W tymże statucie jest mowa: „by broniąc prawdy lub potwierdzając opinię łagodnie posługiwali się odpowiednimi słowami i wyrażeniami, a po wyłożeniu poglądów na kwestię, dla zwycięstwa prawdy co najrychlej się pogodzili”.
Rajcy chcą wydać 2,5 mln zł! Można taniej!
Jeszcze nie tak dawno uczono też w szkołach, by nie posługiwać się argumentem „ad hominum”, tzn. wytykającym jakąś prawdziwą czy urojoną przywarę adwersarza, w celu pogrążenia go i wyeliminowania z dyskusji.
Dlaczego o tym piszę? Ostatnio Rada Miasta uchwaliła budżet, w którym przeznaczono 2,5 miliona złotych na różne prace, związane z ową nieszczęsną kładką na Ołowiankę. Grozi runięciem skarpa Biskupiej Górki, ewakuuje się mieszkańców i skazuje dom na rozbiórkę, a jednocześnie wykłada się dużą sumę na coś, co można załatwić nieporównanie taniej.
Kładka (ściślej most) w tym miejscu jest urbanistycznym nonsensem, w dodatku niesłychanie kosztownym. Pisaliśmy o tym (nie tylko ja) wiele razy, zasięgaliśmy opinii ekspertów, wytaczaliśmy argumenty, w naszym przekonaniu druzgocące. I co? I nic. Druga strona ani razu nie próbowała się do nich odnieść, udowodnić, że nie mamy racji.
„Żadna siła nie powstrzyma…”
Jedyna odpowiedź, powtarzana jak mantra (dawniej mawiano: „z uporem maniaka”), to apodyktyczne: „Kładka będzie!” „Żadna siła nie powstrzyma budowy!” Oto przykład pogardliwej wypowiedzi! Zdarzył się też argument „ad hominum”, absurdalny i całkowicie nie na temat. Merytoryczny argument był tylko jeden: „Kładka jest konieczna dla aktywizacji rejonu Angielskiej Grobli”. Intencja niewątpliwie szlachetna, ale dla jej realizacji wybrano rozwiązanie najgorsze i najdroższe. A już zupełnie nie sposób pojąć, jak można było na serio rozpatrywać wariant, w którym otwieranie i zamykanie kładki miało zajmować łącznie 20 minut! Powtórzmy: w 1902 roku otwieranie dziesięć razy cięższych klap Mostu Krowiego za pomocą silnika elektrycznego trwało pół minuty, ręczne niecałe dwie, a teraz dziesięć! To ma być postęp?
Brak merytorycznej dyskusji wynika z braku argumentów po drugiej stronie. Nasi adwersarze dobrze wiedzą, że mamy rację. Nie próbują argumentować, bo pieniądze na budowę tej tragicznej pomyłki są zapewnione. Skąd?
Z naszych opłat, proszę Państwa!
Z Elektrociepłowni Wybrzeże. A skąd je bierze ta szanowna instytucja? Bo przecież nie są to prywatne pieniądze Pana Dyrektora? Z naszych opłat, proszę Państwa! Krytyka szafowania tymi pieniędzmi jest naszym niezbywalnym prawem! Jeżeli władze Elektrociepłowni chcą zafundować miastu coś pożytecznego, to niech sfinansują to, co na prawdę zaktywizuje rejony za Motławą – od Polskiego Haku po Długie Ogrody: prom samochodowy na Sienną Groblę. Albo linię autobusową przez Angielską Groblę na Ołowiankę. Za pieniądze, które mają pójść na kładkę, można by utrzymywać taką linię przez 66 lat! Tańsze, skuteczniejsze, atrakcyjniejsze i nie kontrowersyjne połączenie Ołowianki z rejonem Zamczyska za pomocą nowoczesnego pojazdu wodnego mogłoby funkcjonować kilkanaście lat za darmo!
A jeżeli dwóm naszym sławnym żeglarzom, których ostatnio namówiono do promocji kładki, na prawdę zależy na rozwoju żeglugi w Gdańsku, to niech nawołują do otwarcia mostów Zielonego, Krowiego, Stągiewnego i Kamieniarskiego, co pozwoliłoby powiększyć naszą marinę dziesiątki razy!
Czekamy na otwarcie mostów
Na to otwarcie czekamy od roku 1993, w którym pierwsza demokratycznie wybrana Rada Miasta Gdańska podjęła odnośną uchwałę. Podobno na żaden z tych mostów nie ma pieniędzy... Nie możemy się też zgodzić z postulatem usunięcia ze Starego Portu statków białej floty. Czy żeby popłynąć do Sopotu albo na Hel, mamy jeździć do Gdyni? Takie pomysły może wysuwać tylko ktoś (choćby najsławniejszy), kto kompletnie nie rozumie interesu mieszkańców Gdańska.
Załączam zdjęcia nowoczesnych, ekonomicznych pojazdów wodnych kursujących w innych miastach. Dlaczego Filharmonia (albo miasto) nie sprawi sobie takiego? Dlaczego Gdańsk – przyszła (mam nadzieję) Stolica Kulturalna Europy – jest pod tym względem na szarym końcu?
Reklama
Kładka nad Motławą, a kultura dyskusji. Co najrychlej się pogodzić
GDAŃSK. Dyskusje na palące tematy są stare jak świat. W toku sporów wypracowano sztukę ich prowadzenia. Jako przykład może służyć uchwalony w roku 1743 statut gdańskiego Towarzystwa Przyrodniczego, pierwszego tego rodzaju w Polsce. Zaleca on m.in. dyskutantom, „by unikali wypowiedzi pogardliwych, gorzkich i nieprzystojnych”.
- 17.01.2010 00:29 (aktualizacja 04.08.2023 04:40)
Napisz komentarz
Komentarze