- Szkoda, że nikt nie zgłosił tego kierowcy, na pewno by coś zaradził – powiedział nam Tomasz Pisarek z PKS, który szczegółowo zbadał tę sytuację.
Droga do Gdańska dla naszego Czytelnika była prawdziwym koszmarem. Autobusem jedzie się tam dwie i pół godziny.
– Tyle czasu w mrozie, bez ogrzewania. Wszyscy siedzieli wciśnięci w siedzenia, w czapkach i rękawiczkach. Uważam, że to skandal – mówi mieszkaniec, który do stolicy województwa wybrał się na badania lekarskie. – Jeżdżę rzadko tą trasą, ale teraz nie miałem wyjścia. Podróż była okropna, kierowcy widocznie nie było zimno, skoro nic z tym nie robił, ale jemu było cieplej od nawiewu, który ogrzewa przednią szybę, to pewnie dlatego.
Niestety nasz Czytelnik, ani nikt z pasażerów tego porannego kursu do Gdańska, nie poinformował kierowcy, że jest zimno, a zdaniem Tomasza Pisarka z PKS, którego poprosiliśmy o wyjaśnienie tej sprawy, na pewno coś by to pomogło.
- To już drugi sygnał, jaki otrzymałem w sprawie. Pierwszy to telefon od pasażera tego kursu, który stwierdził, że w autobusie „mogłoby być cieplej”. Porozmawiałem z kierowcą, który wówczas jechał, i dowiedziałem się, że jemu nie było za zimno, całą drogę siedział w swetrze – powiedział Tomasz Pisarek, kierownik ds. przewozów pasażerskich kwidzyńskiego PKS. – On nie ma dodatkowego ogrzewania, ale może faktycznie było mu cieplej od nawiewu, który ociepla przednią szybę. Szkoda, że żaden z pasażerów nie zwrócił mu uwagi, że w aucie jest zimno. Być może wówczas udałoby się poprawić parametry grzejnika, podkręcić, kierowca mógłby też zatrzymać się na chwilę i w ten sposób dogrzać wnętrze, bo podczas jazdy pojazd traci ciepło, tak już jest i nie można oczekiwać, że w środku będzie bardzo ciepło. To kierowca obsługuje urządzenie grzewcze w pojeździe. Ten, który jechał wtedy do Gdańska, że wszystko działało sprawnie i nikt nie zgłaszał problemów. Przyznaję, że w tylnej części pojazdu mogło być trochę zimniej niż z przodu. Dokładnie sprawdzę, jak sytuacja wyglądała i co można zrobić, by to zmienić.
Tomasz Pisarek po konsultacjach z pracownikami ustalił, że autobusie, który tego dnia jechał do Gdańska, rzeczywiście mogło być dość chłodno. To jedyny pojazd w kwidzyńskim PKS jeżdżący tą trasą, który ma kaloryfery, a nie tzw. dmuchawy.
- Mamy trzy takie same jelcze, które jeżdżą m.in. do Gdańska. W dwóch z nich są dmuchawy, a w jednym, właśnie tym, o którym mówimy, są kaloryfery. Takie pojazdy nabyliśmy od producenta, który widocznie stosuje różne systemy ogrzewania. Może być też tak, że w pewnej partii produkowanych autobusów zastosowano próbnie kaloryfery, jednak stwierdzono, że nawiew jest skuteczniejszy i wrócono do poprzedniego rozwiązania. A my otrzymaliśmy jedne pojazd z kaloryferami, a dwa z dmuchawami – wyjaśnia Tomasz Pisarek.
Kierownik sprawdził w stacji diagnostycznej PKS, czy jest możliwość poprawienia systemu ogrzewania w tym autobusie, na przykład przez zainstalowanie dodatkowej dmuchawy.
- Niestety jest to niemożliwe, bo, jak powiedzieli mi fachowcy, trzeba by przebudować całą instalację, a to duża inwestycja. Dlatego pozostaje nam zwracanie uwagi na temperaturę w tym pojeździe i będziemy to robić, uczuliłem na to kierowców – mówi T. Pisarek. – Zachęcam też pasażerów do zgłaszania kierowcy wszelkich problemów, także tych z ogrzewaniem. Swoje opinie można też przekazywać u nas w siedzibie PKS. Rozumiem irytację tych dwóch pasażerów, ale dziwię się, że było im aż tak zimno. Pojazd był rozgrzany, bo ten kurs do Gdańska nie był jego pierwszym tego dnia. Wcześniej jeździł przez kilka godzin inną trasą i w środku na pewno zdążył się ogrzać.
Tylko do Gdańska Głównego
Poranny kurs z Kwidzyna do Gdańska jeszcze niedawno zaplanowany był do Gdańska Oliwy. Teraz autobus dojeżdża tylko do Gdańska Głównego. Niektórzy pasażerowie nie są z tego zadowoleni.
- Wielu kwidzynian jeździ do Gdańska do lekarza i na specjalistyczne badania. Do tej pory można było wysiąść przed samym szpitalem, bardzo wygodnie. Teraz musimy wysiąść w Gdańsku Głównym i dalej jechać SKM lub tramwajem.
Tomasz Pisarek, kierownik ds. przewozów pasażerskich kwidzyńskiego PKS, wyjaśnia:
- Skróciliśmy trasę tego autobusu, ponieważ sugerowali to pasażerowie. Chodzi o to, że autobus w drodze powrotnej na odcinku Gdańsk Oliwa – Gdańsk Główny (ok. 8 km) jechał bardzo długo, bo ruch jest tam duży i tak dużemu pojazdowi trudno się przebić, były więc duże opóźnienia, pasażerowie czekający w Gdańsku Głównym na powrót do Kwidzyna niecierpliwili się. Zresztą na tym krótkim odcinku jechało nim tylko kilka osób, większość pasażerów wysiadała i wsiadała w Głównym, bo tam mieli większość spraw do załatwienia, a jeśli nawet chcieli udać się do Wrzeszcza czy Oliwy, to korzystali z komunikacji miejskiej, która w Gdańsku działa doskonale – autobusy, tramwaje i pociąg SKM. Dlatego bezsensowne wydało nam się utrzymywanie kursu do Oliwy. Liczy się zdanie i interes większości i tym się kierowaliśmy podejmując tę decyzję.
Reklama
Przez ponad dwie godziny pasażerowie marzli w autobusie
KWIDZYN. - Jechałem z Kwidzyna do Gdańska autobusem. Było w nim tak zimno, że szyby zamarzały od środka – powiedział nam nasz Czytelnik.
- 12.01.2010 09:04 (aktualizacja 16.08.2023 23:10)
Napisz komentarz
Komentarze