Prawdopodobnie jego los podzieli ogród im. Jana Kasprowicza. Hierarchia w Polskim Związku Działkowców przypomina pasiekę. Sęk w tym, że siedzą w niej także trutnie.
Cisza i bezsensowne wydatki
W starogardzkiej restauracji Galedo spotkali się ze swoimi władzami prezesi siedemnastu starogardzkich ogrodów działkowych zrzeszonych w Polskim Związku Działkowców.
Konkluzja tego spotkania musi być smutna .Zarząd Okręgowy tej organizacji nie ma pieniędzy. Działkowcy psioczą na coraz większe opłaty a gdańska “czapka” psioczy na “czapkę warszawską”. Co z tego wynika dla użytkownika działek tzw. ogrodów rodzinnych w stolicy Kociewia? Ano to, że muszą płacić coraz więcej. Polski Związek Działkowców nieco bezsensownie wydaje ich pieniądze. Na przykład na druki , których prawie nikt nie czyta.
Działkowcy są przymuszani do kupowania “Działkowca”- pisma wydawanego przez spółkę zarządzaną przez prezesa PZD.
- A książek do rozliczeń dla księgowych brakuje- upominał się Jan Filipiak, prezes ROD “Wierzyca”- A ja wcale nie zalegam z żadnymi opłatami na rzecz OZD.
Wiele z wydawnictw masowo wysłanych działkowcom straszy ich,że Prawo i Sprawiedliwość uwłaszczy działki. Pomysł prywatyzacji ogrodów krytykują zajadle działacze PZD, który jest postrzegany jako bastion Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Leszek Kruzel, wieloletni działacz PZD twierdzi, że całkiem niesłusznie.
- Mamy w naszych szeregach zarówno bezpartyjnych jak i członków różnych ugrupowań- mówił- Potrafimy się porozumieć i chyba nikt nie myśli o likwidacji ogrodów.
Czekanie na “czapkę”
Na działaczy z Gdańska trzeba było poczekać. Spóźnili się, bo jechali z Chojnic, gdzie uczestniczyli w podobnym spotkaniu.
- Chcemy omówić nadchodzący w zjazd. Wybory nowych władz. Okręgowych – mówił prezes gdańskiego OZD Stanisław Szczepanik- Sytuacja polityczna, jaka jest każdy widzi. Projekty uwłaszczeniowe autorstwa PiS nie zostaną uchwalone. Propozycja ministra Barszcza zakłada odrolnienie gruntów w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców z urzędu. Dlaczego w Gdańsku tak a w Starogardzie nie? Mam nadzieję, że tego też nie zrobią. Związek nie jest niestety zarejestrowany w KRS. Towarzystwo z Bydgoszczy wniosło o udział w procesie rejestracji. Sąd Rejestrowy to oddalił ,ale zaraz podobny wniosek założyła inna organizacja z Olsztyna. Zjazd Krajowy PZD odbędzie się w grudniu. Ciągle mamy pod górkę. Związek, jednak może działać, a osobowość prawną dała mu ustawa o ogrodach działkowych.
Przypomnijmy, że ta ustawa została uchwalona głosami Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który liczy teraz na rewanż.
Problem zrzeszonych to obrona ogrodów. W Starogardzie zostanie zlikwidowany ogród im. J. Kasprowicza, bo się znalazł właściciel.
- Myśmy przyjęli ogród w dobrej wierze tłumaczył prezes- To ewidentne zaniedbania władz. Postępowanie w było w sądzie. Prawo do uczestnictwa w procesie miał organ państwowy, ale z niego nie skorzystał. Sąd ogłosił nabycie praw przez nowego właściciela. Zaczęliśmy od zmuszenia starosty, wojewody, ministra o ustalenie własności. Nasz był pomysł, żeby starosta wystąpił do sądu o zasiedzenie. Rzekomo właściciel był szykanowany przez poprzedni system. I zrobiła się prawa społeczna. Ludzie zostali pokrzywdzeni przez sąd. Jeżeli udowodniona zostanie ich rzeczywista strata, to zwrócimy się do Skarbu Państwa o jej wyrównanie. Jest jeszcze Rodzinny Ogród Działkowy Kociewie. (ogródki za Urzędem Miejskim- red.) Tu się miasto się włączyło i zaproponowało 6 gruntów zamiennych. Ten pan się nie zgadza. Bez sądu się nie obędzie.
Spiskowa teoria dziejów
Kłopoty PZD datują się od 2000 roku. Miasto Gdynia żąda za bezumowne korzystanie bezumowne z gruntu 2 razy po ponad 800 tys. z odsetkami. Kaszubianka w Kartuzach to 2 razy po 60 arów kościelnej działki. Do tego Sobieskiego- Gdańsk. Politechnika Gdańska bez likwidacji ogrodu dostała grunty. Panuje bałagan w rejestrach, księgach wieczystych. Spiskiem nazwał prezes umowę byłych działkowców, którym nie podobała się oligarchia bonzów z PZD w Kolbudach, gdzie podpisali umowę z Radą Gminy, która sprzedała im grunty. PZD uwikłany jest w sprawy sądowe o zasiedzenie na działkach Mickiewicza w Gdyni. W Gdańsku 2 ogrody będą likwidowane pod budowę stadionu, a 7 rodzin jest na nich zameldowanych. Miast da im mieszkania socjalne. Wojewoda uchyla decyzje władz miasta o odmowie meldunku w Gdańsku. PZD złożył skargą kasacyjną do NSA.
Trzy tysiące porzuconych
3 tys. działek w okręgu gdańskim jest porzuconych. To 115 hektarów gruntu. Prezes porównywał tę sytuację z innymi okręgami.
- Na ich tle nie wypadamy najgorzej- twierdził- W Chojnicach jest duże zapotrzebowanie na działki. Tak duże, że możemy od nowych działkowców żądać opłaty inwestycyjnej. Ustalono ją na 850 zł. Gdyby tak było w Gdańsku.
-Mam problem , bo 15 osób czeka w kolejce na działki –mówił Jan Filipiak- Nielegalnie została zagospodarowana droga. 28 osób nie płacono za działki, przez rok . Potraktowałem dłużników rochę jak komornik: 3 lata nie płacisz- zakaz wstępuA numer działki – w gabloty. Ludzie mnie pochwalili. Uczciwi mówią, że nareszcie jest porządek. Za poprzedniego prezesa tylko 2 razy w tygodniu była woda, bo były dług. Wczoraj sprzedałem za 450 zł. Ostatnią działkę, której już nikt nie chcaiał, bo w takim była złym stanie. Za 10- 20 lat działki się samoczynnie rozpadną.
Wystarczy popatrzeć na średnią wieku na tej sali.
-Nie można inaczej traktować młodych i starych- odpowiadał prezes Filipiakowi- Nie trafił pan na cwaniaka, bo miałby pan tylko kłopoty. Tylko przestrzeganie prawa może nam być pomocne. Żandarmem czasem być musi prezes. Na nich ciąży cała organizacja. 60 proc. majątku na ogrodach to urządzenia stare. Mają po 25- 30 lat – już są zamortyzowane. Skąd wziąć pieniądze? Dawniej dawały zakłady pracy, były dotacje z budżetu państwa. Mamy pieniądze z likwidacji i za parę bilboardów po 400 zł. Miesięcznie. Z tego połowa idzie na fundusz rozwoju. A druga do okręgu. Nie możemy prowadzić działalności gospodarczej.
Biuro
Każdy ogród oprowadza składkę. Jest 17 ogrodów w Starogardzie. 80 proc. wpisowego idzie do Zarządu Wojewódzkiego a 30 zostaje.
- Utrzymujemy biuro ze składek.- tłumaczył prezes- Macie prawo powiedzieć, ze biuro działa niedobrze. Nie mamy pieniędzy na zatrudnienie urzędników. W latach 86-88 bylo 13 etatów. Po reformie doszedł nam Malbork i Chojnice. Nie mamy na dotacje na inwestycje, nie ma na inspektorów. Musicie sobie sami dawać rade. Księgowość Krajowej Rady mówi , że musimy mieć technika do spraw inwestycji. Nie stać nas na wynagrodzenie dla inspektorów terenowo- prawnych. Nie mamy i nie będziemy mieć.
Krajowa rada PZD wypowiedziała a prezesowi umowę o pracę. Był dyrektorem biura. Wiceprezes został zatrudniony na dwie trzecie etatu. Za zaległy urlop- trzeba było prezesowi wypłacić. Została zwolniona główna księgowa, ktorej nie lubiano. Wzięła zwolnienie lekarskie. Musiała dostać za 40 dni urlopu ekwiwalent. Druga księgowa 30 września idzie na wcześniejszą emeryturę. Odprawę też jej trzeba dać.
- Mieliśmy ponad 100 tys. zł oszczędności, a KR zarzuciła, że za biuletyny zapłaciliśmy z funduszu oświatowego- dodał prezes- Popłacimy wszystko i zorganizujemy zjazd. Te 20 tys. nam zabraknie, z ogrodów nie dostaniemy więcej. Zostawimy naszym następcom problemy całkiem ładne.
Podwyżki i prenumerata
Za socjalizmu za działkę składka była w stosunku do pensji wyższa. W przyszłym roku działkowców czeka 2 grosze podwyżki od metra działki. Ponadto dodatkowo 2 grosze trzeba będzie dopłacić za koszty eksploatacyjne. Zarządy Okręgowe muszą prenumerować “Działkowca”. Prezesem spółki wydawniczej jest prezes Kondracki . Doataje z tego tytułu 4 tys. zł miesięcznie. Życzymy każdemu takiej pensji.
Przewodniczący Kolegium Prezesów Bogdan Grzela powiedział, że duże ogrody w dużych miastach mają łatwiej dyktowane ceny. Małe ogrody, jego zdaniem powinny mieć mniejsze opłaty. Marian Łukaszewski, prezes ogrodów im. Jana Kasprowcza chciał wiedzieć ile kosztuje rocznie Zarząd Okręgi prenumerata “Działkowca”. Zaznaczył, że sam kupuje go w kiosku.
Prezes powiedział, że 2,5 tys. razy 72 zł. To daje 180 tys. zł. Ładny kawałek grosza.
Na pytanie Gazety Kociewskiej dotyczące uwłaszczenia prezes odpowiedział tak:
- Nie mówiłem, że PIS chce zabrać działki. Były cztery projekty uwłaszczenia pod wieloma warunkami za 5 proc ceny. PIS chciał dać to, co nie jego. Nie ma regulaminu, statutu, ale jest zespół prywatnych właścicieli. Powinna powstać wspólnota, która odziedziczyłaby majątek, dobro. Muszą powstać spółki do obsługi właścicieli. Trzeba płacić za amortyzację, podatki. Nie będzie altanek, ale domek letniskowy, od którego płaci się po 6 zł za metr miesięcznie. Do tego podatek od gruntu, wywóz śmieci i za dostawę energii.
W Starogardzie jest tylko jeden ogród, który ma podpisaną umowę na wywóz nieczystości z działek. Może już pora tę regulację? Działkowcy to milionowy elektorat. Dlatego walczą o niego różnej maści trutnie.
Reklama
Kto jest trutniem, a kto królową?
STAROGARD GD. Opłaty za działki pójdą w górę. Przyjemnie odpocząć na własnym kawałku ziemi. Nawet, jeżeli to tylko działka ogrodnicza. Niestety, niebawem przestanie istnieć ogród “Kociewie” znajdujący się na zapleczu Urzędu Miejskiego.
- 29.09.2007 11:38 (aktualizacja 17.08.2023 07:59)
Napisz komentarz
Komentarze