środa, 5 marca 2025 20:20
Reklama

„Stalker” w Malarni. Za poświęcenie i wiarę w ideały płaci się cenę najwyższą

Zona jest życiem. Postawisz zły krok – giniesz, postawisz dobry krok – możesz dostać wszystko. Po premierze sztuki „Stalker” na scenie Malarnia Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
„Stalker”  w Malarni. Za poświęcenie i wiarę w ideały płaci się cenę najwyższą

Jakub Roszowski, rocznik 1984, który dał się już poznać teatromanom  jako utalentowany i ambitny dramaturg, zadebiutował, w roli reżysera. „Stalker” to tytuł przedstawienia, do którego punktem wyjścia była znana powieść z gatunku science – fiction  braci Arkadija i Borysa Strugackich „Piknik na skraju drogi”, na podstawie której Andrzej Tarkowski stworzył światowy filmowy bestseller „Stalker”, następnie w oparciu o tę samą książkę, stworzono serię gier komputerowych, S.T.A.L.K.E.R. Młody gdański twórca podjął trudne wyzwanie i z próby wyszedł zwycięsko!

 Premiera „Stalkera” w reżyserii Jakuba Roszkowskiego odbyła się w piątek, 18 maja 2012 r. na scenie Malarnia Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

 

Walka bohaterów o przetrwanie, dramatyczne zmaganie z losem

Przestrzeń Malarni - na okoliczność spektaklu - zmieniła się nie do poznania. Znaleźliśmy się w otoczeniu geometrycznych, wielopoziomowych, srebrzystych, konstrukcji, to tutaj rozgrywała się walka bohaterów o przetrwanie, dramatyczne zmaganie z losem, oscylowanie między realnością a absolutem. Dużą rolę odegrały: ruch sceniczny, światło i sugestywna, nastrojowa, muzyka Adama Pierończyka z elementami elektroniki i piosenkami, pojawił się drugi plan – projekcja wideo na ogromnym ekranie. Reżyser, który wcześniej dokonał przekładu i adaptacji tekstu, od początku dobrze wiedział, na co chce położyć nacisk, jakie postawić pytania i w jaki sposób oddziałać na widza i do bólu nim wstrząsnąć. Tak, jak zapowiadał, zrezygnował z konwencji science – fiction, nie wprowadził do akcji kosmitów ani magicznych przedmiotów. Rzeczy znajdowane w Zonie są zwykłe, to odpadki, ale przez splot okoliczności nabierają nowych znaczeń. Rzecz z pozoru zaczyna się prosto, dwoje młodych, zakochanych w sobie ludzi, chce przeżyć życie jak najpełniej, jak najlepiej, wycisnąć z niego, co się da. Czy im się to uda? Pojawia się tradycyjny konflikt płci żona Guta (Wanda Skorny) chce być jak najbliżej swojego męża Reda Shoehatra, tytułowego Stalkera (Marek Tynda) na co dzień zaznawać szczęścia. Poligonem życia jest dla nich strefa Zona, miejsce bliżej nieokreślone, na pewno ekstremalne. Red – naukowiec, który niepostrzeżenie przeistacza się w szemranego Stalkera, przedziera się do niebezpiecznego, skażonego – czym? świata, by zdobyć WSZYSTKO. Znajduje łatwy pieniądz, ale naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo, gubi obwiązujące reguły i zasady gry, zatraca granice między dobrem i złem. Guta zafascynowana jest - nie tylko jako kobieta, ale również w wymiarze metafizycznym - swoim mężem, jego pracą, niewytłumaczalną wielkością. Guta szamocze się z codzienną egzystencją, opiekuje niepełnosprawnym dzieckiem, Mariszką, (Zuzanna Tynda), kontakt ojca z Zoną odciska w ten sposób trwale na ich życiu bolesne piętno. Guta z Mariszką czekają długo, bo tata jest więzieniu, marzy, że przeniosą się we troje w spokojne miejsce, niedaleko stąd, ale jest jeszcze inna wersja, by zostawić swoje korzenie i wyjechać daleko, daleko. Próbuje jej pomóc dawny przyjaciel męża, wszystko staje się coraz bardziej zagmatwane. Jest scena, która szczególnie pozostaje w pamięci – Mariszka, którzy przecież nie umie grać na skrzypcach – cudownie, naturalnie wygrywa melodię, matka podejmuje wymyśloną przez dziecko rzewną melodię, nuci, powstaje muzyka, postaci zatapiają się w wyimaginowany, cudowny świat. 

Za obecność w Zonie coraz więcej się płaci, przyjaciel zdradza przyjaciela, panoszy się donosicielstwo, jedni ludzie  giną, inni tracą kończyny -  za odwagę i bohaterstwo, czy zachłanność i nieroztropność? Każdy chce więcej, najważniejszy jest pieniądz, co chwila następują bohaterach przebłyski najzwyklejszych, najprostszych, ludzkich uczuć. Młodych ludzi – mimo ofiar i niebezpieczeństw – ciągnie do Zony, chcą spróbować swoich sił, sprawdzić się, dać z siebie wszystko, wchodzą w zakazaną strefę jak w ogień, pod okiem zaufanych starszych i na ich życzenie – jak mięso armatnie – giną.

Zona pozostaje do interpretacji widza. Można ją rozumieć jak się chce. Dla bohaterów – jest magnesem, narkotykiem, od którego nie można się oderwać. Przebitka filmowa – znakomita kreacja Mirosława Baki w roli naukowca Doktora Pillmana – jasno daje odpowiedź. Zona, wedle jego interpretacji, jest zwykłym kawałkiem ziemi, przedmioty na niej znalezione nie mają wartości. Naukowiec tłumaczy w sposób racjonalny i zimny, nie daje się zwieść pytaniom Dziennikarki (Małgorzata Rajner) usiłującej zamanipulować jego odpowiedziami i uzyskać zamierzony cel.

 

Za poświęcenie i wiarę w ideały płaci się cenę najwyższą

Przedstawienie – czy tego reżyser chce, czy nie – ma wymiar symboliczny i filozoficzny. Jest traktatem o nas samych, żyjących dziś i projekcją naszych obaw i lęków przed przyszłością, jaka czeka przyszłe pokolenia. Stawiane są podstawowe pytania o cel i sens życia, o wartości, których nie wolno zatracić, o potrzebę sfery duchowej, która towarzyszy człowiekowi od wszechczasów. Jest też morał, że nie powinniśmy za dużo chcieć, że jesteśmy stworzeni do miłości i macierzyństwa, że, zwyczajnie, tak się wyśpimy, jak sobie pościelimy itp., itd. Kulminacją przedstawienia jest scena ukazująca wyprawę do krainy szczęścia, wtedy bohaterowie rozpaczliwie zadają sobie pytania, czy można stworzyć świat oparty na równości i sprawiedliwości, gdzie człowiek człowiekowi będzie przyjacielem i bratem, gdzie nie będzie głodu, agresji i zabijania. Niestety, śmiałek, który chce to sprawdzić idąc wprost na rozpalone „Słońce” – ginie.

Cały obsadzony zespół aktorski zasługuje na uznanie, znakomita była Wanda Skorny – ciepła i delikatna, to zażarta w walce i byt samica, to kobieta tęskniąca za dobrem i pięknem. Marek Tynda jako jej partner to typ mężczyzny, który chce być bohaterem i super samcem, ale zbyt wiele ma w sobie słabości, by założony wizerunek mógł w pełni zrealizować. Rolę niemą odegrała córka Marka Tyndy, Zuzanna Tynda, kolejne, mądre, wrażliwe, utalentowane dziecko, które oglądamy w Teatrze Wyrzeże. Walczący do ostatka Kirył Panow  - Łukasz Konopka, postać dramatyczna, miotana sprzecznościami, płaci w końcu za brak dystansu i ginie. Bohater Zony Barbidge – Cezary Rybiński, bohatersko trwa na posterunku, traci nogi i wraz z kalectwem – zdolność do pracy w Zonie, staje się nikim. Jego dzieci - cyniczna, materialistka, trendy!, znająca wartość swojego ciała, dająca się łatwo sprzedać - córka Dina Barbidge – Justyna Bartoszewicz i - idealistycznie nastawiony do świata, chcący iść w ślady ojca - Artur Barbidge – Piotr Biedroń, który na własnym przykładzie pokazuje, że za poświęcenie i wiarę w ideały płaci się najwyższą cenę. Dick Nunnum – chytry, cwany, chętny do wejścia w każdy interes, wulgarny - wyrazista rola Michała Kowalskiego. Wreszcie oddana bez reszty sprawie Kapitan  Quarteblood – Ewa Jendrzejewska, świetna gra aktorki - postać śliska, ale mająca wiele dobrych intencji, wynikających z matczynego instynktu, dostaje za swe oddanie – głodową emeryturę i wyeliminowanie poza nawias.

Potrzebne do tej sztuki podsumowanie dają słowa Andrzeja Tarkowskiego, który po nakręceniu filmu powiedział: (… „Zona (…) niczego nie symbolizuje, Zona jest tylko Zoną, Zona jest życiem, przez które człowiek może przejść zwycięsko lub zostać pokonanym. Zwycięstwo zależy od jego osobistej godności, od umiejętności odróżnienia rzeczy ważnych od przemijających”.  

Uzupełnieniem tej prawdy są słowa Jakuba Roszkowskiego, który tuż przed premierą „Stalkera” „Dziennikowi Pomorza” powiedział:

- Dla mnie Zona jest miejscem, gdzie się zarabia łatwe pieniądze, a jednocześnie jest rodzajem kościoła, przestrzenią, w której się stykamy z absolutem, tam jesteśmy sami, możemy się poczuć wolni, nie jesteśmy skrępowani cywilizacyjnymi pętami, które mamy w mieście obok Zony. Tam jest wolność, drzwi się otwierają i każdy decyduje za siebie, rządzą prawa natury – postawisz zły krok – giniesz, postawisz dobry krok – możesz dostać wszystko. I ta sytuacja mnie bardzo ciekawi.

Reżyserowi udanego debiutu gratuluję, a publiczności gorąco spektakl polecam!

 

STALKER wg PIKNIKU NA SKRAJU DROGI Arkadija i Borysa Strugackich

Przekład, adaptacja, reżyseria: Jakub Roszkowski
Scenografia: Magdalena Gajewska
Muzyka: Adam Pierończyk
Ruch sceniczny: Maćko Prusak
Wideo: Michał Trojanowski
Przygotowanie wokalne: Anna Domżalska, Piotr Witkowski
Asystent reżysera: Wanda Skorny
Inspicjent/sufler: Jerzy Gutarowski

W spektaklu występują: Justyna Bartoszewicz (Dina Barbidge), Piotr Biedroń (Artur Barbidge), Ewa Jendrzejewska (kapitan Quarterblood), Łukasz Konopka (Kirył Panow), Michał Kowalski (Dick Nunnum), Cezary Rybiński (Barbidge), Wanda Skorny (Guta), Marek Tynda (Red Shoehart) i Zuzanna Tynda (Mariszka) oraz w sekwencji wideo Małgorzata Brajner (Dziennikarka)i Mirosław Baka (doktor George Pillman).

Prapremiera: 18 maja 2012 roku na Scenie Malarnia
Kolejne spektakle: 19, 20, 22 maja, oraz 28, 29 i 30 czerwca

Jakub Roszkowski (ur. 1984) - dramaturg. Absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Krakowie, stypendysta Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, finalista Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej za tekst MORZE OTWARTE; od 2007 roku dramaturg Teatru Wybrzeże, gdzie współrealizował m.in.: SŁODKIEGO PTAKA MŁODOŚCI Tennessee Williamsa i ZMIERZCH BOGÓW Luchino Viscontiego w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, BLASZANY BĘBENEK wg Güntera Grassa, KAMIEŃ Mariusa von Mayenburga oraz NIE-BOSKĄ KOMEDIĘ Zygmunta Krasińskiego w reżyserii Adama Nalepy.

Maćko Prusak - aktor, mim, choreograf. W połowie lat dziewięćdziesiątych zadebiutował jako aktor we Wrocławskim Teatrze Pantomimy Henryka Tomaszewskiego i od tamtej pory był związany z tym teatrem aż do roku 2005. Od 10 lat zajmuje się tworzeniem choreografii i ruchu scenicznego w teatrze dramatycznym. Jako choreograf na stałe współpracuje z Janem Klatą. Za swój pierwszy autorski spektakl KLAUS DER GROSSE, otrzymał Grand Prix Nurtu Off 31. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu (2010). Laureat Nagrody Kulturalnej wrocławskiej Gazety Wyborczej WARTO (2010).

Adam Pierończyk (ur. 1970) - jeden z najwybitniejszych i najbardziej kreatywnych europejskich saksofonistów jazzowych, oraz ".... największych innowatorów w polskim jazzie", jak pisze "Gazeta Wyborcza". Jeszcze dalej poszedł prestiżowy niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazywając go "promieniem nadziei na wschodnioeuropejskiej scenie jazzowej". Koncertuje na całym świecie. Zdobył wiele nagród. Nieprzerwanie od 2003 roku "Najlepszy Saksofonista Sopranowy" według magazynu "Jazz Forum". W 2011 roku nominowany w pięciu kategoriach do nagrody "Fryderyk", zdobył dwie najważniejsze statuetki, jako "Jazzowy Muzyk Roku" oraz za "Jazzowy Album Roku". Obecnie także dyrektor artystyczny Sopot Jazz Festival.

 

Zdjęcia: Dominik Werner



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 12°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 30 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama