Rozmowa z Alicją Gajewską, dyrektorką Centrum Wystawienniczo-Regionalnego Dolnej Wisły w Tczewie
- Mija rok od rozpoczęcia działalności Centrum. Obejmując posadę dyrektora z pewnością postawiła pani sobie cele do zrealizowania...
- Założyłam sobie prezentowanie różnorodnych wystaw, także tych, które będą przekazywać tradycje regionu kociewskiego oraz miasta Tczewa. Chcieliśmy też stworzyć przyjazne miejsce dla organizacji pozarządowych oraz przygotować bogate oferty edukacyjne – lekcje historyczne, regionalne i warsztaty. Ale głównym celem było stworzenie takiego miejsca, do którego mieszkańcy będą chętnie i często przychodzić, żeby budynki Centrum zaczęły tętnić życiem.
- Które z wymienionych założeń udało się zrealizować?
- Myślę, że wszystkie. Może jest to nieskromnie powiedziane, ale już od samego otwarcia za punkt honoru postawiłam sobie szybkie zorganizowanie pierwszych wystaw. Już od 22 lutego 2007 r. mieszkańcy Tczewa mogli obejrzeć aż cztery ekspozycje na miarę ówczesnych możliwości - budynek był piękny, ale nie było systemów zawieszeń i wernisaż malarstwa nie wchodził w rachubę. Przygotowaliśmy wystawę pt. „Oblicza rzeźby” (przy wydatnej pomocy Katarzyny Szczodrowskiej, która pomogła w nawiązaniu kontaktów z Akademią Sztuk Pięknych w Gdańsku), wystawę haftu kociewskiego połączoną z pokazem haftowania oraz pokaz modeli statków. Z kolei Towarzystwo Miłośników Ziemi Tczewskiej zaprezentowało swoje przebogate, bo prowadzone od 1945 r., kroniki.
Dwa dni po otwarciu zorganizowaliśmy dzień otwarty, z intencją aby wszyscy mieszkańcy, nie tylko oficjele, zobaczyli Centrum. Osobiście oprowadzałam tczewian po wszystkich pomieszczeniach, włącznie z gabinetem dyrektora. Tczewianie mieli okazję składać swoje propozycje i kilka osób nawiązało z nami współpracę, która nadal znakomicie się układa. W dniu otwartym odwiedziło nas dokładnie 1021 osób. Przez cały 2007 r. zorganizowaliśmy 35 wystaw, co uważam za dobry wynik, zwłaszcza, że na dobrą sprawę mamy tylko dwie sale wystawowe. Zapotrzebowanie jest tak duże, że w tym miesiącu salę konferencyjną przystosujemy na potrzeby wystawowe.
- Czy któreś z zakładanych planów pozostały na papierze...
- Udało się zrealizować wszystko, co chcieliśmy. Największe trudności mieliśmy z znalezieniem chętnych do prowadzenia na terenie Centrum restauracji. Zarówno podczas pierwszego, jak i drugiego przetargu nie zgłosił się żaden oferent. Ogłosiliśmy zaproszenie do rokowań i przetarg wygrało ostatecznie małżeństwo z Tczewa. W tej chwili trwają prace czysto techniczne przed otwarciem lokalu. Pomyśleliśmy o restauracji, bo chcemy, aby Centrum istniało właśnie dla mieszkańców. Jesteśmy otwarci praktycznie przez cały tydzień, bo nawet w poniedziałki, gdy de facto jest nieczynne, nie ma problemu, żeby obejrzeć ekspozycje – drzwi na pewno nie będą zamknięte.
- Jakie wydarzenie na przestrzeni ub. roku uważa pani za swój największy sukces?
- Na pewno wystawa „Tczew – od osady do współczesności” była naszym największym przedsięwzięciem. To nasz autorski pomysł, w którym pokazujemy - chyba po raz pierwszy - tak szeroko historię naszego miasta. W jej powstanie musieliśmy zaangażować wiele osób, często społecznie, nieodpłatnie. Gorące podziękowania należą się dla Anny Gajewskiej z Zespołu Szkół Budowlanych i Odzieżowych, która uszyła stroje, i która razem z komisarzem wystawy Józefem Ziółkowskim jeździła do Muzeum Wojska Polskiego po wzory mundurów. Nasza prośba skierowana do tczewian, aby przynosili pamiątki związane z miastem, spotkała się z dużym odzewem. W ciągu całego roku pozyskaliśmy ponad 900 eksponatów – fotografii, narzędzi, wyrobów sztuki ludowej, z czego tylko 61 kupiliśmy. Pozostałe zostały nam przekazane w formie darowizny, włącznie z „poniatówką” od państwa Czapiewskich z Czarlina, którą w tym roku postawimy na dziedzińcu, z przeznaczeniem na miejsce lekcji etnograficznych. Ale moim największym sukcesem jest zespół – mam szczęście do ludzi, bo pracownicy Centrum są kreatywni, twórczy, dyspozycyjni i mają masę pomysłów, których jest tak wiele, że w zasadzie w przyszłym roku nie ma możliwości zorganizowania jakiejś niezaplanowanej już teraz wystawy.
- Jakie są plany Centrum na najbliższe miesiące?
- 17 maja chcemy po raz pierwszy zorganizować Noc Muzeów. Wśród atrakcji tego dnia będzie zaprezentowany projekt pt. „Kaszubi i Kociewiacy, czyli rzecz o pomorskich sąsiadach”, a w jego ramach lekcja języka kaszubskiego i kociewskiego oraz… zażywanie tabaki. Zapraszamy także na nocne zwiedzanie Tczewa z przewodnikiem oraz z latarkami – ciekawe jak tczewskie zabytki będą się prezentować podświetlone tylko ich światłem. Na dziedzińcu puścimy film o Tczewie. 1 czerwca zorganizujemy specjalnie na Dzień Dziecka dla naszych milusińskich specjalną wystawę lalek z teatru „Miniatura” w połączeniu z pokazem kilku minispektakli (2 czerwca). W tym samym miesiącu (od 19 czerwca do końca sierpnia) pokażemy kolejną wystawę związaną z naszym miastem pt. „Tczew był miastem kolejarzy” – chcemy przypomnieć, że kiedyś co drugi mieszkaniec Tczewa uprawiał taki zawód i pokazać silne związki miasta z koleją. Od połowy września będzie można oglądać wystawę związaną z 60-leciem Pomorskiej Fabryki Gazomierzy, która kiedyś miała siedzibę w murach Centrum, prezentując jej historię i wytworzone w niej produkty. Po raz drugi zorganizujemy, tym razem aż tygodniowy, Zjazd Modelarzy Szkutniczych i Okrętowych „Koga”, który w ub. roku cieszył się dużym powodzeniem u samych modelarzy, jak i mieszkańców Tczewa. W tym roku odbędzie się też wystawa tczewskich plastyków. Chcemy przygotować stałą ekspozycję związaną z zadaszoną makietą Mostu Tczewskiego, znajdującą się na dziedzińcu, która będzie opowiadać o historii zabytku.
W 2007 r. zorganizowaliśmy 98 lekcji historycznych, 43 lekcji regionalnych, 90 spacerów po Tczewie (oraz 34 wirtualne spacery), 97 warsztatów artystycznych – garncarstwa, malarstwa na szkle, plastyki obrzędowej. W sumie prawie 8600 dzieci (w tym 1400 podczas tegorocznych ferii zimowych) skorzystało z naszych propozycji. Od 21 marca chcemy wprowadzić projekt łączący lekcje i warsztaty, czyli pracownię papieru czerpanego – dzieci poznają historię papieru, a co więcej będą mogły samodzielnie go wykonać, za co dostaną specjalny certyfikat papiernika.
Z kolei w przyszłym roku zaprezentujemy sztukę chińską, wystawę o roli chleba w polskiej kulturze ludowej oraz przedstawimy mieszkańcom Tczewa kulturę Kurpiów. Nie zabraknie sztuki współczesnej. Już teraz zaczynamy przygotowania do dużej wystawy archeologicznej pt. „Pradzieje Tczewa”. Marzymy też o zorganizowaniu wystawy prac Witkacego lub Jerzego Nowosielskiego.
- Ostatnie dwie wystawy to wydarzenia, którymi Centrum będzie mogło się pochwalić przynajmniej w województwie, jak nie w całym kraju.
- Zdecydowanie tak. Mamy masę pomysłów, a w tym, że dobrze pracujemy utwierdza nas liczba ponad 40 tys. osób, które odwiedziły Centrum od 22 lutego 2007 r. To bardzo dobry wynik w porównaniu z innymi podobnymi placówkami.
- Centrum Wystawiennicze jest drugą tak dużą placówka kulturalną w naszym mieście, obok Centrum Kultury i Sztuki. Pojawiła się między nimi swoista „konkurencja”, ale to chyba dobrze, że mieszkańcy mogą wybierać w dostępie do różnych działań artystycznych...
- Tak. Nasza działalność koncentruje się na innych dziedzinach sztuki. Bardzo dobrze, że oferta kulturalna dla mieszkańców jest tak bogata. Zresztą współpracujemy z CKiS – w ub. roku wspólnie przygotowaliśmy warsztaty fotograficzne i wystawę zdjęć, a w tym lub przyszłym chcemy razem zorganizować razem z dyr. Tadeuszem Żmijewskim wystawę prac wspomnianego Witkacego, połączoną z pokazem spektakli jego autorstwa w CKiS. A propos współpracy, nie można zapomnieć o organizacjach pozarządowych, które działają w naszej siedzibie. W tym roku Nadwiślański Klub Krajoznawczy „Trsow” planuje organizować spotkania z podróżnikami (np. pielgrzymami wędrującymi do Santiago de Compostela w Hiszpanii), a w przyszłym lub 2010 r. chcemy doprowadzić do Zjazdu Mennonitów w Tczewie.
- Kiedy tczewianie przestaną sobie łamać język na nazwie Centrum Wystawienniczo-Regionalne Dolnej Wisły? Swego czasu była mowa o tczewskiej „Fabryce Sztuk”...
- „Fabryka Sztuk” była określeniem, które funkcjonowało zanim jeszcze powstało samo Centrum, po to, żeby wypełnić budynki treścią. Dla potrzeb unijnych, Centrum musi nazywać się tak, a nie inaczej, jeszcze przez 5 lat. W przyszłości dodatkowo w ramach Centrum powstanie Muzeum Miasta Tczewa. Niestety, mamy problem z brakiem pomieszczeń na pracownię konserwatorską i magazyny do przechowywania eksponatów w odpowiednich warunkach. Obecnie pracujemy nad tym, żeby jeden z obiektów przeznaczyć na takie właśnie miejsce.
- Jaką ocenę wystawiłaby sobie pani za ten mijający rok?
- Myślę, że czwórkę, bo zawsze można robić coś lepiej.
Reklama
Fabryka Sztuk z otwartymi drzwiami
TCZEW. W tczewskiej „Fabryce Sztuk” planują już zjazd Mennonitów, Noc Muzeów, Zjazd Modelarzy Szkutniczych i Okrętowych „Koga”, a także lekcje języka kaszubskiego i kociewskiego oraz… zażywanie tabaki. Marzą o Witkacym i Nowosielskim.
- 10.03.2008 00:07 (aktualizacja 04.08.2023 04:40)
Napisz komentarz
Komentarze