W Kościele katolickim okres bożonarodzeniowy trwa aż do 2 lutego, jednak w powszechnej opinii rozpoczyna się właśnie karnawał, a o minionej Wigilii rzadko kto już pamięta.
W styczniu najwięcej wesel
Przed dziesiątkami lat na Kociewiu właśnie w tym okresie rozpoczynała się pora ludowych zabaw, kuligów i wesel. Tych ostatnich najwięcej było w styczniu. Przyczyn takiego stanu należy szukać w tym, że właśnie zimą gospodarze mieli mniej zajęć, a więc mogli podjąć działania związane z organizacją przyjęć.
Jeśli pogoda dopisała często urządzano kuligi. Miały one swój specyficzny klimat, chyba w dzisiejszym świecie już nie do odtworzenia. Warto jednak pamiętać, że zimowa przejażdżka, np. taka, którą pamiętamy z książki lub filmu „Potop” była głównie domeną szlachciców lub bogatszych gospodarzy. Jednak bez pospolitego ludu nie sposób było urządzić kuligu, bowiem kto by powoził końmi, albo przygrywał?
Odwiedzanie przyjaciół...
Taką wyprawę musiał ktoś zorganizować, rzucić hasło, zwykle odbywało się to w ten sposób, że kilku sąsiadów umawiało się na odwiedzenie przyjaciela mieszkającego kilka kilometrów dalej. Gdy do niego docierano, następowała gościna, podczas której zjadano duże ilości jedzenia. Gdy spiżarnia była pusta, albo gdy gospodarz odmawiał podawania dalszych zakąsek, w tym alkoholu, osoby wybierały się... pod inny, znajomy adres.
Świetnym sposobem na uniknięcie takiej niespodziewanej gościny było wybranie się do dalekich krewnych. Zwyczaj bowiem mówił, że nigdy nie wolno było urządzać przyjęcia w domu pod nieobecność gospodarza.
Ogniska i ruchaniaki
Ci światlejsi gospodarze uprzedzali wcześniej o swojej wizycie. Wtedy trafiały się wielkie imprezy, głównie na świeżym powietrzu przy świetle ogniska. Urządzano przeróżne zabawy i konkursy, a także polowania. Niekiedy czeladź wkładała na siebie stroje, które miała podczas kolędowania. Zabawy z okazji kuligów mogły trwać czasami kilka dni.
W zwyczaju było również wymienianie się ciastkami, często lukrowanymi na różne kolory. Pieczono także purcle, większe odpowiedniki dzisiejszych pączków. Różniły się od wypieków współczesnych tym, iż nie były nadziewane marmoladą, ale słoniną. Na tłuszczu zaś smażono ruchanki, zwane ruchaczami lub ruchaniakami.
Na podstawie: R. Landowski, Dawnych obyczajów rok cały. Między wiarą, tradycją i obrzędem, Pelplin 2000.
Reklama
Wesele z ruchaczem i nie tylko...
POMORZE. Karnawałowe zwyczaje Kociewiaków – zabawa, odwiedzanie przyjaciół, przejażdżka saniami, wesela i dobre jadło: słodkie pączki, purcle (większe pączki nadziewane słoniną) i ruchanki zwane ruchaczami.
- 22.01.2008 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 05:12)
Napisz komentarz
Komentarze