Na samym wstępie zapowiedziano wspomnianą sztukę, jako spektakl dla byłych i aktualnych belfrów. Ale po obejrzeniu go organizatorzy zaraz się poprawili. To nie jest przekaz tylko dla nauczycieli, bo w życiu starego Józefa każdy z nas może przejrzeć się jak w „zwierciadle duszy”.
Dziurawe skarpetki
Mariusz Marczyk zaprosił na przedstawienie mieszkańców Tczewa w ostatnią niedzielę 24 marca za pośrednictwem Tczewskiego Towarzystwa Kulturalnego „BRAMA”.Widzowie nie zawiedli, jednak widownię w większości stanowiły osoby starsze. Być może przekaz – czyli podróż w przeszłość nauczyciela, jest odpowiedniejszy dla starszej widowni, która mogła skonfrontować swoje życie z sukcesami i porażkami tytułowego starego belfra. Nie oznacza, to jednak że na widowni Centrum Kultury i Sztuki zabrakło osób młodych.
- Czy wiecie Państwo gdzie jesteście? - zapytał na powitanie widzów belfer Józef. - W małym mieszkanku m2 na przedmieściach Krakowa. Wróciłem z małego spaceru... Moczę nogi.
Tytułowy Józef rzeczywiści je moczył, przedtem zdejmując dziurawe skarpetki. Butów całe życie wstydził się zdejmować będąc w gościnie, właśnie z powodu notorycznie dziurawych skarpetek.
Pelagia jest Heleną!
Aktor Mariusz Marczyk stworzył wzruszającą i pełną humoru postać, która bawi lecz nie śmieszy; jest nietypowa, choć na typową wygląda. Bohater z ironią traktuje swoje kawalerskie życie, ale choć pozornie ma do niego wielki dystans i młodzieżowy „luz”, to jednak w głębi duszy jest osobą niespełnioną, szukającą akceptacji, zrozumienia i... miłości.
Stary belfer pozornie szczyci się tym, że przez próg jego kawalerskiego mieszkania w ciągu 30 lat nie przeszła żadna kobieta. W pierwszych scenach nie brakuje popisów, z których jasno wynika, że Józef bardziej ceni artystyczny, kawalerski nieład od kobiecego porządku pełnego równo ułożonych serwetek, bieżniczków i kwiatów. Józef wspomina wakacje zakładowe w Kołobrzegu, potem cofa się do lat szkolnych. Opowiada już nieco poważniej o fascynacji pierwszą miłością, by co jakiś czas wspominać schorowaną sąsiadkę Pelagię. Na końcu okazuje się, że owa Pelagia, która „rzuca w moją stroną powłuczyste spojrzenia” jest jego Heleną. Józef wyznaje jej po latach miłość. Możemy domyślać się, że od tamtej chwili będą już razem.
Okazuje się, że na wyznanie miłości nigdy nie jest za późno. Sztuka jednocześnie zachęca do odnajdywania w sobie pewności siebie, tej dzielności, która może zmienić nasze życie.
Zwłaszcza gdy w ciąż jeszcze jak stary belfer mamy siłę, by 100 km przebyć w ciągu 4 godzin; 2 tysiące metrów przejść w ciągu 2 godzin lub by... zawrócić w głowie Pelagii.
Aktor, poeta i pisarz
Mariusz Marczyk
Autor książek poetyckich dramatów i powieści. Po występie w Tczewie zaprosił widzów na promocję swojej książki „Fetysze Izydora Bluma”. Członek Związku Literatów Polskich i Związku Artystów Scena Polskich. Założyciel Polskiej Sceny Edukacji. Laureat wielu nagród w konkursach sztuki słowa m. in. nagrody Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Słowa Verba Sacra w Poznaniu. Artysta kojarzony jest zwykle z teatrem krakowskim i rzeszowskim.
Promocja byłą niepowtarzalną okazją do rozmowy z twórcą, który zwykle nie udziela wywiadów i stroni od tabloidów.
Napisz komentarz
Komentarze