Rozmowa z Jerzym Szmajdzińskim, wicemarszałkiem Sejmu, wiceprzewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- Czy Lewica walkowerem oddaje Włodzimierza Cimoszewicza Platformie?
- Włodzimierza Cimoszewicza oddajemy Polsce, którą dzisiaj rządzi Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe. I te partie chcą, aby Włodzimierz Cimoszewicz objął stanowisko Sekretarza Generalnego Rady Europy. Uważamy, że polityk ten ma ku temu kwalifikacje i kompetencje. Wyrażamy wiec przekonanie, że ta sprawa jest prowadzona profesjonalnie i że nie ma w niej drugiego, związanego z krajową polityką dna. A po owocach starania rządzących poznamy.
- Tyle tylko, że powstaje wrażenie, iż Włodzimierz Cimoszewicz zniechęcony lewicą, która nie była mu w stanie zaproponować jednej, wspólnej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, uciekł do Platformy.
- O jednej liście lewicy musielibyśmy przeprowadzić osobną rozmowę. Bo Dariusz Rosati postanowił przecież pójść w stronę liberalnego centrum. I wspólna lista z Partią Demokratyczną i Stronnictwem Demokratycznym pokazuje, że nie ma tam miejsca na lewicę. Tam jest miejsce na centrum i liberalną prawicę. I to jest właśnie wybór Dariusza Rosatiego. Należy nad tym oczywiście ubolewać, ale przestamy w końcu mówić o tym, że mogła być jedna lista lewicowa. Nie mogło jej po prostu być przy takiej postawie bardzo małej grupy polityków, okrojonych dodatkowo o grupę działaczy Socjaldemokracji Polskiej, którzy nie wybrali marszu ku Platformie Obywatelskiej.
- Jednak Włodzimierz Cimoszewicz, który niezaprzeczalnie jest politykiem lewicy, widział szansę na utworzenie jednej, centrolewicowej listy.
- Ale w naszej ocenie nie było warunków ku temu, aby z jednej listy można było wyemigrować do dwóch frakcji w Parlamencie Europejskim: liberalnej i socjaldemokratycznej. To są przecież dwa różne programy. I nie bylibyśmy w stanie obronić się publicznie przed zarzutem schizofrenii politycznej. A tylko kwestią czasu byłyby pytania o to, co nas tak naprawdę łączy, jeżeli w istocie tak wiele nas dzieli.
- Dlaczego zatem nie powstała chociażby lista lewicy taką, jaką pan ją widzi: z Socjaldemokracją i innymi małymi partiami lewicowymi.
- Ale przecież właśnie to, co zostało po SdPl – u wybrało marsz ku liberalnemu centrum. Natomiast my konsekwentnie chcemy – i chcieliśmy - jednej listy lewicy. Lewicy szeroko otwartej. Ale tylko lewicy.
- Czy jednak tym samym Sojusz Lewicy Demokratycznej nie ułatwił Platformie Obywatelskiej zagospodarowania obszaru pomiędzy ta partią, a SLD? O przypadku Włodzimierza Cimoszewicza mówiliśmy. Podobnie wygląda sytuacja z Danutą Hübner, która do Parlamentu Europejskiego będzie startowała z listy Platformy.
- Ale z Danutą Hübner to wcale nie jest podobna sytuacja.
- Faktem jest jednak, że kolejny prominentny polityk lewicy przyłącza się do drużyny Platformy Obywatelskiej.
- Danuta Hübner nie była co prawda nigdy członkiem SLD, ale faktem jest, iż jej postawa bardzo nas rozczarowała. Bo skorzystała ona z możliwości jakie dawał Sojusz Lewicy Demokratycznej, z przychylności Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera. A dzisiaj wybiera lepszą przyszłość z Platformą Obywatelską zaprzeczając de facto swojemu wcześniejszemu dorobkowi.
- A czy ze strony SLD padła pod adresem Danuty Hübner propozycja startu z listy lewicy?
- Oczywiście, że tak. Takie rozmowy były prowadzone. I to również przez tych, którzy budują opcję centroliberalną. Z Danutą Hübner rozmawiali między innymi Dariusz Rosati i Włodzimierz Cimoszewicz. A ona, nie informując nikogo o swojej nowej miłości, jaką jest Donald Tusk dokonała takiego, a nie innego wyboru.
- Poinformowała za pomocą mediów.
- Pozwoli pan, że tego nie skomentuję.
- Czy na ostatecznych listach Sojuszu Lewicy Demokratycznej znajdzie się miejsce dla Leszka Millera czy Józefa Oleksego?
- Nie wiem jakie zamiary ma w tej materii Grzegorz Napieralski. Najbliższe tygodnie zapewne rozstrzygną tę kwestię.
- A jakie jest pana zdanie w tej sprawie?
- Nie chcę swoim zdaniem sugerować żadnych rozstrzygnięć w tej sprawie. Wolę swoją opinię na ten temat wyrazić, gdy będziemy o tym dyskutować w gronie władz Sojuszu i kiedy Grzegorz Napieralski powie nam, jak przebiegały jego rozmowy z potencjalnymi kandydatami. A być może w tym przypadku nie ma zainteresowania po drugiej stronie.
- Po drugiej stronie jest z pewnością zainteresowanie wykorzystaniem przez Sojusz byłych premierów czy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Leszek Miller wszem i wobec powtarza, że Polska – biorąc pod uwagę fakt niewykorzystywania doświadczeń i pozycji ludzi zajmujących w przeszłości najwyższe stanowiska państwowe – jest ewenementem na skalę europejską.
- I ja również żałuję, że tak się dzieje. Biorę też na siebie część winy za to, że w ostatnich wyborach parlamentarnych Leszek Miller był zmuszony startować z list Samoobrony. Jeżeli natomiast chodzi o wykorzystywanie – oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu - wymienionych przez pana osób, to z pewnością czynią to media. I słusznie. Bo to jest jeden ze sposobów obecności byłych prezydentów, premierów czy marszałków w życiu publicznym. Osiągnęli oni w swoim życiu maksymalny pułap i wyrażane przez nich opinie mają duże znaczenie.
- Kto dzisiaj rządzi Sojuszem Lewicy Demokratycznej? Konflikt między Grzegorzem Napieralskim, a Wojciechem Olejniczakiem został wygaszony, jednak de facto pozostał nierozwiązany.
- Rozumując w ten sposób możemy powiedzieć, że konflikt jest również w Prawie i Sprawiedliwości, bo Przemysław Gosiewski nieoczekiwanie wystąpił do swojego klubu o wotum zaufania. Tak samo postąpił Wojciech Olejniczak i wotum to uzyskał.
- Różnicą jednego głosu…
- Konrad Adenauer jednym głosem został kanclerzem, a Wojciech Jaruzelski prezydentem. Tak więc jeden głos ma znaczenie. Deklaracje w tej sprawie są jasne: pracujemy i działamy razem. Bo dzisiaj po prostu nie ma warunków ku temu, aby zajmować się wykluczeniem społecznym jednego, czy drugiego polityka.
- Przez wielu zwolenników Wojciecha Olejniczaka jego start w wyborach do Parlamentu Europejskiego odbierany jest jako porażka w wojnie z Grzegorzem Napieralskim.
- Ale przecież porażką nie jest to, że do Parlamentu Europejskiego będzie kandydował Jarosław Kalinowski Stanisław Żelichowski czy inni znani politycy.
- Tyle tylko, że Wojciech Olejniczak zajął miejsce dające praktycznie pewność otrzymania mandatu.
- Ale to nie jest przecież przesądzone. A jeżeli nawet, to bardzo dobrze. Gdyż pozwoli to inny naszym kandydatom myśleć, że mają większe szanse. Warunkiem ku temu będzie jednak dobrze poprowadzona kampania i lepsze postrzeganie Sojuszu przez wyborców lewicy. I wierzę, że tym razem będzie to wybór merytoryczny, a nie służący jedynie odsunięciu Prawa i Sprawiedliwości od władzy.
- W komentarzach publicystów raz po raz pojawiają się jednak sugestie o możliwej współpracy SLD z Prawem i Sprawiedliwością. Stanisław Żelichowski mówił nawet o sondowaniu Sojuszu przez wysłanników PiS.
- Ale przecież nic takiego z naszej strony nie padło. Może tutaj chodzi o PSL, który ma swoje kłopoty z Platformą? Ze swojej strony mogę zapewnić, że jakiekolwiek zbliżenie PiS i Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest wykluczone.
- Czasy kryzysu powinny windować w górę notowania partii lewicowych. Wydaje się jednak, że Sojusz zaprzepaszcza szansę płynąca z obecnej sytuacji. Bo w mediach jako jedyna siła sprzeciwiająca się polityce rządu prezentowany jest PiS. Czy Sojusz nie ma lewicowego pomysłu na wyjście z kryzysu?
- Oczywiście, że mamy swoje pomysły. I je przedstawiamy. Natomiast naturą mediów jest to, że wybiera się jednego oponenta. I dlatego częściej prezentowani są przedstawiciele większego klubu parlamentarnego, czyli PiS. Oczywiście, my również odrzucamy wszelkie liberalne pomysły Platformy. I żądamy, aby ten rząd zamienił się w sztab antykryzysowy. Żądamy, aby zarządzanie środkami płynącymi z Unii Europejskiej nie miało charakteru księgowego, a miało charakter menadżerski. Bo widać wyraźnie, że jest to wielka słabość rządzących. Oczekujemy, że premier będzie słuchał nie tylko ministra finansów, Jacka Rostowskiego, ale również ministrów skarbu i gospodarki. Bo oni ponoszą odpowiedzialność za utrzymywanie popytu inwestycyjnego, za utrzymywanie miejsc pracy. A dzisiaj mamy do czynienia z absolutnie fiskalnym sposobem myślenia i działania rządu.
- Powracając do sytuacji SLD: czy Grzegorz Napieralski jest w stanie odbudować pozycję Sojuszu?
- Najbliższe wybory pokażą, jaki jest stan posiadania.
- A jeżeli ich wynik będzie negatywny to dojdzie do zmiany przywództwa?
- Wtedy wszystko będzie możliwe.
Reklama
Jerzy Szmajdzińsk: Jeden głos ma znaczenie
NASZA ROZMOWA. - Danuta Hübner nie była co prawda nigdy członkiem SLD, ale faktem jest, iż jej postawa bardzo nas rozczarowała. Bo skorzystała ona z możliwości jakie dawał Sojusz, z przychylności Kwaśniewskiego i Millera. A dzisiaj wybiera lepszą przyszłość z Platformą Obywatelską zaprzeczając de facto swojemu wcześniejszemu dorobkowi - mówi Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Sejmu.
- 26.03.2009 00:00 (aktualizacja 20.08.2023 13:25)
Napisz komentarz
Komentarze