Woda zamiast odpływać kanałami do rzeki, zaczęła nagle się cofać i zalewać pola. Taka sytuacja pojawia się niemal każdego roku, powodując duże straty przede wszystkim w uprawach warzyw. Poszkodowanymi są głównie mieszkańcy gmin Kwidzyn i Sadlinki, a także gminy Ryjewo. Po kolejnych stratach spowodowanych wylaniem rzeki powołano zespół składający się z przedstawicieli instytucji zarządzających urządzeniami melioracyjnymi, samorządów oraz rolników. Pracom zespołu przewodniczy Andrzej Fortuna, wicestarosta kwidzyński.
To kosztuje
- Ustaliliśmy, co jako powiat możemy zrobić, aby uniknąć takich sytuacji. Nie mamy jednak kompetencji w zakresie melioracji. Efektem pracy zespołu było zlecenie wykonania opracowania, które oceni funkcjonowanie dotychczasowych urządzeń melioracyjnych oraz określi ewentualną konieczność dodatkowych inwestycji. Jeśli będzie taka konieczność, to Leszek Czarnobaj, wicemarszałek województwa pomorskiego, zadeklarował znalezienie pieniędzy na inwestycje. Opracowań na ten temat jest dużo. Wszystkie instytucje zarządzające urządzeniami wodnymi posiadają jakieś dokumenty. Pomimo tego zapadła decyzja, że ma powstać nowe, niezależne opracowanie. Finansuje je marszałek województwa. Kwota to ok. 70 tys. zł – twierdzi Andrzej Fortuna.
Tak jak na Żuławach
Janusz Dziadko, radny gminy Kwidzyn, uważa, że powiat powinien zainteresować się środkami unijnymi, które ostatnio przeznaczono na inwestycje zabezpieczające Żuławy przed zalewaniem.
- Jan Kozłowski, marszałek województwa, podpisał ostatnio umowy na potężne inwestycje melioracyjne. Żuławy mają być kompleksowo zmeliorowane. Ktoś powinien się tym zainteresować – uważa Janusz Dziadko.
„Kompleksowe zabezpieczenie przeciwpowodziowe Żuław” to jeden z najważniejszych projektów realizowanych w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
- Samorząd powiatowy nie ma żadnych kompetencji w zakresie melioracji. Wydajemy jedynie pozwolenia wodno-prawne. Robimy to zawsze w uzgodnieniu z zarządcą urządzenia. Sprawujemy nadzór formalno-prawny nad spółkami. Sprawdzamy czy ich statut i podejmowane uchwały są zgodne z prawem. Samorząd powiatowy działa zgodnie z ustawą, w której określone zostały kompetencje. Proszę więc, aby nie dokładano nam nowych zadań. Tego typu zadaniami zajmuje się samorząd województwa pomorskiego – wyjaśnia Andrzej Fortuna.
Nie dla gmin
Wójt Ewa Nowogrodzka, wyjaśnia, że beneficjentem programu dotyczącego zabezpieczenia przeciwpowodziowego Żuław był m.in. Żuławski Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.
- Gminy nie mogły ubiegać się o te środki. W 2007 roku było spotkanie z rolnikami podczas którego mówiono, że spółki wodne mogą ubiegać się o środki na poprawę melioracji, ale rolnicy i członkowie spółek musieliby partycypować w kosztach. Nie było jednak żadnego zainteresowania. Będziemy wspierać rolników w sprawie poprawy sytuacji, ale nie możemy zrobić nic więcej. Deklarowaliśmy pomoc finansową w przygotowaniu dokumentacji dotyczącej opracowania dotyczącego rozwiązania problemów z zalewaniem upraw, ale nie możemy tego zrobić, gdyż nie ma podstawy prawnej – podkreśla Ewa Nowogrodzka.
Andrzej Fortuna dodaje, że rok temu zorganizowane zostało spotkanie podczas którego zaprezentowano możliwości ubiegania się o środki unijne na melioracje.
- Deklarowaliśmy pomoc, ale nikt z tej propozycji nie skorzystał – twierdzi Andrzej Fortuna.
System naczyń połączonych
Janusza Dziadko nie przekonuje jednak taka argumentacja. Uważa, że to powiat i gmina powinny angażować się w pozyskanie pieniędzy na meliorację.
Andrzej Fortuna twierdzi, że powinno się przestać mówić kto jest winny sytuacji związanej z zalewaniem upraw, a zacząć koordynować działania wszystkich instytucji zarządzających urządzeniami melioracyjnymi.
- Urządzenia melioracyjne działają jak system naczyń połączonych. Wystarczy, że jeden segment nie funkcjonuje, wówczas przestaje działać wszystko. W tym roku nie będzie żadnej inwestycji, dlatego chcemy skoordynować działania związane z konserwacją i użytkowaniem tych urządzeń. Jeżeli Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych ma 8 proc. środków, które potrzebne są na bieżącą konserwację, a spółki wodne tylko 2 proc. to możemy rzekę przekopywać, ale to niewiele da. Mam nadzieję, że uda się ustalić system monitorowania. Źle się dzieje, że rolnicy muszą dzwonić do pani wójt i prosić o obniżenie poziomu wody. Jeden telefon z instytucji zarządzającej powinien spowodować automatyczne zamknięcie jazu w Gontach na jeziorze Dzierzgońskim i obniżenie poziomu wody w Białej Górze i Szonowie. To nie oznacza, że nie będzie problemów. Możemy zmniejszyć jedynie skalę szkód – uważa Andrzej Fortuna.
Sytuację komplikuje fakt, że uprawy znajdują się na terenach zalewowych.
- Nie winię rolników, ale te grunty, często w majestacie prawa, zamienione zostały na grunty orne. Ja rozumiem opłacalność produkcji, ale okresowe zalanie użytków zielonych nie spowoduje takich strat, jak zalanie fasoli czy groszku. W przeszłości często przekwalifikowywano grunty, aby można było je uprawiać. To decyzja rolników, ale należy liczyć się z jej skutkami – mówi Andrzej Fortuna. Groźna Liwa
Do Liwy wpływa ok. 90 proc. wszystkich wód z całego powiatu. W 2001 roku tylko na terenie gminy Kwidzyn z powodu powodzi ucierpiało 270 gospodarstw. Zalanych lub potopionych zostało około wówczas 2100 ha w tym 1150 ha zbóż, 780 ha warzyw i ponad 350 ha roślin okopowych. Ubiegły rok także przyniósł duże straty rolnikom, którzy obawiają się, że sytuacja może się powtórzyć także w tym roku.
Reklama
Zanim wyleje rzeka – system wczesnego ostrzegania
KWIDZYN. Do połowy roku ma powstać opracowanie, które ma podpowiedzieć rozwiązania zapobiegające zalewaniu upraw na nizinnych terenach powiatu. W ubiegłym roku pod wodą, w wyniku wylania rzeki Liwy, znalazły się setki hektarów upraw.
- 23.02.2010 00:00 (aktualizacja 16.08.2023 20:22)
Napisz komentarz
Komentarze