Mąż potrafił ustępować...
Po dwóch latach wzięli ślub. Na pytanie, jaką żoną jest pani Maria, pan Zbigniew z humorem odpowiada:
- Na razie jest w porządku...
Trzeba przyznać, że nawet po 60. latach pan Zbigniew do małżeństwa podchodzi z powagą i niekłamanym dystansem.
- Między innymi dzięki temu, że mój mąż często był posłuszny, udało się nam wspólnie przeżyć tak wiele lat – dodaje z uśmiechem pani Maria. – Jestem osobą bardzo impulsywną i niecierpliwą. On zaś nie jest nerwowy, potrafił mi ustępować.
Jak mówią, ich wspólne życie było ciągłym „uwijaniem” się wokół domu.
- Trzeba było zadbać o rodzinę. A my zawsze lubiliśmy pracować, nikt z nas nie był leniwy – przyznają zgodnie.
- Przez 7 lat pracowałem w Szczecinie, Władysławowie, Gdyni i Gdańsku. W końcu żona zażyczyła sobie, żebym poszukał pracy na miejscu. Mimo, że mniej zarobiłem chciała, abym codziennie był w domu.
- Ciężko było mi samej, dlatego musiał zrezygnować z tej pracy. Dłuższe rozstania nie służą małżeństwu. Sama zajmowałam się dziećmi, gospodarką. Zresztą, życie „na dwie kuchnie” nie było opłacalne. Mimo, że dobrze zarabiał, to raz przyniósł, a cztery razy wziął – stwierdza pani Maria. – Dzieciom zawsze powtarzałam, uczcie się i idźcie do miasta. Życie na wsi nie jest proste.
Najważniejsza – przysięga małżeńska
Co ciekawe i piękne, trudno im przypomnieć sobie małżeńskie problemy.
- Zawsze się wspieraliśmy – podkreślają. – Problemy trwały najdłużej 24 godziny.
- Jestem wybuchowa, jednak złość szybko mi przechodzi – mówi pani Maria. - Nie jestem zawzięta. Nie potrafię się długo na męża gniewać. Zaraz się godzimy i jest w porządku.
Państwo Taczyńscy mają pięcioro dzieci: Danielę, Gabrielę, Irenę, Zbigniewa i Lidię. Kilka lat temu jeden z synów, najmłodszy – Marian, zginął w tragicznym wypadku.
Według nich, receptą na dobre małżeństwo jest dopasowanie charakterów.
- Jeżeli jedno ciągnie w prawo, a drugie w lewo, to powinni się rozstać. Jednak współcześni młodzi ludzie, chyba sobie sprawy nie zdają z tego, co przyrzekają. Z byle powodu biorą rozwód. Dla nas słowa małżeńskiej przysięgi były niezwykle ważne. Przysięgaliśmy „nie opuszczę Cię aż do śmierci”, dlatego nie było nawet myśli o rozstaniu, ale o pracy, dobrym wychowaniu dzieci.
Wnuki i prawnuki
Maria i Zbigniew Taczyńscy mają po 81 lat. Doczekali się piętnaściorga wnuków i czternaściorga prawnuków. Są bardzo pogodni, w ich przytulnym domu, czuje się rodzinne ciepło. Aż miło się rozmawia…
Reklama
Diamentowi jubilaci: najlepsza recepta – dopasowanie charakterów
PÓŁWIEŚ. 5 stycznia Maria i Zbigniew Taczyńscy z Półwsi (gmina Gniew) obchodzili 60-lecie zawarcia związku małżeńskiego. Poznali się na prywatce w Kolonii Ostrowickiej wiosną 1946 roku.
- Od razu wpadła mi w oko – wspomina pan Zbigniew.
- 19.01.2008 11:01 (aktualizacja 01.04.2023 05:03)
Napisz komentarz
Komentarze