Zdarza się, że do rozpalonego ogniska, w którym spalane są suche gałęzie czy ubiegłoroczne rośliny trafi podarta folia czy plastikowa butelka, czyli zwykłe śmieci. Gryzący dym nie dość, że roznosi się po całej okolicy, to jeszcze jest mieszaniną toksycznych substancji, nieprzyjaznych dla człowieka i atmosfery. To właściwie taka sama trucizna, jak karygodne palenie śmieci w domowych piecach.
Lepiej więc, by zielone odpady trafiły na kompost. W sprzedaży są gotowe kompostowniki, ale jeśli ktoś nie chce wydawać pieniędzy, może sam zrobić drewnianą zagrodę, do której będzie przez cały sezon wyrzucał roślinne resztki. Warto pamiętać, że kompost to doskonały naturalny nawóz, którym można zasilić swoje uprawy, do tego tani i bezpieczny dla środowiska. Na kompost nie powinny jednak trafiać np. zarażone chorobą liście czy całe pędy. Te można zgromadzić w worku i odstawić do pojemnika, z którego zabierze je firma komunalna. To samo dotyczy skoszonej trawy sprzed domu czy z działki rekreacyjnej, jeśli nie chcemy gromadzić takiej roślinnej sterty. Jeśli nie chcemy jej kompostować, należy zapakować ją w worki.
O to, by nie palić resztek roślinnych apelują lokalne władze i strażnicy miejscy, bo w regulaminach utrzymania czystości i porządku w wielu miejscowościach zapisany jest zakaz rozpalania ognisk jako formy pozbycia się zielonych odpadów. Jeśli więc na działce czy w ogrodzie ktoś zauważy, że płonie taka śmieciowa sterta, może być krucho. Właściciel powinien spodziewać się wizyty służb porządkowych. Pozornie niewinne spalanie suchych liści jest traktowane jak wykroczenie, za które można dostać mandat w wysokości nawet 500 zł. Taniej będzie więc będzie pozbyć się roślinnych odpadów legalnie.
Napisz komentarz
Komentarze