Rozmowa z wójtem gminy Zblewo Krzysztofem Trawickim, który został prezesem Zarządu Wojewódzkiego PSL.
- Już pan nim był (prezesem Zarządu Wojewódzkiego PSL). Czy nie wystarczy być dobrym wójtem? Czy znowu marzy się panu kariera poselska?
- To prawda, prezesem zostałem po raz drugi, z tym że pierwszy raz, w latach 1992 – 1996, to było województwo gdańskie, a dziś pomorskie.
- Oczywiście, wie pan, jak nazywali PSL... Arbuzy. Nie lepiej było zmienić po drodze polityczne barwy?
- Jestem działaczem PSL od 25 lat. Jestem bardzo wierny barwom. Kiedykolwiek startowałem do samorządu, to zawsze w barwach PSL. Poza tym na mnie nie mówiono „arbuz”, mówiono „radykał z PSL”... Co do tej partii. Niech ludzie mówią co chcą, ale to jedyna partia, która ma ponad 100-letnią tradycję. I ciągle się trzyma. I ma zawsze słabe sondaże, które – co ku zdziwieniu wszystkich okazuje się po wyborach - mają się nijak do rzeczywistości...
- Nie powie pan jednak, że nie kusił pana wskok na Platformę!
- Nie kusił. Większość wójtów jest w barwach PSL. Czyli macierzą PSL jest samorząd gminny.
- Wróćmy do pytania: Dlaczego pan startował?
- Nie było tajemnicą od jakiegoś czasu, że PSL w województwie pomorskim cechował marazm. Stąd padała propozycja moich koleżanek i kolegów z partii. Oni znają moje dynamiczne działania i pamiętają tamte lata mojego prezesowania (wtedy, w latach 1993 – 1997, byłem posłem). Stąd prośba, abym się podjął kierowania partią w województwie pomorskim. Dość długo się wahałem, ale ostatecznie po rozmowie z premierem Pawlakiem podjąłem decyzję o startowaniu na szefa partii. Jak widać – działałem skutecznie.
- A co z gminą? Nie czarujmy się. Ta prezesura to jakieś krok w stronę przyszłego sejmu.
- Już miałem pytanie na sesji, czy to nie będzie kosztem gminy. Odpowiedziałem, że absolutnie nie, a wręcz przeciwnie - że to może być jedynie z korzyścią.
- Unika pan pytani, czy ciągnie Trawickiego do sejmu... Czy pamięta pan, że już raz sam sobie pan w wywiadzie z nami zaprzeczył?
- Wiem o co panu chodzi. Bodajże w 1996 r. powiedziałem, że nie powinno być powiatów. Nie zaprzeczyłem sobie. Jako poseł głosowałem przeciwko.
- Ale potem pracował pan w powiecie.
- Życie jest życiem... Tak, dobrze. Tym prezesowaniem wchodzę znowu do dużej polityki. Jest w Polsce 17 prezesów, którzy automatycznie jako prezesi są członkami Rady Naczelnej PSL w Warszawie.
- Kim chciałby pan być? Mnie przypomina pan Kmicica... Bez obrazy, to w końcu postać pozytywna.
- Chciałbym być lekarzem weterynarii, chciałbym być wójtem, no i politykiem. I dobrym ojcem i mężem. Jest rozdarcie i to takie szerokie. Ale ono mnie nie paraliżuje. Zawsze udaje mi się to godzić... Będą wybory do sejmu, powalczę. Zresztą ta decyzja zapadła już teraz. Przecież prezes zarządu wojewódzkiego musi być na czele listy wyborczej... Kmicic... Dlaczego Kmicic? A co pan powie na to, co się dzieje w polityce? Jak ja słyszę tę dzisiejszą dyskusję polityczną, dotyczącą bolków nie bolków, to zadaję sobie pytanie, czy to politycy... Kmicic... Każdy człowiek ma cechy pozytywne i negatywne. Rzecz polega na tym, co jest w przewadze. Najlepiej, jak te cechy są w równowadze, bo wtedy jest pełnia człowieka. I taki człowiek potrafi wiele rzeczy zrozumieć, widzieć drugiego człowieka, nie jest bufonem... I ja za takiego się uważam. I myślę, że w sumie jestem lubiany. Jak ktoś mnie nie lubi, to nie polubi. Trudno. Ale jak się generalnie patrzy na moje działania, na to, co zrobiłem, to chyba widać, że zrobiłem w życiu więcej rzeczy dobrych niż złych. A jeżeli coś źle zrobiłem, to potrafię powiedzieć przepraszam i się ukłonić, i powiedzieć, że następnym razem razem inaczej.
Reklama
Wchodzę znowu do dużej polityki
KOCIEWIE. - Chciałbym być lekarzem weterynarii, chciałbym być wójtem, no i politykiem. I dobrym ojcem i mężem. Jest rozdarcie i to takie szerokie. Ale ono mnie nie paraliżuje – mówi Krzysztof Trawicki, nowy prezes Zarządu Wojewódzkiego PSL.
- 25.06.2008 00:06 (aktualizacja 20.08.2023 02:04)
Napisz komentarz
Komentarze