- Czy udało się natrafić na ślad tzw. Relikwiarza Kwidzyńskiego?
- W nawie głównej, bliżej chóru organowego, pod posadzką, występowała pewna anomalia. Wykrywacz metali sygnalizował, że ma ona rozmiary ok. 2,5-3 metrów, czyli mniej więcej tyle ile rozmiary relikwiarza, który był obity metalową blachą. Uzyskaliśmy pozwolenie na przeprowadzenie badań i postanowiliśmy je przeprowadzić. Zeskanowaliśmy jeszcze raz to miejsce. Chcieliśmy się upewnić, czy uzyskamy podobne wskazania. Po potwierdzeniu wyników postanowiliśmy zdjąć półtora kafla. Pod kaflami natrafiliśmy na beton. Było to dla nas zaskoczenie, gdyż dawniej nie układano płytek na betonowej posadzce. Od razu nasze serca zabiły mocniej, gdyż w głowie pojawiła się myśl, że to wymurowana skrytka. Po usunięciu betonowej warstwy naszym oczom ukazał się stalowy pręt, który należał do zbrojenia posadzki. Usunęliśmy cały beton oraz warstwę do głębokości ok. 80 cm. Po rozkuciu natrafiliśmy na trzy pręty zbrojeniowe. W pierwszej warstwie znajdowało się wiele fragmentów dachówek oraz cegieł. Natrafiliśmy na kilkanaście obiektów, w tym żebro dziecka oraz fragmenty szklanych przedmiotów. Znaleźliśmy także kilkanaście fragmentów naczyń glinianych oraz dwa gwoździe kute ręcznie.
- Jak można zinterpretować to odkrycie?
- Prawdopodobnie na początku XX wieku podczas rozbudowy systemu ogrzewania katedry chciano przedłużyć ciąg ciepłowniczy biegnący w nawie głównej. Po wykonaniu wykopu odstąpiono od tego pomysłu. Miejsce zasypano gruzem, który wzięto z terenu przy katedrze, dlatego znajdowało się tam sporo fragmentów dachówek oraz fragmenty ceramiki pochodzącej z XVIII i XIX wieku. Żebro dziecka oraz kilka innych ludzkich kości, które znaleźliśmy, mogą świadczyć o tym, że ziemia, którą użyto pochodziła z cmentarza, który znajdował się kiedyś w sąsiedztwie katedry lub być może zniszczono groby, które znajdowały się w nawie głównej katedry. Podobnie było z grobami, które znajdowały się w nawach bocznych. Szczątki zostały dawniej zebrane i umieszczone w krypcie w części południowej katedry. Wszystkie groby podczas budowy ciągów ciepłowniczych zostały zniszczone. Szczątki trafiły do jednej średniowiecznej krypty. Podobnie mogło być w tym przypadku. Chcieliśmy jednak mieć pewność, że relikwiarza nie ukryto w tym miejscu, dlatego szpicą przekłuliśmy spąg zagłębiając się do głębokości ok. 1,5 metra. Niestety nie trafiliśmy na ślady relikwiarza.
- Czy to oznacza, że w katedrze nie ma relikwiarza?
- Nie ma go przynajmniej w tej części katedry. Te krótkie badania pozwoliły nam jednak odsłonić kolejne karty historii katedry, a poza tym stwierdzić jednoznacznie, że relikwiarza nie ma w nawie głównej i nie ma sensu prowadzenia badań w tej części. Relikwiarza można jednak szukać jeszcze w prezbiterium lub w nawie bocznej, w sąsiedztwie krypty Jana z Kwidzyna. Mam jednak wątpliwości, gdyż w 2006 r. otworzyliśmy kryptę południową i zauważyliśmy, że wszystko zostało tam zepchnięte do środka. Gdyby nawet były tam szczątki, to zostały one przemieszane. Jan z Kwidzyna zmarł na początku XV wieku. Sosnowa trumna z jego szczątkami mogła się więc zachować. Pisząc program badań do wojewódzkiego konserwatora zabytków zwróciłem uwagę, że za dwa lub trzy lata można będzie przeszukać to miejsce. Napisałem też, że gdybyśmy natrafili na trumny barokowe, to nie będziemy ich otwierali. Szukalibyśmy tylko trumien sosnowych, które oznaczają, że mamy do czynienia ze średniowiecznymi pochówkami. Jeśli zaś chodzi o metalową szafę relikwiarza coraz bardziej skłaniam się do tego, że wywieźli ją Rosjanie lub Niemcy. Relikwiarz z tronem biskupim stał początkowo w miejscu chóru wysokiego. W 1945 roku przeniesiono je na parter katedry, co mogło oznaczać przygotowania do wywózki. Początkowo myślałem, że wywieziono ją do Warszawy, ale informacje te nie zostały jednak potwierdzone.
Co to za relikwiarz?
Relikwiarz Kwidzyński to gotycka, malowana szafa pokryta scenami figuralnymi, ukazującymi historię Krzyża Świętego. Powstała w latach 1380-1390. Jej odnalezienie byłoby prawdziwą sensacją, a jednocześnie bezcennym zabytkiem świadczącym o bogatej i bardzo interesującej historii Kwidzyna.
Wątpliwości także przy mistrzach
Bogumił Wiśniewski jest autorem innego wielkiego archeologicznego odkrycia w kwidzyńskiej katedrze, które kilka lat temu wzbudziło niemałą sensację w całej Polsce. Celem badaczy było odnalezienie szczątków błogosławionej Doroty, średniowiecznej męczennicy, która kazała zamurować się w celi kwidzyńskiego kościoła i tu zmarła. Jednak jej grobu nie znaleziono, ale odkryto niejako przy okazji szczątki trzech wielkich mistrzów krzyżackich, a potem także szkielety, fragmenty strojów pochowanych tu biskupów pomezańskich. Choć podejrzenia o ich istnieniu były, to jednak Bogumił Wiśniewski miał podobne wątpliwości, jak przy poszukiwaniach relikwiarza.
-Od samego początku odkryte artefakty świadczyły, że mamy do czynienia z trzema wielkimi mistrzami Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Odkryte pochówki były odnalezione w wyjątkowym miejscu, ponieważ prezbiterium zastrzeżone było jedynie dla biskupów pomezańskich, błogosławionej Doroty oraz wielkich mistrzów krzyżackich – mówi Bogumił Wiśniewski.
Odkrycie wielkich mistrzów było sensacją przede wszystkim dlatego, że nigdzie indziej na świecie, nawet na zamku w Malborku, nie zachowały się szczątki żadnego mistrza zakonu rycerskiego. Odkrycie stało się podstawą do badań naukowców z wielu dziedzin, którzy badali kości, resztki drewna z trumien, kawałki materiału z szat. Wszystko to potwierdziło autentyczność znaleziska. Naukowcy prezentowali wyniki badań na specjalnej konferencji w Kwidzynie, a całe odkrycie i prace wykopaliskowe zaprezentowano w telewizji i prasie, m.in. w National Geografic.
Więcej na ten temat w wydaniu "Kuriera Kwidzyńskiego",
który ukazuje się wraz z "Dziennikiem Pomorza" na terenie pow. kwidzyńskiego
który ukazuje się wraz z "Dziennikiem Pomorza" na terenie pow. kwidzyńskiego
Napisz komentarz
Komentarze