wtorek, 4 marca 2025 16:04
Reklama

Zrekonstruowana studnia, ławeczki, zieleń. Podwórze w Domu Uphagena - dostępne dla zwiedzających

Podwórze wewnętrzne w Domu Uphagena uroczyście zainaugurowało działalność we wtorek, 17 lipca 2012 r. Data nie była przypadkowa, 17 lipca rodzina Uphagenów spotykała się co roku w swoim domu by upamiętnić dzień śmierci matki Jana Uphagena – Elżbiety z domu Forret; było to drugie spotkanie rodzinne, pierwsze  organizowano w styczniu, by podzielić dywidendy.
Zrekonstruowana studnia, ławeczki, zieleń. Podwórze w Domu Uphagena - dostępne dla zwiedzających

Podwórze - cenna nowa powierzchnia muzealna– posłuży nie tylko do celów rekreacyjnych, wystawienniczych. Uroczystość była elementem obchodów 100 – lecia Domu Uphagena.

Przeszłość z teraźniejszością

Pierwsza część spotkania odbyła się w Salonie Domu Uphagena. Powitano honorowych gości: państwa Ullę i Petera Uphagenów, Peter jest synem ostatniego zarządcy Fundacji rodziny Uphagenów oraz państwa Gundulę i Jurgea Wollina, pani Gundula jest wnuczką Friedricha Basnera – znanego kolekcjonera gdańskiego pierwszych dziesięcioleci XX w. oraz córką historyka sztuki Hildegardy Basner, uczennicy Willi Drosta, monografistki twórczości gdańskiego malarza Hermana Hahna: była ona pierwszą absolwentką gdańskiej Wyższej Szkoły Technicznej, która uzyskała tytuł doktora.

To kolejny etap odtwarzania ciągłości historycznej Gdańska, która w 1945 roku została gwałtownie przerwana, większość mieszkańców musiała opuścić miasto. Niewielka grupa osób przechowywała w pamięci przeszłość, podczas gdy niemal cała substancja materialna uległa zniszczeniu. Mozolną pracą odtwarzane jest to, co było, by połączyć przeszłość z teraźniejszością, tym bardziej cenna jest wizyta naszych szanownych gości z Niemiec, którzy są żywym dowodem tej ciągłości, w ich sercach wciąż tkwi dawny Gdańsk.

Z recitalem wiolonczelowym - złożonym z fragmentów suit Bacha - wystąpił Michał Panasiuk.

Peter Uphagen: „Pamiętam z dzieciństwa świecznik w Salonie”. Gundula Wollina: „Odzyskałam część Ojczyzny i dzieciństwa.

Goście przeszli na dziedziniec, dziewczęta w strojach z epoki odkręciły kurek zrekonstruowanej studzienki i do stylowego dzbana z szumem polała się woda. A więc – urządzenie działa, co przyjęto burzliwymi oklaskami.

- Jestem szczęśliwy mogąc być ponownie w Gdańsku, przede wszystkim w Domu Uphagena - powiedział wzruszony Peter Uphagen. – Wiem, że obchody 100 – lecia Domu Uphagena obfitują w ciekawe, wartościowe wydarzenia. Mam nadzieje, że muzeum zyska nowych zwiedzających. Podziwiam zrekonstruowany świecznik w Salonie -  pomieszczeniu, które tak dobrze zapamiętałem z dzieciństwa. Teraz stoję na podwórzu, które otrzymało nowy wystrój i mogę wspólnie z odwiedzającymi muzeum cieszyć się, że będą oni mieli sposobność podczas wędrówki przez pomieszczenia domu odpocząć i podziwiać piękne rośliny, mogę to szczególnie ocenić, ponieważ sam, z miłością, uprawiam własny ogród.

- Niekiedy zdarza się w życiu, że niewielkie wydarzenie, emocjonalne spotkanie mieszczące się w codziennych ramach, nadaje życiu nowy, dodatkowy sens - powiedziała wzruszona Gundula Wollina. – Chętnie opowiedziałabym państwu historię moich Dziadków Bassnerów, a także o losach niewielkich dziel sztuki z domu Bassnera, które przetrwały ucieczkę Dziadków z Gdańska w1945 roku.

Z tej bliskiej Gunduli Wolliny ocalałej kolekcji zrodził się zamysł jej i jej męża, by odnaleźć bliskie kontakty z Gdańskiem i Sopotem. Możliwość pojawiła się po długim czasie, a przez lata wydawało im się, że więź na zawsze została utracona. Umożliwili to wspaniali ludzie, którzy wzięli Gundulę za rękę i poprowadzili pokazując piękno wielu gdańskich miejsc.

- Dzięki serdecznej życzliwości, jakiej doznałam na tej drodze, odzyskałam znaczną część mojej Ojczyzny i dzieciństwa – mówiła ze łzami w oczach Gundula Wollina. – Za to bardzo serdecznie dziękuję!

Były: kurniki, gołębniki, drewutnie, pralnie i oczywiście - latryny

- Chciałabym państwu przybliżyć czym były podwórza w czasach nowożytnych - powiedziała dr Ewa Szymańska, kierownik Muzeum Wnętrz Mieszczańskich Dom Uphagena, oddziału Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. – Dziś stoimy we wnętrzu zgoła innym, niż gdybyśmy się tu znaleźli za czasów Jana Uphagena. Przede wszystkim podwórza w domach gdańskich pełniły utylitarne funkcje. Trzymane w nich takie niewielkie budynki, jak: kurniki, gołębniki, drewutnie, pralnie i oczywiście - latryny.

Te ostatnie w XVIII wieku zaczęły być już przeznaczone tylko dla służby, gdyż ustronne miejsca dla domowników pojawiły się już wewnątrz domów. Nieodzownym elementem podwórza było – naturalnie – ujęcie wody, kontynuowała Szymańska. Gdańskie wodociągi, o wspaniałej tradycji, prowadzono ulicami i od nich odprowadzano odgałęzienia, które pojawiały się na podwórzach domów i w tych miejscach umiejscawiano pompy, albo krany. W Domu Uphagena mamy przykład takiego kranu z obudową kamienną, czerpano z niego wodę i wnoszono do domu.

- Rola pompy była bardzo ważna – mówi Szymańska. – Podwórze z ujęciem wody było  bardzo ważnym miejscem w życiu codziennym dawnych mieszkańców Gdańska. Na podwórzach często sadzono drzewa, zazwyczaj użytkowe, w donicach hodowano raczej rośliny na potrzeby kuchni.

Jakie ma być zadanie tego wnętrza dziś? Gdybyśmy zaproponowali zwiedzającym ustawienie: latryny, kurnika, klatek dla królików, byłoby to, być może, atrakcyjne, jednak pewnie nie przez wszystkich akceptowane, opowiadała dr Szymańska. Dlatego postanowiono zawrzeć kompromis polegający na tym, że wprowadzono ławki takie, jakie znajdowały się w podmiejskim dworze w Młyniskach, jest zieleń, ale więcej na ten temat powie dr Katarzyna Rozmarynowska.

Rośliny charakterystyczne dla wieku XVIII

Patrząc na podwórze otoczone dwiema oficynami Domu Uphagena może zrodzić się pytanie, gdzie gdańszczanie mogli wypoczywać, jeżeli nie byli na tyle zasobni, że dysponowali podmiejską siedzibą?

- Na dachach umieszczano altany, które obsadzano pachnącymi, niewielkimi różami, winoroślą, trzymano tam i uprawiano kwiaty sezonowe i to były miejsca, często skomunikowane bezpośrednio z sypialnią, które umożliwiały gdańszczanom, poza przedprożami, chwile relaksu – kontynuowała dr Ewa Szymańska. – Obecność takich miejsc nie jest potwierdzona w Domu Uphagena, czego żałujemy bardzo, byłaby to, sądzę, kolejna atrakcja. Mamy za to podwórze, będziemy starali się je jak najlepiej.

120 metrów kwadratowych dla muzealnika do dyspozycji to jest coś, zwłaszcza, gdy muzeum ma do dyspozycji niewielkiej powierzchni pomieszczenia, jak w Domu Uphahena. Podwórze będzie miało funkcje rekreacyjne i wystawiennicze, są plany urządzania tu także niewielkich koncertów, występów zespołów teatralnych. Przeprowadzono rozmowy grupami rekonstrukcyjnymi, specjalizują się one w inscenizacjach XIX wiecznych, obiecały jednak, że na tutejszym podwórzu cofną się nieco w czasie i zaprezentują scenki z epoki.

- Kiedy jakiś czas temu dr Ewa Szymańska zaproponowała mi aranżację podwórza i wyposażenie go w zieleń, stanęło przede mną bardzo trudne zadanie z wielu powodów - powiedziała dr Katarzyna Rozmarynowska z Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. – Po pierwsze dlatego, że nie wiemy jak wyglądało to miejsce, mamy zdjęcie ale z XIX wieku, kiedy działało już muzeum, wtedy dziedziniec był pusty, rosła zieleń charakterystyczna dla wieku XIX. Postanowiłam zrobić coś, co nie jest rekonstrukcją ani dekompozycją.

Autorka aranżacji postanowiła wprowadzić na dziedziniec rośliny charakterystyczne dla wieku XVIII, a hodowano wtedy przede wszystkim gatunki rodzime, w znacznie mniejszym stopniu sprowadzano zieleń z innych krajów, dopiero w XIX wieku zaczęło się szaleństwo roślin egzotycznych. Problem polegał na tym, że rośliny rodzime są krótkotrwałe, opowiadała dr Rozmarynowska. Sztuka ogrodów jest efemeryczna, rośliny zakwitają i przekwitają, zależało to od pogody, kiedy ogrodnik je posadził i jakie miał umiejętności. A więc bardzo trudno było przy pomocy dostępnych aktualnie roślin zaprojektować coś, co byłoby trwałe.

Róże: stulistna, damasceńska, galijska?

- Podchodziłam do tego trzykrotnie – kontynuowała dr Katarzyna Rozmarynowska. – Po raz pierwszy – rośliny, które zaplanowałam, właśnie przekwitły i nie wyglądały ładnie. Poszukiwałam róż charakterystycznych dla wieku XVIII – róży: stulistnej, damasceńskiej, galijskiej. Znalazłam już takie róże, ale przekwitły dwa tygodnie temu.

A więc do ostatniej chwili projektantka nie bardzo wiedziała, co zrobić. Dzięki pomocy pani Justyny Kalety, która pozwoliła wybierać w swoim ogrodnictwie i tak doprowadziliśmy zieleń na podwórzu do tego stanu, jaki państwo widzicie.

- Przypomnę, że Stowarzyszenie Konsulów Honorowych w Polsce mające siedzibę w Domu Uphagena, którego członkowie spotykają się u nas w styczniu każdego roku, w znaczący sposób przyczyniło się do rekonstrukcji świecznika w Salonie, za co jesteśmy Państwu niezmiernie wdzięczni – wtrąciła dr Ewa Szymańska.

Medale pamiątkowe otrzymali m.in. prof. Beata Możejko pomysłodawczyni i organizator sesji „Historia naturalna jedzenia”, prof. Edmund Kizik prezes Towarzystwa „Dom Uphagena” i dr Katarzyna Rozmarynowska.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 10°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 59 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama