Nie mamy wina, że nie myślała wtedy o mnie w kategoriach imienia i nazwiska. Dopiero kiedy wyhaftowała na worku na kapcie do szkoły mój monogram, zrozumiała dlaczego lepszy byłby Antoni. „W” wyhaftowała lekką ręką, ale w połowie litery „C”… „Stachu! Co myśmy dziecku zrobili!?”
Wojciech Cejrowski twierdzi, że miał trudne dzieciństwo. Ale…
- … warto mieć trudno dzieciństwo, żeby zostać kimś w życiu - twierdzi autor programów „Boso przez świat” i „Po mojemu…”, niegdyś „WC Kwadrans”. - Im trudniejsze dzieciństwo, tym lepszym człowiekiem się staje. Ja miałem bardzo trudne dzieciństwo.
Jedni uwielbiają jego poczucie humoru, inni mieszają go z błotem za kolorowanie faktów. Dla jednych kabareciarz, dla innych przebojowy rekolekcjonista. Jednych denerwuje, innym zapewnia rozrywkę. Wojciecha Cejrowskiego zaprosił do Tczewa Zespół Szkół Katolickich. Chętnych na show niegdysiejszego naczelnego kowboja RP nie zabrakło - miejsca siedzące wypełnione były do ostatniego.
Dziadek Buka
- Przywitam się z wami, tak jak zwykle to robię: szczęść Boże! - powiedział gość, na co publiczność żywiołowo zaczęła bić brawo. - Po odpowiedzi na „szczęść Boże” można się zorientować gdzie się jest. Większość Polaków odpowiada po prostu „szczęść Boże”, w Krakowie i okolicach odpowiada się „daj Boże”. Tylko w Tczewie ludzie odpowiadają oklaskami.
Zanim opowiedział o swoich podróżach po Ameryce Łacińskiej, Wojciech Cejrowski podzielił się z tczewianami kilkoma faktami ze swojego „trudnego dzieciństwa”.
- Czytaliście „Muminki”? - rozpoczął opowieść o swoim dziadku Antonim. - On występuje w „Muminkach” pod nazwą Buka. Buka jest wielkim potworem, który przesuwa się po świecie, a jak gdzieś dłużej postoi, to w takim miejscu już nigdy nic nie wyrośnie.
Co wspólnego miał dziadek Cejrowskiego z Buką?
- Dziadek Antoni nie cierpiał dzieci - wytłumaczył. - Nachylał się nad takim i mówił: „Idź se, bo cię spalę”. Większość dzieci reagowała poprawnie i wokół dziadka Cejrowskiego zawsze był szeroki bąbel pustej bezdzietnej przestrzeni. Gdyby któreś dziecko było przygłuche, to po słowach „Idź se, bo cię spalę” następowało dopełnienie: dziadek podnosił brew, a trzeba wam wiedzieć, że miał szklane oko… Kiedy podnosił brew, oko wypadało.
Oko dziadka pojawiało się w różnych miejscach:
- Kiedy zapraszałem do siebie dziewczyny, aby wspólnie odrabiać lekcje, dziadek wyciągał oko (najczęściej przy nich), stawiał na półce i mówił „to ja się idę przespać… ale będę was obserwował”.
Gra w rosół
Nie tylko dziadek Antoni, ale i babcia pana Wojciecha była częścią jego „trudnego dzieciństwa”. Babcia strasznie lubiła gotować rosół.
- Graliście w rosół? - spytał gość. - Na wierzchu pływają oka tłuszczu. Jak się „tupnie” między nimi łyżką, to te oka się łączą. W tej grze chodziło o to, aby zrobić jedno wielkie oko tłuszczu. Drugi poziom polegał na tym, aby talerz z wielkim, pływającym na powierzchni zupy kółkiem tłuszczu delikatnie przenieść do lodówki, wstawić i zamknąć na 15-30 minut. Kiedy wyjmowało się talerz, na wierzchu było białe kółko tłuszczu. Trzeci poziom gry wiązał się ze zdjęciem tego kółka tak, żeby nie pękło, a następnie, kiedy babcia nie patrzała, wrzucało się to do śmieci. Resztę dawało się jakoś zjeść.
Wątek kulinarny zajął sporą część spotkania z Cejrowskim. Bosa gwiazda opowiedziała m.in. o sposobie jedzenia pędraków, które w Amazonii sprzedawane są na straganach obok kiełbas i kurczaków.
- Są bogate w łatwo przyswajalne białko pełne witamin - polecił. - Mają jedną wadę: wygląd. Gdyby ktoś chciał je jeść na żywo, to proszę uważać: najpierw odgryzamy chitynową główkę, którą pędraki potrafią przegryźć się przez pień. A skoro potrafią ugryźć drewno, to gdyby je połknąć razem z główką, mogłyby się przegryźć przez trzewia i wyjść z drugiej strony.
- A jaką najbardziej obrzydliwą potrawą miał pan okazję jeść? - padło pytanie z sali.
- Rosół babci - odpowiedział bez wahania.
Sposób na sąsiada
Gość opowiedział także o swojej ukochanej Ameryce Łacińskiej (Wojciech Cejrowski mieszka w Meksyku - przyp. aut.). Podczas spotkania obalił kilka stereotypów związanych m.in. z biedotą i głodem panującymi na kontynencie.
- Tam nie ma ludzi bezdomnych, chyba że na własną prośbę.
Wg niego - choć to oczywiście przesadzone stwierdzenie - w Ameryce Łacińskiej nie ma ani jednej osoby bezdomnej.
- Chyba że ktoś się uprze, że będzie mieszkał w mieście. Wtedy wyląduje pod mostem. Ale gdyby tylko zechciał wymaszerować poza miasto, na pewno znajdzie teren, na którym można zająć kawałek gruntu, na zalanej wodą ziemi niczyjej. Wystarczy wybudować tratwę, na której bardzo łatwo można postawić chatkę. Nie będzie to luksus, ale żyć można.
Podróżnik podkreślił, że mieszkańcy „wodnych posiadłości” nie mają problemów z sąsiadami.
- Jeżeli im się któryś nie podoba, to wyjmują z wody paliki, a resztę robi przyroda. Siedzę wtedy i czekam. „Kochanie, ładny masz widok z kuchni? Jeszcze nie? Ok.…”. Siedzę dalej: „A teraz? Może być?”. Jeśli „może być”, to wstaję, wbijam paliki i gotowe - mieszkam na nowym „osiedlu”.
Zanim wciągniesz krechę
W Ameryce Łacińskiej nie ma podobno także ludzi głodnych (- Chyba że na własną prośbę - zaznaczył Cejrowski). Na gruzowiskach i wysypiskach śmieci rosną tamtejsze „chwasty” - papaje, bardzo duże i pożywne. W parku rosną pomarańcze, a przy drogach banany. Ryby są w każdej rzece, a można je łapać nawet bez sprzętu.
- Jednak nie znajdziemy ich w mieście pod mostem. Ale wystarczy wyjść poza miasto, gdzie jedzenia jest w bród.
W Ameryce Łacińskiej rośnie także koka, z której robi się herbatkę.
- Koka to nie to samo co kokaina - wytłumaczył. - Z 3 listków koki można zrobić herbatkę, która pomaga na ból głowy, szczególnie kiedy jest się w wysokich górach. Jedna herbatka z koki i po 5 minutach głowa już nie boli. Tylko język kołowacieje…
- Natomiast pomyślcie sobie, co może się stać po wciągnięciu krechy białego proszku, która jest odpowiednikiem całego worka liści koki. Policz sobie gnoju, zanim wciągniesz krechę.
Europa to nie mój kontynent
- Coraz częściej jak przyjeżdżam do Polski, to: a) nie bardzo ją poznaję, b) bardzo mi się nie podoba. Europa jest takim kontynentem, który - państwo tego nie widzą - odróżnia się od reszty świata tym, że robi się tu coraz bardziej mrocznie. To nie są żarty, ani figura retoryczna. Ja tu naprawdę widzę szarą mgłę szatana. Dzieją się tu rzeczy, które byłyby nie do pomyślenia w Ameryce Łacińskiej.
Europa nie jest moim kontynentem. Przyjeżdżam tu i widzę, jak jedno z dużych centrów handlowych w Warszawie reklamuje się za pomocą gołej pupy damskiej. Ładnej pupy, ale to była Gwiazdka… Boże Narodzenie i goła pupa! Ucieszyłem się, że moja babcia nie żyje. Są też gołe cyce na kioskowych witrynach. Mnie to nie robi krzywdy, natomiast jak sobie pomyślę o mojej babci, która bała się podejść do kiosku po zapałki… To mobilizuje człowieka do skromności. Jeśli musicie wystawiać swoje cycki na pokaz, to poczekajcie aż umrą wasze babcie - przez szacunek do nich, jeśli już nie macie szacunku do siebie nawzajem. To nie jest mój kontynent, to nie jest moja kultura. Boję się Europy.
Reklama
Cejrowski o trudnym dzieciństwie, pędrakach oraz grze w rosół
POMORZE. Cejrowski, który "boi się Europy": Początek mojego trudnego dzieciństwa zaczyna się w momencie, kiedy mama trzyma mnie na ręku i mówi do mnie: „Wojtuś, Wojtuś…”. Dziadek ostrzega ją: „Lepiej dajcie mu na imię Antoni”. Został Wojtusiem...
- 11.04.2008 00:21 (aktualizacja 01.04.2023 08:43)
Napisz komentarz
Komentarze