Oliwia Kluska urodziła się w Anglii. Rodzice wyjechali ze Skórcza w 2007 r.
Wyjechali, bo konieczne było leczenie pierwszego dziecka, które jest autystyczne – mówi babcia Oliwii, Halina Poniatowska, mieszkanka Skórcza. - W Polsce nikt nie potrafił im pomóc.
Byli przekonani, że spełnili formalności
Był kwiecień 2009 r. Rodzice z półroczną Oliwią przyjechali na kilka dni do rodzinnego miasta. Pech chciał, że pewnego wieczora dziecko dostało nagłych napadów duszności.
- Pojechaliśmy na pogotowie w Skórczu – przypomina babcia dziewczynki. – Ponieważ mieliśmy samochód poproszono nas o zawiezienie dziecka do szpitala w Starogardzie Gd. Pani z pogotowia wzięła Oliwię na oddział dziecięcy i stwierdziła, że nic wielkiego się nie dzieje. Na miejscu właściwie zrobili tylko inhalację. Powiedziała także matce dziecka, że jeśli chce to może zostać na noc na obserwację.
Matka Oliwii nie zastanawiała się długo – została z dzieckiem do rana, tym bardziej, że ciągle karmiła córkę. W międzyczasie rodzice załatwiali formalności związane z ubezpieczeniem dziecka – jak się później okazało – ciągnące się do dzisiaj.
- Pielęgniarka spytała, o miejsce urodzenia dziecka oraz poprosiła o dane, łącznie z ubezpieczeniem – mówi Halina Poniatowska. - Rodzice Oliwki pracują w Anglii i tam ją ubezpieczają. Matka pokazała niezbędne dokumenty. Pamiętam jak na prośbę personelu po ok. 2 godzinach, ciotka dziewczynki dowiozła Europejską Kartę Ubezpieczenia, która została w domu. Po prostu przy wyjściu z domu zapomnieliśmy dokumentów.
Rodzina była przekonana, że spełniła wszelkie formalności – tak przynajmniej miały zapewniać pielęgniarki. Zdziwienie było ogromne, gdy trzy miesiące później mieszkanka Skórcza wyciągnęła ze skrzynki rachunek ze Szpitala Św. Jana na ponad 600 zł.
- Zadzwoniłam do szpitala i usłyszałam zapewniania, że się jako obywatel Unii wyjeżdżałam do Anglii i tam udzielano mi pomocy medycznej bez żadnego problemu. Interweniowałam w szpitalu kilkakrotnie, ale bezskutecznie. Po trzech miesiącach było już wezwanie do sądu.
Szpital sprawę przekazał do sądu. Nakazy zapłaty zostały skierowane do Starostwa Powiatowego w celu egzekucji. Po pół roku dokumenty trafiły już do komornika. Przez dwa lata dług urósł do ponad 2 tys. zł. Rodzina jednak nie miała zamiaru płacić.
Personel nie wiedział czy zaakceptować ubezpieczenie?
Rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku, twierdzi, że w przypadku przedstawienia Europejskiej Karty Ubezpieczenia Społecznego szpital miał obowiązek udzielić pomocy bezpłatnie.
- Praktycznie jedynym dokumentem potwierdzającym ubezpieczenie jest Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, wydawana na specjalne życzenie osoby, chcącej wyjechać do innego kraju Unii Europejskiej – mówi rzecznik gdańskiego NFZ Mariusz Szymański. – Karta pozwala na bezpłatne korzystanie ze świadczeń medycznych, oczywiście zgodnie z zasadami przyjętymi w kraju, w którym pomoc medyczna jest udzielana. Jeżeli osoba przedstawiła dokument, szpital był zobowiązany do udzielenia pomocy.
Halina Poniatowskiej uważa wręcz, że personel nie wiedział do końca jaki dokument będzie najwłaściwszy.
(...)
Szpital nie chce ujawnić jakie dokumenty przedstawiła matka Oliwii, a Halina Poniatowska jest przekonana, że doszło do pomyłki. (...)
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze