Policjanci swoje postępowanie argumentowali wezwaniem z powodu zakłócania ciszy nocnej. Prokuratura oskarżenie odrzuciła, a przed sądem stanął…wcześniejszy oskarżyciel policjantów - Stanisław S.
Różne wersje zdarzeń przedstawiają policjanci, oskarżony oraz świadkowie. Sąd Rejonowy w Gdańsku ma orzech do zgryzienia.
Interwencja mundurowych
W poniedziałek 30 października 2006 r., ok. godziny 22.30 patrol policji kontrolujący rejon Suchanina i Moreny otrzymał zgłoszenie od mieszkańca z ul. Rycerza Blizbora., że w budynku odbywa się libacja alkoholowa, zakłócana jest cisza nocna i do akcji powinna wkroczyć policja.
Na miejsce przyjechali policjanci - Jurand H. i Piotr K., aby zbadać sprawę. Po wejściu do mieszkania zastali troje ludzi - jak zeznali prokuratorowi – „mocno wstawionych”. Był tam m.in. Stanisław S., jego siostra oraz konkubina. Funkcjonariusze weszli do środka z żądaniem wylegitymowania tam obecnych. Lokatorzy odmówili, żądając od policjantów wylegitymowania. Funkcjonariusze powołali się tylko na mundur.
W tym stanie rzeczy pan Stanisław S. postanowił z nimi więcej nie dyskutować i wyprosić ich z mieszkania. Zaczęła się szarpanina. Policjanci twierdzą, że „imprezowicze” od samego początku byli wobec nich bardzo agresywni i aroganccy, usiłując wypchnąć ich za drzwi. Zastosowali chwyt obezwładniający wobec agresora (on twierdzi, że został porażony prądem) i wyprowadzili mężczyznę (pijanego – jak twierdzą policjanci) z zamiarem przewiezienia go do izby wytrzeźwień. Na ratunek rzuciła się siostra, która miała – wg policjantów - wskoczyć na jednego z policjantów z zamiarem ugryzienia.
Żeby poradzić sobie z obojgiem, policjanci postanowili wezwać drugi patrol, ponieważ transport rodzeństwa do izby wytrzeźwień jednym radiowozem byłby bardzo trudny.
Kobieta twierdzi, że policjanci - Jurand H. i Piotr K. zachowywali się wobec nich niewłaściwie. Nie stronili od wulgaryzmów i zastraszania. Kiedy ostrzeżono ich, że złożą skargę i będą pociągnięci do odpowiedzialności przez komendanta, policjanci mieli odpowiedzieć, żeby się „zamknęła”, bo jak nie, to postawią jej zarzut zaatakowania funkcjonariusza, a czas do rozprawy spędzi w areszcie. Kobieta zeznała, że przestraszona groźbą podpisała wniosek o ukaraniu w trybie poza procesowym.
Oficjalna notatka tego nie potwierdza, ale podobno użyto siły wobec zatrzymanych, natomiast pan Stanisław S. wraz z siostrą mieli zachowywać się agresywnie aż do momentu przewiezienia na izbę wytrzeźwień.
Różne wersje wydarzeń
Kontrowersje budzą niespójne zeznania świadków po stronie funkcjonariuszy. Pytani o relację z zajścia, różnie interpretują czas interwencji oraz formę i sposób zatrzymania. Z trudem przypominają sobie, kto kogo skuwał oraz co działo się na izbie. Na pytanie o paralizator wypierają się, a oskarżenia o użycie siły odpierają tym, że obrażenia ciała mogły powstać przez kilka upadków z winy nadużycia alkoholu. Policjanci opisują formy agresji, wulgaryzmy i groźby, którymi miał odgrażać się oskarżony Stanisław S. Ten jednak zaprzecza, aby tak się zachowywał.
Zeznania funkcjonariuszy policji zostały sporządzone półtora miesiąca po zajściu, a mimo to wielu rzeczy już nie pamiętali, bo – jak tłumaczą - w ciągu nocy zdarza się kilkanaście takich akcji. W odwecie funkcjonariusze wnieśli o osądzenie pana Stanisława S. za stawianie oporu i używanie siły wobec władzy.
Oskarżony S. bronił się samodzielnie. Zrezygnował z adwokat, z racji niedopełnienia swoich obowiązków.
Prokurator pytała świadków o to, jak oskarżony postrzegany jest przez sąsiadów oraz jak zachowuje się po spożyciu alkoholu. Odpowiedzi nie świadczyły o tym, by bywał agresywny i uciążliwy.
Kolejna rozprawa w sierpniu
Oskarżony poprosił o ponowne przesłuchanie jednego z policjantów, występującego w charakterze świadka. Na termin kolejnej rozprawy z uwzględnieniem ponownego przesłuchania wyznaczono 27 sierpnia 2008 r.
Państwo S. twierdzą, że do zajścia by nie doszło, gdyby policjanci się wylegitymowali. Wtedy uwierzyliby, że funkcjonariusze nie są przebierańcami i pokornie pokazaliby swoje dowody. Jak było naprawdę wiedzą tylko ci, którzy tam byli. Obie strony zapierają się na najwyższe wartości, że ich wersja jest prawdziwa. Spór rozstrzygnie sąd.
Reklama
Nadużycie - kompetencji czy alkoholu?
GDAŃSK. Po interwencji policji na gdańskim Jasieniu zawrzało w prokuraturze. Funkcjonariuszom postawiono zarzut nadużycia siły fizycznej. Z zeznań świadków wynika, że policjanci użyli paralizatora oraz skuli kajdankami uczestników imprezy imieninowej.
- 11.06.2008 08:50 (aktualizacja 01.04.2023 09:09)
Napisz komentarz
Komentarze