Reklama
sobota, 1 marca 2025 09:03
Reklama

Jazz przyśpieszający bicie serca

Skoro niemal wszystkie recenzje wydanego w zeszłym roku "Accelerando" opiewały w wyroki wskazujące na "najlepszy album 2012" to naturalne było dla mnie usytuowanie się w kontrze. Nie znalazłem w blisko godzinnym materiale innowacji i free jazzowych szaleństw, ale atmosfera jaką wytworzyło trio była wystarczająca żebym nie mógł rozstać się z tym krążkiem przez kilka miesięcy, wystarczająca żebym nie mógł doczekać się występu w Gdańsku.
Jazz przyśpieszający bicie serca

Niby to nic takiego, a jednak informacja o "jedynym koncercie w Polsce" właśnie w klubie Żak połechtała lokalny patriotyzm. Publiczność zrewanżowała się za wyróżnienie imponującym tłumem wypełniającym wszystkie 3 kondygnacje Sali Suwnicowej. Z jednej strony Iyer to nazwisko doskonale znane miłośnikom jazzu, z drugiej nie jest to jeszcze gigant kalibru Chicka Corea czy Herbiego Hancocka, więc trudno jednoznacznie stwierdzić czy tak duże zainteresowanie było do przewidzenia. Tak czy inaczej dawno nie byłem na niefestiwalowym koncercie jazzowym, na którym trudno było zrobić krok w którymkolwiek kierunku. Nie muszę sprawdzać komentarzy na internetowych forach żeby mieć pewność obecności (zawsze prężnie działającej) grupy malkontentów. Niestety bardzo wielu chciałoby żeby jazz starzał się razem z nimi i razem z nimi zajął wygodne miejsce siedzące. Jak na złość dźwięki wciąż nie chcą spokornieć, rozchodzą się ze zdwojoną siłą wśród stojącej, bujającej się, tańczącej widowni. U muzyków pokroju Vijaya Iyera łatwo można dopatrzeć się koneksji pomiędzy jazzem i nieco młodszym od niego rockiem. Pomimo braku gitar i śpiewającego frontmana dynamika części kompozycji wyraźnie ciąży ku fusion, a chwytliwość "refrenów" (w np. "Human nature") z łatwością można by przekuć na przyjazną radiu balladę.

Tercet jest firmowany nazwiskiem najbardziej utytułowanego członka, ale od pierwszych dźwięków jasne było, że scena została podzielona na 3 fragmenty zagospodarowane przez charyzmatyczne indywidua. Najbardziej przewidywalny był lider, którego talent - chociaż wybitny - już wystarczająco długo błyszczy aby obserwatorzy współczesnych poczynań gatunku mogli się z nim osłuchać. Pomiędzy seriami utworów Vijay rzucał kilka zdań rozbawiających publiczność, sam pozostawał natomiast całkowicie skupiony na instrumencie. Znacznie bardziej żywiołowi okazali się jego kompani - Marcus Gilmore nie mógł usiedzieć przed perkusją bez nieustannego strojenia jej, dokręcania i odkręcania elementów. Sprawiał wrażenie wprawionego mechanika, który wciąż udoskonala swój pojazd. Solówka zaserwowana pod koniec występu to najlepszy dowód nieprzeciętnych zdolności bębniarza - chociaż czuć było w niej efekciarstwo to jednoczesne wystrzelenie z wszystkich armat robiło wrażenie nawet na mimice Vijaya. Stephen Crump zdawał się zespajać światy o odmiennej dynamice. Zdarzało mu się poddawać monotonnemu wystukiwaniu rytmu, ale bardzo rzadko oddawał kolegom pozycję instrumentu prowadzącego. Świetny efekt dawało ciągłe nucenie, wyraźnie słyszalne w pierwszych rzędach, odgrywanych na kontrabasie partii. W wielu momentach można było odnieść wrażenie, że każdy z muzyków gra nie bacząc na poczynania reszty. Jakimś sposobem całość złączyła się jednak w harmonijne brzmienie sprawiające wrażenie łatwego w odbiorze.

Oprócz najnowszych kompozycji pojawiły się także wcześniejsze utwory oraz własna aranżacja "Big brother" z repertuaru Steviego Wondera. W sumie około 2 godzin znakomitej muzyki wyważonej tak, aby odpowiadała wymagającym fanom, jak i początkującym adeptom jazzowego grania. Niewiele zespołów może poszczycić się taką zdolnością, ale Vijay Iyer Trio nie jest jak większość zespołów. To dzięki takim projektom jazz na zawsze pozostanie młody.

Więcej: Jazz przyśpieszający bicie serca


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
słabe opady deszczu

Temperatura: 4°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1024 hPa
Wiatr: 19 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama