Jest gorąco. Wilgotność ściółki spadła poniżej dziesięciu procent. – Nie pamiętam, kiedy był tak sucho – mówi rzecznik chojnickiej straży Dariusz Folerzyński.
– Zaczęło się – tak strażacy podsumowują pierwsze tegoroczne pożary lasów. W ubiegły czwartek palił się las w Parszczenicy.
Trudny dojazd
Ogień zauważyli leśnicy z wieży obserwacyjnej. Strażacy zgłoszenie otrzymali około godziny 14.30. Kiedy przybyli na miejsce, płomienie sięgały już połowy wysokości drzew. Akcję ratunkową utrudniał kiepski dojazd do miejsca pożaru. Sam piach i wystające korzenie. – To jedno z najtrudniejszych miejsc na naszym terenie. Cysterna nie dała rady dojechać na miejsce – mówi rzecznik straży Dariusz Folerzyński. Cysterna co chwilę dojeżdżała do hydrantu w Zielonej Chocinie, podjeżdżała jak daleko mogła. Stąd przepompowywano wodę do innych wozów.
Helikopter na pomoc
Strażakom udało się powstrzymać rozprzestrzeniający się ogień, mimo że silny wiatr utrudniał akcję gaśniczą. Na miejsce przyleciał też helikopter gaśniczy ze Szczecinka. Śmigłowiec nabierał wody w pobliskim jeziorze i zrzucał na palenisko. – To bardzo pomocne w takich pożarach. Woda z helikoptera zrasza konary drzew i nie pozwala, żeby ogień przedostał się na wierzchołki – tłumaczy Dariusz Folerzyński.
Siedem godzin pracy
Strażacy dogaszali las aż do 22.00. Wszystko trzeba było dokładnie przeorać i sprawić, by ogień nie powstał ponownie. Później teren jest jeszcze pod obserwacją leśniczego. Pożar w Parszczenicy gasiło aż 63 strażaków, pomagało dwunastu pracowników Lasów Państwowych. Spaliło się około czterech hektarów drzewostanu, w tym dwa hektary lasu stuletniego. Straty oszacowano na pięćdziesiąt tysięcy złotych.
W Ostrowitem też ogień
Dużo mniejszy, ale pokazujący jak łatwo o ogień w lesie, był pożar w Ostrowitem w gminie Czersk. Paliło się dwanaście arów lasu. Strażacy szybko poradzili sobie z ogniem.
Beczka prochu
Dariusz Folerzyński mówi, że nie pamięta, kiedy w lasach było aż tak sucho. Wilgotność ściółki spadła poniżej dziesięciu procent. O rozwagę apeluje też nadleśniczy z Rytla Leszek Popowski. – Od pięciu, sześciu tygodni nie spadła ani kropla deszczu. Obecny stan lasów przypomina beczkę prochu. Zastanawialiśmy się już nawet z kolegą z Przymuszewa, czy nie wprowadzić zakazu wstępu do lasu. Na razie takiego zakazu nie ma, bo ludzie nie mają po co do lasu chodzić. W tym roku jagód i grzybów nie będzie. Nawet starsze brzozy zaczynają wysychać. Borowiacy cenią lasy. Przez radio cały czas słyszymy o pożarach w okolicach Bydgoszczy. U nas na szczęście tak tragicznie nie jest – mówi Leszek Popowski. Nadleśniczy nie wyklucza, że już od przyszłego tygodnia mogą pojawić się zakazy wstępu do lasu.
Obecnie w lasach występuje trzeci stopień zagrożenia pożarowego. To najwyższy stopień zagrożenia.
Reklama
Uwaga! Płoną lasy!
KASZUBY. Tak sucho dawno nie było, jagód i grzybów w tym roku nie będzie. W ubiegłym tygodniu pożar strawił około czterech hektarów lasu w Parszczenicy w gminie Konarzyny. W niedzielę palił się las w okolicach Ostrowitego w gminie Czersk.
- 10.06.2008 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 09:09)
Napisz komentarz
Komentarze