My z drugiej połowy XX wieku
Rozbijamy atomy / zdobywcy księżyca / wstydzimy się miękkich gestów / czułych spojrzeń / ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy / wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość / wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni / z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą / przy szczelnie zasłoniętych oknach / gryziemy z bólu ręce / umieramy z miłości
Małgorzata Hillar „My z drugiej połowy XX wieku”
Spotkanie odbyło się w poniedziałek, 22 listopada 2010 r. w Sali Mieszczańskiej Ratusza Staromiejskiego przy ul. Korzennej w Gdańsku. Oprawę muzyczną zapewnił pianista Maciej Makowski. Salę wypełnili w znakomitej większości – co podkreśliła ze wzruszeniem aktorka - rówieśnicy jej i poetki. Na Kociewiu mówi się o niej „Małgorzata z krainy czarów”.
Konsekwencja nie kochania
- Jest przekonanie, że każdy poeta zaraz po śmierci przeżywa czyściec zapomnienia i to się sprawdza – zaczęła opowieść Zofia Kucówna. – Bo proszę sobie przypomnieć takie nazwiska jak Urszula Kozioł, świetna poetka, jeszcze trochę pamiętamy. Z mężczyzn – Stanisław Grochowiak, kto teraz go czyta? Stachura istnieje tylko dzięki piosenkom, nie poezji. I rzecz taka zdarzyła się też Małgorzacie Hillar. Ale i ona sama się do tego przyczyniła, bo 20 lat przed śmiercią milczała, nie pisała, nie przypominała o swojej twórczości. A z jakiego powodu? Nie tylko będę czytać jej wiersze, ale również porozmawiamy o życiu poetki.
Aktorka recytowała wiersze wydrukowane w pośmiertnym tomiku Małgorzaty Hillar „Gotowość do zmartwychwstania”, który ukazał się w 70. rocznicę urodzin Poetki w 1995 r. nakładem Spółdzielni Wydawniczej ANAGRAM. Było to pierwsze wydanie jej wierszy – po 22 latach milczenia poetki.
- Małgorzata debiutowała w październiku w 1956 r. i było to objawienie absolutne – kontynuowała Zofia Kucówna – Obowiązywał wtedy zupełnie inny model poezji. I raptem wokół niej zrobiła się świetlista aura, okazało się, że poezją jest to, co tyczy człowieka, jego małych spraw. Białe gęsi na zielonej trawie. Miłość. Cierpienie. Z tego rodzą się cudowne wiersze.
- Ona w ostatnim tomiku wiersze układała równo z własnym życiem, chronologicznie – mówiła Kucówna. – Każdy wiersz odnosi się do przeżytej przez nią sprawy, którą pokazuje palcem. Przez to wiersze bardzo łatwe są do rozszyfrowania i tym bardziej zrozumiałe. Książeczka wyszła w 1995 r. w czerwcu. Na dzień swoich imienin była umówiona z redaktorem Jerzym Koperskim na godzinę 13, miał być szampan, tort. Niestety, nie doczekała, bo 30 maja już nie żyła. Ale szczęśliwie się złożyło, że zdążyła do swojej książeczki napisać wstęp:
„Oto dwadzieścia lat minęło odkąd umarłam, porażona cierpieniem przestałam pisać, mając bardzo wiele do napisania.(…)” „Cierpienie, które poraziło mnie w pewnym momencie życia uniemożliwiało mi pisanie”(…) (…)” Było ono konsekwencją nie kochania mnie, a nawet nienawiści mojej matki (…)
Wracały niedobre nastroje
Opowieść aktorki i ilustrujące kolejne fazy życia poetki wiersze wypełniły niepowtarzalny wieczór. Słuchacze byli jak zahipnotyzowani, głęboko zamyśleni. Ta poezja przyprawiła ich o niepokój i wzruszenia, nakłoniła do słodkich i gorzkich wspomnień. A przede wszystkim pobudziła głębokie refleksje.
Kiedy wspomnę/ pieszczotę twych rąk/ nie jestem już dziewczyną/ która spokojnie czesze włosy
Ustawia gliniane garnki na sosnowej półce
Bezradnie czuję/jak płomienie twoich palców/ zapalają szyję ramiona
Staję tak czasem/ w środku dnia/ na białej ulicy/ i zakrywam ręką usta
Nie mogę krzyczeć
Małgorzata Hillar „Wspomnienie twoich rak”
- Zaczynają się kłopoty, niepokoje, fobie, wracały dawne niedobre nastroje i lęki przed przede wszystkim oddaniem się przed przede wszystkim całkowitym oddaniem się drugiemu człowiekowi, przed samozatraceniem, przed rezygnacją z siebie dla kogoś innego, przed tradycyjnym podziałem płci – kontynuowała Zofia Kucówna. – Przychodzi też brak wiary w miłość. Budzi się pretensja, żal, rozliczania, ironiczne zresztą.
Budził dla niej/nocne żyta/ aby łasiły się do jej bioder
Ubierał ją/ w czarny zapach/ koniczyny
Zmieniał jej włosy w płomienie
Kiedy strącono ją do podziemi/ nie poszedł/ za nią
Uciekł/ zamykając uszy/ na jej wołanie/ o ratunek
Kiedy wrócił/ dotknął jej włosów
Nie zamieniły się/ w płomienie
Były jak martwa trawa
Powiedziała/ nie jesteś Orfeuszem/ Jesteś sztukmistrzem/ który wyciąga z ucha/ króliki
Małgorzata Hillar „Eurydyka”
Upadek duchowy, degradacja
- Przychodzi najgorsze, bo przychodzi odejście Dawida, który już jest dorosłym mężczyzną – opowiadała aktorka. – Nie umiała się podnieść po tym, coraz bardziej upadała, zanurzała się w poczucie niższości. Nie wierzyła w siebie taką, jaką się stworzyła, nie mogła się zgodzić na siebie. Przyszła depresja, w której pojawił się też alkohol w sposób bardzo brzydki, bo natrętny. Natrętny w stosunku do innych ludzi. Nie było pieniędzy, alkohol oczywiście wymagał pieniędzy. Nastąpił upadek duchowy, degradacja. Była zupełnie zdruzgotaną kobietą i – właśnie po odejściu Dawida – zamilkła na 20 lat. Przebywała na leczeniu w szpitalu przy ulicy Wolnej w Warszawie, wychodziła, poprawiało się, ale znów popadała w ten stan degradacji psychicznej. To była duża piękna kobieta, nosiła się po cygańsku, w długich, kwiecistych spódnicach, wierna swojemu dzieciństwu. Te szaty powoli zamieniały się w brudne, poszarpane szmaty. Sprawiała wrażenie bardzo przykre. Unikali jej przyjaciele nawet. Wychodziła ze szpitala i znowu wracała.
Stawałam się/ wszystkimi rzeczami/ osaczającymi mnie
Z których każda/ była silniejsza ode mnie
Pękniętym lustrem/ pokazującym/ że nie istnieję
Umarłym zegarem/choć czas gnał (…)
ostatnim wysiłkiem/na brudnych szybach/ napisałam
RATUJCIE”
Małgorzata Hillar „S.O.S”
Buciki na lampie pod sufitem
- Wszystko o niej w mieszkaniu było zepsute, zdewastowane, nawet telefon – mówiła Zofia Kucówna – Nie mogła się zebrać w sobie, żeby przyszedł ktoś i ten telefon naprawił. Do niej można było dzwonić, ale ona nie mogła telefonować do ludzi, ponieważ zacięła się tarcza do nakręcania numerów. Sznur od telefonu też był pozwijany, poszarpany. Po prostu nie miała woli, żeby wszystko uporządkować.
Dlaczego stworzyłeś mnie panie/ tak bardzo inną/ niż bym pragnęła
Dlaczego zamknąłeś w ciasnej łupinie mojego ciała
Tyle szalonych namiętności/ rządzących mną/ tyranizujących mnie i raniących
Walczących między sobą/ jak różnego gatunku żmije (…)
- Wszystkich gości, którzy ją odwiedzali intrygowały zawieszone na lampie pod sufitem dziecięce buciki – pierwsze buciki Dawida, a powodem było to, że doznała wielkiego wstrząsu po wizycie w Auschwitz. Była to więc pamiątka po Dawidzie, ale też i memento.
To są buciki w sam raz na twoje nóżki/ latające w powietrzu
(…) buciki do psa Szatana/ buciki do piaskownicy/ buciki do komór gazowych
Rozumiem Panie/ że nie możesz mi pomóc/ kiedy cię czasem o to proszę
Bo jestem samowolna, niegotowa na twoją pomoc
A ty nie chcesz się mi narzucać
Lecz te dzieci/ Pane/ Tak niewinne jak dzwonki na łące
Tak ufne jak pisklęta czekające na pokarm
Z rozchylonymi dziubkami
Tak otwarte na twoją pomoc/ na twoją wszechmoc
Więc gdzie ty byłeś Panie/ kiedy rozbijano im główki o kamienne ściany
Kiedy duszono je gazem/ kiedy wystarczyło by dotknięcie
Twego palca bożego
A teraz gdy patrzysz/ na te tysiące bucików/ pozostałych po nich
czy ty chociaż płaczesz/ Panie
Małgorzata Hillar „Buciki”
- Zasłabła, niestety i nie mogła zadzwonić na pogotowie bo tarcza telefonu nie była czynna – kończy opowieść Zofia Kucówna.
* * *
Odwiedzała rodzinne strony
Małgorzata Hillar urodziła się 19 sierpnia 1926 r. w Piesienicy. Jej metrykalne imię brzmi Janina. Ojciec, Janusz, otrzymał w 1928 roku od swojego ojca, Franciszka Hillara, studziewięćdziesięciohektarowy majątek w Piesienicy. Ziemię wykupił Franciszek z własnej dzierżawy. Matka, Helena, z domu Okonek, była córką bogatych chłopów z Gętomia. Janusz, z zawodu wojskowy, oddał posiadłość w zarządzanie plenipotentom. Zaraz po wybuchu drugiej wojny światowej został aresztowany i wywieziony do Stutthofu. Obóz przeżył. Do majątku Hilarowie nie powrócili, bo został upaństwowiony. Małgorzata jeden rok uczyła się w Starogardzkim Ogólniaku. Mieszkała przez wiele lat w Warszawie. Często odwiedzała rodzinne strony na Kociewiu. Zmarła 30 maja 1995 r. w Warszawie.
(…) „Hillar często operuje pejzażem poetyckim, jest on bardzo malarski, mnóstwo w nim kolorystyki, przyrody, czy nawet zapachu. Zapewne pamiętała, czy nawet tęskniła do krajobrazu wyniesionego z dzieciństwa, z rodzinnego Kociewia Piesienicy, Pinczyna i okolic Starogardu. We wstępie do „Poezji wybranych” nazwała swoje pierwsze wiersze rymowanymi bajkmi, w których zawierała pewne słowa i czasami nawet topografie przestrzeni sugerując tym samym, że jej poetyckim gospodarstwem była wieś, skąd nigdy tak naprawdę nie wyjechała, wracając wciąż w wierszach na Kociewie”.(…)
Tadeusz Linkner, z książki o Małgorzacie Hillar „Miłość jest światłem moich wierszy”
Między polukrowanym Amorem a krzykiem protestu
„O jej poezji mówiono, że jest światem w miniaturze, bo opowiadała o rzeczach małych, czytelna jest w niej odwaga sentymentalizmu. Zastanawiano się, czy to poezja popularna i poezja łatwa. Chociaż zawsze mówiono, że to uczciwe wiersze. Ponieważ zawsze były „o nim”, więc dostrzegano w ich treści „uroki dziewczęcego pamiętnika”, co nie przeszkadzało sytuować tych wierszy między polukrowanym Amorem a krzykiem protestu. W recenzyjnych omówieniach najczęściej zwracano uwagę na prostotę i bezpośredniość, czytelną w nich codzienność umiłowanie detalu. Nie uchodziła oczywiście uwagi ich miłosna tematyka, sensualna zmysłowość i fascynacja przyrodniczym obrazowaniem. Ponadto nie zapomniano o plastycznym, malarskim charakterze poetyckiej wypowiedzi Hillar, tak innym od poezji zastanej, jej baśniowości, humorze, ironii, kobiecości, biografizmie, ewolucyjności (…) obok miłości była i śmierć w niej czytelna. (… )
Tadeusz Linkner, z książki o Małgorzacie Hillar „Miłość jest światłem moich wierszy”
Małgorzata z krainy czarów żyje w nas
W 2006 roku w „Gazecie Kociewskiej” pisałam:
„W 2005 roku w Zblewie na Kociewiu powstało Towarzystwo Społeczno – Kulturalne im. Małgorzaty Hillar. Inspiratorem i prezesem stowarzyszenia jest miejscowy działacz, animator kultury, Michał Spankowski. Skupił wokół siebie nauczycieli, lekarzy, urzędników. Na grudniowe Zblewskie Dni Literatury „Kociewski Pegaz” - mimo mrozu i ślizgawicy - zjechali miłośnicy i badacze poezji z prof. Tadeuszem Linkerem, z odległych miejscowości Pomorza, z Trójmiasta. Magnesem był niepowtarzalny klimat, jaki ze zblewskiego Gminnego Ośrodka Kultury emanuje. I - obecna w tych stronach - aura poetki. Mówi się o niej „Małgorzata w krainie czarów”.
(…) „Mam wrażenie, że poetka jest na Kociewiu zapomniana – mówi Wiesław Warchoł, dyrektor Instytutu Kociewskiego w Starogardzie Gdańskim, wydawca kalendarza „Artyści Kociewia 2006” z poezją Małgorzaty Hillar i pejzażami kociewskimi Ireny Zagórskiej. Mamy się kim chwalić -– dodaje Wiesław Warchoł. – To największe poetyckie nazwisko z naszego obszaru i jedno z największych w Polsce. Zamierzamy je przywrócić dla Kociewia. Dotychczas ukazało się kilka niewielkich tomików jej poezji. Chcemy wydać zbiór wszystkich wierszy. Przeprowadzimy rozmowy z synem poetki, Dawidem Bieńkowskim, mającym prawa autorskie do dorobku. Jest on dotychczas posiadaniu wierszy dotychczas nigdzie nie publikowanych. Spieszymy się na sierpień, na urodziny artystki. Książka będzie to wydarzeniem literackim dla kraju, nie tylko da Kociewia. (…)”
I tomik Małgorzaty Hillar „Utwory zebrane” Instytut Kociewski na urodziny poetki wydał. „Kuźnia Bracka” wystawia z ogromnym powodzeniem program poetycko muzyczny poświęcony poetce. Niestrudzony animator kultury ze Zblewa Michał Spankowski w ubiegłym roku – niestety - przedwcześnie zmarł. Ale jego praca jest kontynuowana. Małgorzata w krainie czarów żyje w nas.
Chętnie przyjadę na Kociewie
- Ma pani sporą galerię zapomnianych poetek, którym poświęca pani przepiękne wieczory autorskie – zwróciłam się po zakończeniu wieczoru do Zofii Kucówny.
- Małgorzata Hillar pozostaje w cieniu, mało się o niej pamięta, zresztą nie tylko o niej – odpowiedziała aktorka. - Opowiadam i recytuję wiersze Urszuli Kozioł i Kazimiery Iłłakowiczówny, które też prawie zapomniano. Niemal nie znana pozostaje Beata Obertyńska przez to, że mieszkała w Londynie i była wyklęta przez poprzedni reżim. Teraz bardzo mnie frapuje Maria Komornicka, ale jej nie rozumiem, bo to jest młodopolska, afektowana poezja, może ją rozgryzę. Nie drukuje się ich twórczości. Mało w ogóle się wydaje poezji.
- A frekwencja na pani spotkaniu w Gdańsku była ogromna. Czy podobnie jest w innych miastach?
- Tak, bardzo mi miło, to znaczy, że ludzie tęsknią za poezją. Sądzę, że bardzo przyciąga sformułowanie z afisza „zapomniane poetki”.
- Magnesem przede wszystkim jest pani wielka artystyczna osobowość i czar, uwielbiają panią kolejne pokolenia miłośników teatru i filmu. Ma pani bardzo bliski stosunek do Małgorzaty Hillar, jak przygotowywała pani program?
- Dotarłam do osób, które znały ją, wiele szczegółów z jej życiorysu przekazali mi bliscy autorki, nie ma na temat jej losów wiele w oficjalnych publikacjach.
- Rozmawiała pani z synem poetki, Dawidem Bieńkowskim ?
- Nie. Nie było takiej możliwości. Nawet od wydawców tomiku „Gotowość do zmartwychwstania” zażądał cenzury, stąd – pewne fragmenty – wycięto.
- Pamięć o Małgorzacie Hillar kultywuje elita kulturalna na Kociewiu. W Zblewie działa Towarzystwo Społeczno – Kulturalne im. Małgorzaty Hillary w Zblewie. Teatr Kuźnia Bracka Ireneusza Ciecholewskiego w Starogardzkim Centrum Kultury ma w repertuarze program z piosenkami do słów poetki. To tylko niektóre przykłady.
- Nic nie wiem o działaniach na Kociewiu związanych z popularyzacją twórczości Małgorzaty Hillar. Do Warszawy takie informacje nie dotarły. Chętnie bym się z kociewskimi ludźmi kultury kultywującymi pamięć o poetce spotkała.
- Czy możemy więc liczyć na pani przyjazd z programem „Wieczór zapomnianych poetek” poświęconym Małgorzacie Hillar?
- Z wielką przyjemnością takie zaproszenie bym przyjęła.
- Dziękuję za rozmowę i - mam nadzieję, do zobaczenia w Zblewie, albo w Starogardzie Gdańskim. Czekamy!
* * *
Stefan Figlarowicz: Zrobiłem zdjęcie poetce w klubie „Żaczek”
Zdjęcie Małgorzaty Hillar udostępnił nam Stefan Figlarowicz, znany artysta fotografik.
- Spotkanie odbyło się w 1962 roku w Klub Żaczek w DS 17 przy ul. Konrada Leczkowa 18 we Wrzeszczu – powiedział Stefan Figlarowicz. - Nie pamiętam kto był organizatorem, raczej inicjatorem, spotkania. - Sam byłem wówczas początkującym fotoreporterem Kroniki Studenckiej (zacząłem współpracę z Kroniką w 1961 roku), jednocześnie, wspólnie z Mariuszem Smolińskim prowadziłem akademicki radiowęzeł. W DS 16 rodziła się Studencka Agencja Radiowa (SAR).
Na zdjęciu za poetką siedzą - Edward Lewandowski (student chemii oraz kierownik Żaczka), Ola Schlichtinger - Baraniak (absolwentka chemii oraz aktorka i reżyserka słuchowisk powstających w Sarze), Michał Smoczyński (student łączności z Saru).
Reklama
Zofia Kucówna w „Wieczorze zapomnianych poetek”. O Małgorzacie Hillar rodem z kociewskiej Piesienicy
POMORZE. Niezapomniane spotkanie z udziałem Zofii Kucówny, legendarnej polskiej aktorki teatru i filmu. Artystka w programie z cyklu „Wieczór zapomnianych poetek” zaprezentowała sylwetkę i recytowała wiersze Małgorzaty Hillar. Poetka - jedna z najwybitniejszych osobowości twórczych drugiej połowy XX wieku, przez wiele lat mieszkająca w Warszawie, żona poety Zbigniewa Bieńkowskiego - urodziła się i wychowała w Piesienicy koło Zblewa na Kociewiu.
- 27.11.2010 00:00 (aktualizacja 18.08.2023 15:58)
Napisz komentarz
Komentarze