Rozmowa z doc. dr. inż. Andrzejem Januszajtisem, znawcą, miłośnikiem, popularyzatorem wiedzy o Gdańsku, prezesem Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”.
- Z jakimi odczuciami przyjął pan w poniedziałek, 21 kwietnia 2008 r., prezentację projektu Studium Lokalizacji Obiektów Wysokich w Gdańsku, w skrócie nazywanego SLOW?
- Studium jest starannie opracowane, włożono w nie dużo wysiłku. Z wieloma jego założeniami i uwagami można się zgodzić. Jednak w projekcie jest sprzeczność. Wyznacza się – słusznie – obszary „wyłączone”, znaczy takie, na których nie wolno budować obiektów wysokościowych liczących, jak się tam pisze, ponad 40 m wysokości. Takim obszarem jest, oczywiście, historyczne Śródmieście Gdańska. Jak wiadomo cały ten obszar w 1994 r. uzyskał status pomnika historii. Już wcześniej w Śródmieściu obowiązywały reguły ochrony dziedzictwa. Status pomnika historii oznacza, że reguł należy przestrzegać szczególnie ostro i wszelkie naruszenia, zachwiania proporcji wysokościowych sylwety miasta, są niemożliwe. I proszę, w dalszej części opracowania SLOW wyszczególnione są miejsca, w których obiekty wysokościowe są „wskazane”. Wśród nich - trzy punkty na obszarze historycznego Śródmieścia Gdańska.
- Które to są miejsca?
- Jedno na Starym Przedmieściu albo - być może - na dolnym końcu Wyspy Spichrzów. Drugie - na Nowych Ogrodach. Trzecie, najbardziej kontrowersyjne, jest na Starym Mieście. Jak wiadomo firma Organika chce podwyższyć swój budynek, dawny PROREM i to bardzo znacznie. Architekt Stanisław Fiszer opracował projekt, o którym można by dyskutować, gdyby dano budynkowi inną lokalizację. Ale w tym miejscu stanąć nie może! Rozsadziło by to bowiem całą panoramę Gdańska.
- Zwolennicy koncepcji powołują się na obecność w tym rejonie wieżowców.
- To nie jest żadna argumentacja. Prawo nie przestało obowiązywać. To, że ktoś je kiedyś złamał nie oznacza, że wolno je w dalszym ciągu naruszać. Pan wiceprezydent Wiesław Bielawski zaznaczał w wystąpieniu, że istnieją „miejsca problemowe” i że to jest jedno z tych miejsc. Oczywiście, można to tak traktować i dyskutować. Ale, powtarzam, jest faktem, że powstała sprzeczność. Nie może być w jednym planie zaznaczony obszar jako „wyłączony” i jednocześnie wskazywane na nim miejsca, w których wieżowce mogłyby stanąć. Problemowo, czy bezproblemowo.
- Podczas referowania założeń Studium Lokalizacji Obiektów Wysokich w Gdańsku odnoszono się do innych miast europejskich.
- Powiedziano, że są różne wzory budowy wieżowców w mieście i że jednym z nich jest dla nas do naśladowania to, co zrobiono w Londynie. Stwierdzono, że nie można u nas budować tak, jak w Paryżu, gdzie w centrum jest skansen, a wieżowce daleko. Trzeba pamiętać, że Paryż nie był zniszczony w czasie wojny. W Londynie zaś city zrujnowały rakiety niemieckie. I w Londynie city - w trakcie odbudowy - popsuto. Wystarczy spojrzeć na katedrę św. Pawła od północy i od północnego wschodu. Wielkie bloki betonowe nie pozwalają obejrzeć katedry. Trzeba iść daleko, żeby dostrzec jej piękno albo wejść do środka świątyni. Natomiast to, co zrobiono w Docklands jest zupełnie innego rodzaju. Zachowane stare magazyny zmodernizowano, przystosowano do celów mieszkalnych. I – tam gdzie było miejsce – dodano budynki skrajnie nowoczesne. Londyn jest wspaniałym miastem, ma mnóstwo ciekawych budowli jeszcze dzisiaj, słynnych na całym świecie. Ale nie miał i nie ma takiej perełki jak nasze Główne Miasto nie mówiąc o tym, że przed wojną także na gdańskim Starym Mieście było mnóstwo zabytków, że do dzisiaj mamy tu sześć monumentalnych kościołów, zachowała się historyczna siatka ulic. To samo jest na Starym Przedmieściu, na Długich i Nowych Ogrodach. Znaczenie Londynu jest zupełnie innego rodzaju. To była stolica finansowa świata. Być może część tej funkcji zachowała. Więc mnie o wiele bardziej odpowiada koncepcja w Paryżu, gdzie zachowano Stare Miasto, chociaż i tam całe kwartały zabytkowe rozbierano. Nie mówiąc o tym, że Paryż i Londyn mają zupełnie inna skalę, niż Gdańsk, który jest kameralny i nie możemy z niego robić drugiego Manhattanu.
- Do jakiego miasta Gdańsk można porównać?
- Raczej do Wenecji. I gdyby – uchowaj Boże, nawet strach myśleć – Wenecja uległa zniszczeniu to przecież nie budowano by tam bloków betonowych. Tak samo powinno być w Gdańsku. Kontynuujmy obudowę, bo nie została dokończona, Głównego Miasta. Na Starym Mieście zróbmy jeszcze to co da się zrobić żeby stare piękno niezwykłej europejskiej kultury przywrócić ostatecznie.
- Co sądzi pan o perspektywie budowy na terenie nieistniejącej zajezdni tramwajowej we Wrzeszczu Quattro Towers?
- Nie wiem dlaczego te cztery wieżowce – nazwano pół po włosku, pół po angielsku. Jeszcze jeden przykład bezsensownych pomysłów nazewniczych świadczących, że gardzimy polskim językiem. Występują w tym miejscu nie tyle problemy widokowe, co komunikacyjne. I brak porozumienia z mieszkańcami, którzy inwestycji nie chcą. Uważam, że trzeba z nimi dojść do zgody. Mieszkańcom trzeba przedstawić wersję zabudowy, która nie wzbudzi powszechnej kontrowersji. Z Jaśkowej Doliny wieżowców raczej nie będzie widać, ze wzgórz – tak. Dlatego – jeżeli już mają stanąć powinny być bardzo ładne. A to co na początku pokazano, było po prostu żałosne. Wersja druga jest trochę lepsza, wyłącznie widokowo, ale też nic nadzwyczajnego. Nie wiem, czy dzisiejsi architekci nie rozumieją, że budynek musi mieć określone proporcje, odpowiedni materiał na elewacjach? Popatrzmy na dwa nowe wieżowce w Gdyni. Architektoniczny chaos. Wydaje się - zupełnie przypadkowo nadłubane, poprzyklejane wystające drobne części i wykuszki malutkie. Okna rozmieszczone bez żadnego ładu. Tak się nie powinno w Gdańsku, w Trójmieście budować. Jeżeli Gdynia coś takiego sobie zafundowała tym bardziej jest ostrzeżenie żeby Gdańsk tego nie robił. Czasami, niestety, zdarzają się pomyłki. Ale nie powinno się powielać błędów. Trzecim warunkiem, żeby wieżowiec oddziaływał tak, jak trzeba, jest właściwe usytuowanie go na tle otoczenia, żeby go nie rozsadzał. Tego warunku przestrzegano przez wieki. W przypadku Quattro Towers także o tym nie pomyślano i nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Czasami się wysuwa pseudo argument, że gdyby takie obowiązywały zakazy, to kościół Mariacki w Gdańsku by nie powstał. Argument bez sensu. Kościół Mariacki zaplanowano razem z Głównym Miastem, wytyczając siatkę ulic w XIV wieku wyznaczono działkę pod ogromną świątynię. To są wszystko świadome działania. A nie – jak dzisiaj - wsadzanie na siłę w delikatną, drobno rozczłonkowaną, tkankę miasta – potężnych, brzydkich wysokościowców gdzie popadnie.
- Wielokrotnie opowiadał się pan za stawianiem wieżowców.
- Tak. I dalej jestem ich zwolennikiem. W Gdańsku są tereny – zgadzam się z opracowaniem SLOW - na których wysokościowce z powodzeniem mogłyby stanąć. Na przykład na Letnicy. Była wizualizacja, która unaoczniła jak może wyglądać dzielnica. Wieżowce nie przeszkodzą, nie wejdą na historyczne osie widokowe. Ich budowa przyczyni się niewątpliwie do rewitalizacji dzielnicy. Jeszcze jedna wspaniała rzecz jest przewidziana – rekultywacja jeziora Zaspa. Więc będzie woda, wieżowce, stara dzielnica, którą trzeba odnowić i wtedy miałaby szansę stać się perełką. Tuż obok wielki wspaniały stadion. Ta koncepcja mnie osobiście bardzo się podoba. Miejsce na wieżowce jest być może także na Przeróbce na zapleczu Portu Północnego. Można je budować w wybranych miejscach Wrzeszcza, na pewno w okolicach Galerii Bałtyckiej.
- Co sądzi pan o perspektywie budowy wysokościowców w pasie nadmorskim?
- Uważam, że mamy przepiękne plaże z cudownymi widokami na zalesione wzgórza i nie powinniśmy popełniać tego samego błędu, który zrobili Hiszpanie na swoich wybrzeżach, gdzie jest więcej betonu niż piasku. Wobec tego odsuńmy wieżowce w wybranych punktach od brzegu morskiego.
- Czy widzi pan jeszcze jakieś dobre strony projektu SLOW?
- Cieszę się, że w uszanowano oś widokową z Parku Oliwskiego, która jest jedynym takim efektem w świecie. Aleja lipowa, dalej sztucznie ukształtowany staw rozszerzający się, przez co wydaje się, że jest o wiele dłuższy, niż w rzeczywistości. I w perspektywie – przez wieki – widać było morze. Niestety, po ostatniej wojnie, bezmyślnie posadzono drzewa. Ale można efekt przywrócić. I nie wolno na osi widokowej stawiać wieżowców. Studium to uszanowało, z czego się bardzo cieszę.
Reklama
Prof. Januszajtis - za i przeciw
TRÓJMIASTO. Prawo nie przestało obowiązywać. To, że ktoś je kiedyś złamał nie oznacza, że wolno je w dalszym ciągu naruszać - mówi doc. dr. inż. Andrzej Januszajtis, znawcą, miłośnikiem, popularyzatorem wiedzy o Gdańsku.
- 17.05.2008 00:33 (aktualizacja 01.04.2023 08:22)
Napisz komentarz
Komentarze