Zima sprawiła psikusa. Wisła nie była skuta lodem, więc ćwiczono na lądzie. Ładunki wykładano na ziemię, na określonym odcinku terenu. Zdziwienie cywili budziła obecność na ćwiczeniach dwóch pań w polowych mundurach. Mężczyzna to saper, a kobieta...
Ziemia zadrżała
- Gdyby była pokrywa lodowa, ładunki ze śmigłowców zrzucane byłyby w miejscach, gdzie Wisła tworzy zatoczki – mówił płk Tomasz Hak, szef Oddziału Wojsk Inżynieryjnych Dowództwa Wojsk Lądowych, koordynator całości szkolenia, były dowódca tczewskich saperów. – Wtedy po wybuchu byłby wizualny efekt.
Chociaż na szkoleniu użyto mniejszych ładunków niż gdyby to miało miejsce przy rzeczywistym likwidowaniu zatorów lodowych (20-30-kilogramowe pakunki), to i tak huk był niezły, a ziemia odrywała się od podłoża na kilka metrów w górę. Oprócz „osadzania” ładunków ze śmigłowców, ćwiczono także wyrzucanie 200-gramowych ładunków trotylu zza barykady z worków z piaskiem.
- Wśród istotnych punktów szkolenia było zgrywanie się załóg - podkreślił ppłk Zdzisław Świniarski, dowódca 15 Tczewskiego Batalionu Saperów.
Ostrożnie! Niewybuch
- Takie szkolenia odbywają się co roku – wyjaśnił ppłk Piotr Sołomonow, odpowiedzialny za ćwiczenia w Lisewie, szef Wojsk Inżynieryjnych 16 DZ. – W tym roku wróciliśmy do Tczewa. Jednym z ważnych elementów są przepisy bezpieczeństwa.
Np. kategorycznie zabronione jest schodzenie na lód ze śmigłowca podczas wykładania ładunków z materiałem wybuchowym czy ciągnięcie ładunku za linkę po lodzie. Jeżeli zdarzy się niewybuch, a tak właśnie było podczas szkolenia, obserwator niewybuchów po 20 min. podchodzi i podkłada drugi ładunek.
Na terenie szkolenia cały czas była karetka pogotowia i wóz strażacki. Poza tym w całym rejonie rozmieszczone były posterunki obserwacyjne, aby osoby postronne nie weszły na teren szkolenia. Kiedy pomaszerowałem na skróty w kierunku miejsca ćwiczeń, omijając pierwszy posterunek, naprzeciwko mnie wysłano patrol. Po sprawdzeniu i potwierdzeniu, że cywil-banda to dziennikarz zaproszony na szkolenie, mogłem wraz z patrolem udać się dalej.
Zamkniętymi oczyma
W ub. czwartek żołnierzy „przeegzaminował” dowódca 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej, gen. dyw. Wiesław Michnowicz. Pytał szczegółowo żołnierzy jakie czynności wykonują przy uzbrajaniu ładunków, po co saperowi jednocześnie dwie zapałki sztormowe i... czy potrafią – wyższa szkoła jazdy - wykonać te czynności z zamkniętymi oczyma.
Sam też brał w nich czynny udział, wykonując zapalniki lontowe oraz określał wielkość ładunków niezbędnych do kruszenia zatorów lodowych.
W szkoleniu wzięli udział przedstawiciele jednostek inżynieryjnych Wojsk Lądowych i załogi śmigłowców z 49 Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gd. (cztery M-2).
Niszczenie zatorów lodowych
Szkolenie, teoretyczne i praktyczne, przygotował i realizował 16 Tczewski Batalion Saperów. Jego głównymi celami były m.in. nauka: zasad rozpoznawania pokrywy lodowej, sposobu określania wielkości ładunków kruszących i niszczenia zatorów lodowych, organizacji ochrony mostów przed spływem lodu, zasad organizowania grup minerskich do wykonywania zadań likwidacji zatorów lodowych z wykorzystaniem śmigłowców, zasad bezpieczeństwa podczas tego typu prac.
Realne likwidowanie zatorów lodowych realizowane jest w sytuacjach kryzysowych we współdziałaniu z cywilnymi wydziałami zarządzania kryzysowego.
Gośćmi saperów byli też samorządowcy Tczewa, prezydent Zenon Odya i wicestarosta Roman Kucharek. A na wszystkich czekała tradycyjna wojskowa grochówka.
Reklama
Dziewczyny z trotylem
TCZEW. Przez pięć dni ok. 40 żołnierzy brało udział w ćwiczeniach w Lisewie. Ich celem była likwidacja zatorów lodowych z użyciem materiałów wybuchowych wykładanych ze śmigłowców.
- 08.02.2008 00:21 (aktualizacja 01.04.2023 06:09)
Napisz komentarz
Komentarze