Metropolitalny Związek Komunikacyjny Zatoki Gdańskiej jest dobrowolną organizacją zrzeszającą obecnie siedem miast i sześć gmin. Został powołany w celu zintegrowania systemu komunikacji na Pomorzu, a co za tym idzie, poprawy świadczonych do tej pory usług. Tczew - naturalny partner Trójmiasta, ze względu na liczbę dojeżdżających codziennie podróżnych (choćby do pracy), pozostał jednak na uboczu „metropolii”.
Co straci Tczew?
Związki komunikacyjne powstają wszędzie tam, gdzie możliwa jest integracja jednostek administracyjnych oraz kilku środków komunikacyjnych (przyp. MZKZG łączy komunikację tramwajową, autobusową, trolejbusową, szybkiej kolei miejskiej, a w przyszłości komunikację rowerową). Od 1 stycznia tego roku istnieje możliwość zakupu jednodniowego biletu, który upoważnia do podróżowania w/w środkami na terenie „metropolii”. Wraz z końcem miesiąca zostanie rozpoczęta sprzedaż biletów miesięcznych, a wprowadzenie biletu metropolitalnego zakończy pierwszy etat integracji związku.
Pomimo wysokiej ceny biletu (pełny pakiet biletu normalnego miesięcznego – 200 zł) podróżujący na terenie „metropolii” nie powinni narzekać na jakość usług. Najważniejszą zaletą będzie koordynacja wszystkich podsystemów komunikacyjnych z koleją podmiejska, a także motoryzacją indywidualną oraz komunikacją rowerową. Kiedy dojedziemy do miejsca, w którym kontynuowanie podróży będzie niemożliwe, czekać na nas będą np. wypożyczalnie czy parkingi rowerowe. Za punktualność, komfort podróżowania, czy czystość przystanków będzie dbał MZKZG.
Diabeł tkwi w szczegółach
Wiceprezydent Tczewa Mirosław Pobłocki docenia korzyści płynące z możliwości przystąpienia do związku. Jednocześnie podkreśla, że pozostanie Tczewa poza „metropolią” nie jest zaniedbaniem ze strony władz.
- Powinniśmy pamiętać, że teren „metropolii” jest obsługiwany przez trzy firmy: gdańską, gdyńską i wejherowską. Związek jest pokłosiem wcześniejszej współpracy tych miast, które wespół z Sopotem (obsługiwanym przez Gdańsk) stanowiły kręgosłup przyszłego związku metropolitalnego. Konsekwencją tego było objęcie pod zarząd związku tych gmin, które przez te trzy firmy są obsługiwane.
Tczew, w odróżnieniu od swoich trójmiejskich sąsiadów, organizuje komunikację na zasadzie umowy ze spółką przewozową Veolia. Kontrakt z przewoźnikiem obowiązuje do połowy tego roku. Do czasu trwania umowy nie jest możliwa jej zmiana, a to jedyna szansa na przystąpienie do Związku Metropolitalnego.
– Pamiętajmy, że wejście w życie biletu metropolitalnego jest uzależnione od prywatnego, jak w przypadku Tczewa, przewoźnika – dodaje Mirosław Pobłocki. - To z kolei nałoży na tę firmę kolejne obowiązki, takie jak wyposażenie środków komunikacji w przystosowane do nowych biletów kasowniki.
SKM to kolejny „kłopot”
- Dodatkowo zabiegaliśmy o zwiększenie roli Szybkiej Kolei Miejskiej w obsługiwaniu połączeń między Tczewem a Gdańskiem – mówi wiceprezydent Tczewa. - Rozmowy na ten temat trwały bardzo długo, jednak nie zakończyły się żadnym konkretnym postanowieniem. Tymczasem, wraz z nowym rokiem, po raz kolejny rozkład jazdy „kolejki” zmienił się na gorsze.
Paweł Wróblewski, rzecznik prasowy SKM, w rozmowie z nami zapewnił, że zarządowi „skm-ki” zależy na współpracy z Tczewem w ramach biletu metropolitalnego.
– Mamy nadzieję, że władze miasta Tczewa zdecydują się na przystąpienie do Związku. Jestem przekonany, że w przypadku przyłączenia Tczewa do „metropolii”, SKM rozszerzy liczbę dotychczasowych połączeń.
Najważniejsze są chęci
- Tczew od samego początku deklarował chęć współpracy w ramach Związku – informuje Mirosław Pobłocki. - Dzisiaj natomiast obraliśmy rolę obserwatorów. Jesteśmy zapraszani na obrady komisji czy też walne zgromadzenia Metropolitalnego Związku Komunikacyjnego. Jako przedstawiciel władz miasta mogę zapewnić, że istnieje zdecydowana wola przystąpienia do tej organizacji. Podkreślam jednak, że Tczew ma także swoje zobowiązania, które jest zobligowany wypełnić.
Przewodniczący Walnego Zgromadzenia Związku Metropolitalnego Maciej Lisicki, pozytywnie zapatruje się na przyszłość związku i współpracę z Tczewem.
– Nie sądzę, aby na drodze przystąpienia Tczewa do „metropolii” stanęły kwestie finansowe. Tczew nie jest biednym miastem i powodów pozostania poza związkiem szukałbym gdzie indziej. Jako przewodniczący Zgromadzenia Związku, którego statutowych zadaniem jest podejmowanie uchwał w sprawie nowych członków, mogę powiedzieć, że Tczew był, jest i będzie mile widziany jako część „metropolii”. Jestem przekonany, że tczewianie przyjęliby wiadomość o przystąpieniu miasta do związku z radością.
- Tak naprawdę jeszcze nikt nie podjął się zadania zdefiniowania owej pomorskiej „metropolii”, a tym samym wyznaczenia jej granic – podsumowuje Mirosław Pobłocki. – Dzisiaj coraz częściej prezydent Paweł Adamowicz mówi o „metropolii”, zaznaczając, że to teren rozciągający się od Wejherowa po Tczew. Mówienie o nas jako części tego regionu, może w przyszłości tylko ułatwić podjęcie decyzji.
Wzorem - metropolie „starej unii”
Wzorem dla samorządowców powinny być metropolie „starej unii”, które od dawna w ten sposób organizują komunikację. Dzisiaj cała Holandia „jeździ na jednym bilecie”, według jednego systemu integracyjnego. Pozwala to przede wszystkim na zapewnienie doskonałej koordynacji całego systemu. To z kolei oszczędza czas, który trzeba poświęcić na podróżowanie. Dodatkowo system zaopatrzono w węzły integracyjne typu Park&Ride (samochody nie będą wjeżdżały do centrów miast) i Bike&Ride (ogromne parkingi rowerowe w ważnych punktach miasta), które usprawniają wewnętrzną, miejską komunikację.
Reklama
Gród Sambora poza metropolią
TCZEW. System zintegrowanej komunikacji Pomorza nie dla Tczewa. Tczewianie, którzy czekali na nowe połączenia i poprawę jakości usług komunikacyjnych w ramach Metropolitalnego Związku Komunikacyjnego, mogą czuć się rozczarowani. Bilet metropolitalny ułatwi życie tysiącom klientów mieszkających między Wejherowem a Pruszczem Gdańskim. Tczew musi jeszcze poczekać...
- 02.02.2008 00:00 (aktualizacja 27.07.2023 08:27)
Napisz komentarz
Komentarze