Jak sam zauważa, „stanowcze siły działały, aby nie dopuścić do przedłużenia umowy”. Jednak udało się - przez kolejne 4 lata, do roku 2012 - Centrum Kultury i Sztuki będzie szefował Tadeusz Żmijewski. Na razie, jego zdaniem, na koncie ma więcej sukcesów niż porażek.
- Zapewne pana strategia znacząco różni się od wizji pana poprzedniczki, Wiesławy Quelli. Potrafi pan wskazać błędy, które wg pana popełniła?
- Nie chciałbym podsumowywać tamtego okresu. To zamknięty rozdział, do którego nie ma powrotu. Na pewno zrobiła dużo dobrych rzeczy, natomiast wydaje mi się, że troszeczkę inne jest posłannictwo instytucji takiej jak CKiS.
- Jakie wprowadził pan najważniejsze zmiany w porównaniu z „rządami” Wiesławy Quelli?
- Przede wszystkim wprowadziłem zupełnie inny system pracy - dałem pracownikom wolną rękę, czego wydaje mi się, że wcześniej nie było. Dzięki temu, że pracownicy mają możliwość wykazywania się pomysłowością i inicjatywą, wszystko działa bardziej efektywnie (a to bardzo istotne!). Ze spraw merytorycznych warto wymienić kilka naprawdę wielkich wydarzeń kulturalnych, których nie było wcześniej, tj. występy gwiazd i osób, które bardzo wiele znaczą w polskiej kulturze(m.in. Grażyna Brodzińska i Jacek Wójcicki) oraz wspaniałe widowiska (np. „Zemsta nietoperza”). Wg intencji władz miasta, instytucja CKiS powinna zaspokajać pretensje publiczności, która aby obejrzeć spektakl teatralny musiała jechać do jednego z trójmiejskich teatrów. Dziś to teatry przyjeżdżają do nich, do Tczewa.
- Kiedy rok temu został pan dyrektorem TCK, na pewno śledził pan reakcje mieszkańców, radnych itd. Jak zostały odebrane pana pierwsze poczynania na nowym stanowisku?
- Wiadomo, że nigdy się wszystkim nie dogodzi. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób krzywo patrzy na moje działania. Wiem, że wielu osobom nie podoba się to, co tu się dzieje. Zarzucają mi m.in. ślepotę na ruch amatorski, co oczywiście nie jest prawdą. Instytucja taka jak CKiS nie może istnieć jedynie dla amatorów. Popieram ruch amatorski, współpracuję z nim. Natomiast CKiS jest instytucją przede wszystkim profesjonalną. Widz, który do nas przychodzi, powinien wiedzieć, że wszystko jest tu na jak najwyższym poziomie. Taki w każdym razie jest mój zamysł.
- Jak pracowało się panu na nowym stanowisku przez pierwsze dni? Nie było chwil zwątpienia?
- Chwile zwątpienia są zawsze. Niemniej jednak praca bardzo mnie zaabsorbowała. Poza tym Tczew to moje rodzinne miasto, do którego zawsze się przyznaję. Tu urodził się mój ojciec, tu także żyli moi dziadkowie, którzy także pracowali przy kulturze.
- Na początku kadencji wiele pan obiecywał. Czy ambitne plany pana nie przerosły? Czy ocenia pan miniony rok swojej kadencji jako udany?
- A nawet bardzo udany. Z kilku powodów. Najważniejszy to - podkreślę jeszcze raz - pracownicy, którzy sprawdzili się we wszystkich możliwych sytuacjach, i z których jestem bardzo zadowolony i mam do nich zaufanie. Drugim powodem, dla którego jestem zadowolony z minionego roku, to kilka bardzo znaczących wydarzeń kulturalnych.
- Jest rzecz, której nie udało się zrealizować?
- Udało się zrealizować prawie wszystko. Może z wyjątkiem jednej rzeczy, która przerosła nasze możliwości finansowe. Działa u nas sekcja astronomiczna i kiedy przygotowywałem aplikację konkursową, to uznałem, przydałoby się zorganizować środki na budowę małego obserwatorium astronomicznego. Niestety, jest to raczej nierealne.
Główne zamierzenia zostały więc zrealizowane. Trzeba je jedynie na bieżąco aktualizować i rozwijać.
- Jakieś inne porażki?
- Nie. Niektórzy wypominają mi konflikt z Chórem „Echo”, a konkretniej z jego dyrygentem Leszkiem Gołąbem, ale to nie była porażka, a konsekwencja działania tego pana. Nie chciałbym już do tego wracać.
- A jak odeprze pan zarzut, wg którego poznańscy artyści stali się monopolistą tczewskiej sceny?
- Może nie monopolistą, ale nie zaprzeczam. Jednocześnie zaznaczam, że dalej będę zapraszał artystów z Poznania. Bardzo dobrze ich znam, pracowałem z nimi przez wiele lat i mam gwarancję jakości, poziomu artystycznego. Bardzo istotną sprawą jest także to, że poznański Teatr Muzyczny - oprócz atrakcyjnych cen - posiada scenę wielkości praktycznie identycznej jak wielkość sceny CKiS. To rozwiązuje problem scenografii.
- Czy te wszystkie zarzuty, że tczewską scenę okupują pana znajomi z Poznania, że nie wspiera pan lokalnych artystów itp. - nie zniechęciły pana do pracy tutaj? Nawet jeśli jest pan świadomy obecności tylu przeciwników?
- Absolutnie! Takie zarzuty podbudowują, czerpię z nich siły. Wrogie opinie zdecydowanie mnie nie zniechęciły, a wręcz przeciwnie - dodały wigoru i pewności siebie. Poza tym nie wszystkie oskarżenia są trafne, np. to nie do końca prawda, że poznanianie zmonopolizowali tczewską kulturę, ponieważ współpracujemy także m.in. z Operą Szczecińską oraz z Operą Bałtycką i z Akademią Muzyczną w Gdańsku. Występują u nas przecież także grupy z warszawskich teatrów, z Wrocławia, Krakowa… Współpracujemy z całą Polską.
- Pomówmy o planach na najbliższe lata. Szykuje pan coś, co powali tczewian na kolana?
- Najbliższe plany, to plany marcowe - II Festiwal Edukacyjnych Form Teatralnych (26-30 marca – przyp. red.). W jego ramach odbędzie się m.in. niezwykle ciekawe spotkanie z Witoldem Dębickim, znanym polskim aktorem, który opowie o kulisach teatru i filmu na przykładzie fragmentów obrazów, w których sam wystąpił.
Co dalej? W porozumieniu z władzami miasta (aczkolwiek to mój pomysł) rezygnujemy z cotygodniowych niedzielnych spotkań w amfiteatrze. Zamiast występów kilkunastu - czasami bardzo wątpliwych - gwiazd polskiej sceny, mieszkańcy miasta będą świadkami trzech ogromnych zdarzeń kulturalnych. Pierwsze z nich odbędzie się 21 czerwca podczas Dni Ziemi Tczewskiej. Tego dnia wystąpi grupa Bad Boys Blue, która swoimi hitami zapisała się na wielu listach przebojów. Sam koncert grupy to jedno, ale spodobać powinna się także jego oprawa: telebimy, lasery, efekty pirotechniczne, bardzo duża scena…
12 lipca - także na zasadzie wielkiego widowiska - wystąpi zespół Gipsy Kings, natomiast 16 sierpnia czeka nas wielki show z udziałem zespołu Boney M (obecnie istnieje kilka składów pod taką nazwą, u nas pojawi się ten oficjalny).
Przed każdym zespołem wystąpi grupa supportująca: przed BBB w czerwcu zagra czeski zespół, który wykonuje covery Abby, a przed GP wystąpi Tatuaż (polska odpowiedź na rosyjski duet Tatu).
- A jeśli chodzi o całoroczny repertuar CKiS? Na co położy pan największy nacisk: koncerty klasyczne, rozrywkowe, spektakle teatralne…?
- CKiS jest instytucją dla każdego. No, może nie dla miłośników „muzyki” hip-hopowej, której nie preferuję. Na początku mojego urzędowania zgłosiła się do mnie trójka chłopaków z inicjatywą zorganizowania koncertu tczewskich zespołów hip-hopowych. Impreza, która odbyła się w lutym zeszłego roku, skończyła się spaleniem głośników i ogólną demolką budynku. Tak więc hip-hopu w CKiS nie będzie, ale na pewno będzie dużo innego rodzaju rozrywki: kabarety, przedstawienia (niekoniecznie dramatyczne) czy też zespoły rozrywkowe, także tczewskie. Myślę m.in. o zespole GTC, który nagrywa swoją pierwszą autorską płytę.
- Czyli nikt nie powinien być zawiedziony?
- Absolutnie nie.
Słowa dotrzymał
Wypowiedź Tadeusza Żmijewskiego z września 2007 r.
- Jeśli chodzi natomiast o gwiazdy, można w przyszłym roku zrobić zaledwie dwa koncerty (np. w lipcu i sierpniu), ale niech będą to koncerty, które na długo zapadną w pamięci tczewian - dodaje Tadeusz Żmijewski - W tej chwili jestem już w po rozmowie z agencją Odyssey, która zajmuje się sprowadzaniem artystów zagranicznych, i to naprawdę topowych! Oczywiście wiąże się to z kolosalnymi kosztami, ale są na zachodzie takie gwiazdy - może nie pierwszej młodości - które myślę, że mogłyby do nas przyjechać i byłoby to wielkie wydarzenie nie tylko dla Tczewa, ale i dla okolicy. Przedyskutujemy to, ale pewnie właśnie w tym kierunku pójdziemy.
Oczywiście wciąż jest za wcześnie, by mówić o nazwiskach gwiazd jakie zobaczymy latem na tczewskiej scenie, jednak dyrektor Żmijewski już dziś może obiecać jedno: - Na pewno nie należy liczyć na Rolling Stonesów czy Eltona Johna - śmieje się.
Dyrektor obiecał zagranicznych artystów - słowa dotrzymał. Obiecał artystów topowych, choć już nie pierwszej młodości - słowa dotrzymał. Powiedział, że nie należy liczyć na koncert Eltona Johna… Komitet organizacyjny 750-lecia próbował, ale… - Tadeusz Żmijewski słowa dotrzymał.
Reklama
Ściągnął do Tczewa kulturę (i sztukę)
TCZEW. Po roku kadencji - o bliższych i dalszych planach związanych z Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie - rozmawiamy z dyrektorem placówki Tadeuszem Żmijewskim.
- 20.03.2008 00:00 (aktualizacja 04.08.2023 13:03)
Napisz komentarz
Komentarze