Mieszkańcy często nie zdają sobie sprawy, że kierowców obowiązują przepisy, które uniemożliwiają im spełnianie wszystkich życzeń pasażerów. Przedstawiamy dziś sytuację, która przydarzyła się naszej Czytelniczce.
- Nie mógł jej zabrać, bo przepisy tego zabraniają, a wracał do bazy na Żwirowej, nie do centrum. Zresztą za chwilę miała inny autobus – wyjaśnia przedstawiciel PKS.
Mieszkanka Kwidzyna opowiedziała nam, co przydarzyło się jej, gdy jechała miejskim autobusem.
- Mieszkam na ul. Bolesława Śmiałego. Przed godz. 18.00 wsiadłam do autobusu miejskiego przy restauracji Iguana. Jechałam odebrać mojego pięcioletniego syna od krewnych, którzy mieszkają blisko skrzyżowania ul. Polnej i Sportowej. Tego dnia pracowałam na trzecią zmianę, nie miałam więc zbyt wiele czasu, dlatego poprosiłam kogoś z rodziny, by przyprowadził mi dziecko na przystanek. Tak się też stało. Natychmiast kupiłam dla synka stosowny bilet. Po raz pierwszy jechałam tą trasą i sądziłam, że autobus zawiezie mnie z powrotem do domu, niestety nie zdawałam sobie sprawy, że końcowy przystanek dla tej trasy jest na ul. Miłosnej (pomimo powrotu autobusu do bazy w mieście). Pan kierowca poinformował mnie o tym podczas jazdy i mimo moich próśb, by zaoszczędził mi i pięcioletniemu dziecku marszu w takich warunkach (3,5 km), wyprosił mnie z pojazdu wyjaśniając, że autobus wraca do bazy pusty. Na moją jej uwagę, że zachował się w tej sytuacji bezczelnie, rzucił zdawkowo: „miłego dnia” – opowiada nasza Czytelniczka.
Tego dnia miała podwójnego pecha, bo gdy wysiadła z autobusu na ul. Miłosnej, zorientowała się, że nie ma przy sobie telefonu, nie mogła więc wezwać np. taksówki.
- Zatrzymałam jakiś samochód, życzliwy kierowca podwiózł nas do domu – mówi Czytelniczka.
O skomentowanie tej sytuacji poprosiliśmy Tomasza Pisarka, kierownika ds. przewozów pasażerskich kwidzyńskiego PKS.
- Ręce mi opadają, gdy słyszę takie uwagi pasażerów. Przecież na tablicy z przodu tego autobusu wyraźnie jest napisane, że jedzie on tylko do ulicy Miłosnej. Tam kończy kurs. Po jego zakończeniu kierowca nie może zabrać żadnego pasażera, zabraniają tego przepisy, ponieważ nie obowiązuje już ubezpieczenie i gdyby doszło do jakiegoś wypadku… nawet trudno mi to komentować. Dla nas to oczywiste, być może pasażerowie nie zdają sobie z tego sprawy, dlatego wyjaśniam. Kontroler ITD (Inspektorat Transportu Drogowego) może sprawdzić pojazd w każdej chwili i mielibyśmy poważne kłopoty, gdyby po zakończeniu kursu w środku byłby ktoś jeszcze oprócz kierowcy. Zresztą autobus ten wcale nie wracał do miasta, tylko do bazy na ulicy Żwirowej, więc drogą powrotną jechał tylko przez chwilę i zaraz skręcał z ul. Sportowej w Żwirową, niewiele by to pomogło pasażerce. Rozmawiałem z kierowcą tego autobusu. Powiedział mi, że na przedostatnim przystanku w autobusie znajdowały się trzy osoby, ta pani z dzieckiem i jeszcze jedna kobieta, która regularnie dojeżdża tą trasą do pracy. Widząc kobietą z dzieckiem, uprzedził, że autobus kończy trasę na następnym przystanku. Mimo to kobieta pojechała dalej i potem wywiązała się dyskusja – w mojej ocenie kierowca zachował się w tej sytuacji właściwie, z tego, co mi powiedział, to pasażerka była dla niego niezbyt uprzejma, a nie on dla niej. Uprzedzał ją przecież, że kończy trasę, bo z doświadczenia wiedział, że mało kto o tej porze jedzie do końca tej trasy, bo podróżują tamtędy zwykle pracownicy Jabila, ale o innej porze. Nie ma on obowiązku oznajmiać pasażerom, dokąd jedzie autobus, przecież jest rozkład i tablica na autobusie. Nie rozumiem, czemu ta pani szła pieszo, łapała okazję, szła pieszo. Przecież wystarczyłoby, gdyby przeszła na drugą stronę ulicy, tam jest przystanek dla jadących w stronę miasta. Za kilka minut miała autobus powrotny! Nie rozumiem pretensji do kierowcy, przecież nie zostawił jej, bo chciał jej dokuczyć! To ta pani się pomyliła.
Reklama
Kierowca autobusu nie zabrał pasażerki z dzieckiem
KWIDZYN. - Nie wiedziałam, że to koniec trasy, kierowca nie zabrał mnie z powrotem, choć i tak wracał do bazy w mieście. Zostałam na mrozie, z małym dzieckiem, bez telefonu – denerwuje się nasza Czytelniczka.
- 11.02.2010 00:00 (aktualizacja 16.08.2023 21:52)
Napisz komentarz
Komentarze