Tym razem były też dodatkowe smaczki za sprawą dwóch muzyków pochodzących z grodu Sambora – puzonisty Grzegorza Nagórskiego i saksofonisty Tomasza Wendta. Mimo niedrogich biletów, trochę zabrakło fanów jazzu. Ci co przyszli, nie zawiedli się. Off Jazz od lat trzyma fason. Jednego roku jest bardziej nowocześnie i elektronicznie, następnego bardziej tradycyjnie. Rok temu np. było dość energetycznie za sprawą El-Tri-City Janusza Mackiewicza i VOO VOO Wojciecha Waglewskiego. W ostatnią sobotę dwa wspomniane wyżej zespoły zadysponowały po kilka kwadransów więcej niż solidnego jazzu. Ba wręcz frapującego i wciągającego z każdą frazą.
Tego wieczoru jako pierwsza zaprezentowała się formacja Generation Next. I to z jak najlepszej strony. Warto było posłuchać co mają muzycznie do powiedzenia czterej synowie swoich znanych ojców, o ugruntowanej pozycji na rynku. A byli to trębacz Piotr Schmidt, puzonista Jacek Namysłowski, saksofonista tenorowy Tomasz Wendt i gitarzysta Gabriel Niedziela. Wraz z nimi na scenie zaprezentowali się kontrabasista Francesco Angiuli i perkusista Arek Skolik. Lubię taki jazzowy „środek pola” zagrany przez muzyków o świetnym warsztacie, z dobrymi aranżacjami, bez udziwnionych solówek. Z szacunkiem dla tradycji, a jednocześnie ze świeżym powiewem.
Występ Trio Grzegorza Nagórskiego tak naprawdę pozostawił uczucie lekkiego niedosytu. Ponad godzinne fascynujące granie było zwyczajnie za... krótkie. Formacja wystąpiła w składzie: lider zespołu Grzegorz Nagórski, grający na puzonie i euphonium, Paweł Tomaszewski na organach oraz Adam Czerwiński na perkusji. Zarówno z własnych kompozycji, jak i standardów wydobyli całą złożoność i różnorodność barw dźwięków, które bez reszty wypełniły przestrzeń. Finezyjnie i perfekcyjnie, lekko i ciepło, z wielką dozą wrażliwości jak w utworach „Shadows” czy „Aleksandra” - dedykowanej córce.
Po modernizacji sali widowiskowej, słuchanie w niej muzyki jest spora przyjemnością. I to nie tylko za sprawą siedzenia w wygodnych fotelach na amfiteatralnej widowni. Zarówno podczas występu zespołów na Off Jazzie, jak i np. podczas koncertu Orkiestry Kameralnej Progress z okazji 5-lecia jej istnienia dobrze słychać wręcz poszczególną nutę. Wcześniej był z tym spory problem.
Napisz komentarz
Komentarze