem z pozyskiwaniem tarlaków. Mamy zezwolenie na wylęg szczupaka, ryb karpiowatych w celu zarybień powierzchniowych wód śródlądowych podpisane przez lekarza powiatowego. Poziom zarybienia lipieniem i brzaną w latach 2005-2006 wynikał ze złych sezonów, mniejszej produkcji w sztucznych warunkach. Stąd wyrównanie zaległości w 2007 r. Każda zmiana poza operatem musi być pozytywnie zaopiniowana przez jedną z wymienionych wyżej trzech instytucji, a wcześniej RZGW decyduje czy można to zrobić de facto. Np. na obwodzie rybackim Wierzyca nr 6 zarybiliśmy rzekę za kwotę 126 486 zł dziewięcioma gatunkami ryb.
Nie ma przypadku
Jak przebiega zarybianie Paweł Wołyński pokazuje na przykładzie jednej procedury.
- To jest nasze pismo z 5 marca br. informujące RZGW (zawiadomienie) o zamiarze wykonywania zarybienia lipieniem w ilości 9 tys. sztuk w obwodzie rybackim nr 6 Wierzyca. Samo zarybianie miało miejsce 13 marca. RZGW w dniu zarybiania wysyła swoich komisarzy nad wody. Dodatkowo powiadamiamy Urząd Marszałkowski Departament Środowiska, Rolnictwa i Zasobów Naturalnych. To jest świadectwo zdrowia narybku wydane przez powiatowego lekarza weterynarii. Kolejne pismo to notatka służbowa sporządzona przez RZGW po zarybieniu. Mamy też wewnętrzny protokół zarybień do przedstawienia UM. Kopia przy kontroli dla RZGW. Przy staraniu się o dzierżawę w konkursie daliśmy załącznik sprzed 3 lat o zarybianiu i opinie.
To na czym zarabiamy?
- Na Wiśle przy ujściu mamy obwód rybacki nr 7 (PZW ma nr 5 i 6) – informuje Wołyński. - Poza tym mamy obwody Wierzyca 6 i Motława 3. Na czym zarabiamy? Na sprzedaży zezwoleń wędkarskich na amatorski połów ryb. To jest rzeka wędkarska. Nie jest przystosowana do połowów gospodarczych. W 2007 r. wydaliśmy 460 zezwoleń. Jedno kosztuje 80 zł. Ustawa mówi, że łososiowate wolno łowić na jedną wędkę. W tym roku opłata będzie większa. Własna wylęgarnia sprawia, że można wyhodować narybek taniej. Staramy się o utworzenie Społecznej Straży Rybackiej na Wierzycy. Czwarty raz złożyliśmy wniosek o jej utworzenie do Starostwa Powiatowego w Starogardzie Gd. Nasza straż przeprowadza kontrole w innych obwodach. Takich było w ub. roku ok. 40.
Jak widać problem jest poważny, a stanowiska stron różne. Miejmy nadzieję, że celem wszystkich zainteresowanych jest dbałość o zasoby ryb w naszych rzekach.
Ocena marszałka
Zadanie Zarządu Województwa Pomorskiego w zakresie rybactwa śródlądowego:
dokonywanie co najmniej raz na trzy lata, na podstawie operatu rybackiego i dokumentacji,
oceny wypełniania przez uprawnionego do rybactwa obowiązku prowadzenia racjonalnej
gospodarki rybackiej.
Reklama
Ryby głosu nie mają - spółdzielnia „Troć” kontra wędkarze i ekolodzy
TCZEW. Spółdzielnia „Troć” w Tczewie odpiera zarzuty zawarte w artykule „Wierzyca może być martwa!” („GT” nr 10 z 6 marca br.). Nie zgadza się ze stanowiskiem wędkarzy i ekologów, że niewłaściwie zarybia ona obwód rybacki nr 6 na Wierzycy. „Troć” będzie administrować tym obwodem przez 20 lat.
- 04.04.2008 23:49 (aktualizacja 19.08.2023 09:32)
Napisz komentarz
Komentarze