Ostatnia próba wznowienia działalności kina w Nowym Porcie została podjęta jakieś 15 lat temu. Kino Maciuś (usytuowane w dawnym Domu Kultury) oferowało głównie pozycje po premierze na kasetach wideo (tak, to było aż tak dawno) i jest wielce prawdopodobne, że właśnie z nich grało swój skromny repertuar. Niemniej, wraz z grupą znajomych kupiliśmy karnety na 10 projekcji i pełni nadziei na kulturalne ożywienie dzielnicy wybraliśmy się na "Facetów w czerni". Seans niestety nie odbył się z powodu zerwania taśmy filmowej... Identyczny problem pojawił się jeszcze kilkukrotnie, a ostatecznie (po wszczęciu awantury) możliwe okazało się obejrzenie wyłącznie jednego filmu - "Batman i Robin". Chwilę później żółto-czarny szyld zniknął, a wnęka u wejścia na powrót stała się miejscem spotkań lokalnych smakoszy tanich trunków wysokoprocentowych.
Wydawać by się mogło, że dzisiaj - przy dominacji multipleksów - zadanie jest jeszcze trudniejsze, ale KinoPort nie staje w szranki o publiczność zainteresowaną wyłącznie hollywoodzkimi hiciorami i polskimi komediami romantycznymi. Zamiast tego będzie pełnić rolę pierwszego kina o charakterze studyjnym w historii Nowego Portu. W planach jest kilka bloków tematycznych (m.in. Kinoanimacja, Czeski film czy 10-tka miesięcznika Kino 2012) oraz nie powiązane w cykl projekcje filmów z Europy i innych zakątków planety. Inauguracja funkcjonowania tak ważnego dla dzielnicy ośrodka nie mogła być jednak zwykłym wyświetlaniem filmu, spektakularności przysporzył jej Marcin Pukaluk, twórca muzyki do niemych filmów.
86-letnia komedia bez głosów aktorów, bez koloru i do tego osadzona w czasach wojny secesyjnej - kogo to może zainteresować? Okazuje się, że bardzo wielu, bo wszystkie miejsca na seans zostały zarezerwowane na kilka dni wstecz. "Generał" nie jest jednak archaicznym gniotem, który wciąga tylko dlatego, że tak wypada. Hollywood już w latach 20. wiedziało na co czekają widzowie - jest romans, wartka akcja, efektowne gagi, zawalający się most i pościg lokomotyw. Jest także najważniejszy składnik - gwiazda. Buster Keaton to po Charliem Chaplinie najbardziej rozpoznawalna postać kina niemego, jego specyficzny sposób grania (twarz pozbawiona emocji) oraz akrobatyczne zdolności trwale wyryły się na kartach historii światowej kinematografii. Być może w ulicznej sondzie okazałoby się, że czas odebrał mu nieco sławy, jednak w kontakcie z widzem nadal wywołuje salwy śmiechu.
Uwspółcześniona ścieżka dźwiękowa opierała się w całości o dźwięki elektroniczne, aczkolwiek doskonale naśladujące żywe instrumenty. Muzyka w tego typu produkcjach nigdy nie stanowiła tła, była wszystkim, co zmysłem słuchu mógł doświadczać widz. Siłą rzeczy poza nutami zawiera także "onomatopeje" w postaci wystrzałów czy gwizdka lokomotywy. Marcin Pukaluk doskonale czuje "Generała" (został zresztą zwycięzcą konkursu na ścieżkę dźwiękową organizowanego przez dystrybutora filmu - Vivarto), sprawia wrażenie jakby to on kontrolował przebieg akcji, a nie dostosowywał się do wyświetlanych kadrów. Materiał został wydany także na płycie CD i rzeczywiście ma wszelkie predyspozycje aby obcować z nim również bez strony wizualnej.
"Generał" to doskonały wybór na otwarcie kina, którego działalność w dużej mierze będzie misyjna. Lekka komedia o imponujących walorach audiowizualnych, bliska samego źródła kina, powinna przekonać mieszkańców dzielnicy, że oddano w ich użytkowanie miejsce niezwykłe, warte ich uwagi i czasu. KinoPort jest otwarte na sugestie lokalnej społeczności, jest więc szansa, że będzie to trwały i udany związek.
Zobacz: Kino w Nowym Porcie rozpoczyna działalność
Napisz komentarz
Komentarze