Przyjrzyjmy się danym. W 2015 r. ogółem Polacy zawarli 188 832 małżeństwa, a w roku 2016 było ich 193 455 – różnica wynosi 4623. W 2015 r. miało miejsce 67 296 rozwodów, a rok później w 2016 było ich mniej o 3400. Z punktu widzenia dobra małżeństwa i rodziny, są to pozytywne wiadomości. Jednak liczby wskazują, że zmiany nie są tak duże, by można było wyciągać pochopne wnioski. Wszak od lat 80-tych trwa stały trend zmniejszenia liczby zawieranych małżeństw i wzrostu liczby rozwodów. Występuje on z różnym nasileniem praktycznie we wszystkich krajach europejskiego kręgu kulturowego. Były wcześniej w Polsce okresy korzystnych wahań statystyk, ale nie trwały zbyt długo.
Zapewne kolejne dane (za rok 2017) poznamy już niebawem, a tymczasem podstawowe pytanie brzmi: co zrobić by wzrost liczby zawieranych małżeństw i spadek liczby rozwodów oraz separacji uczynić trwałym trendem. Pamiętajmy, że od tego zależy nie tylko los poszczególnych małżonków, nie tylko jakość życia psychicznego i materialnego dzieci, które na rozwodach tracą najwięcej; ale również integralnie rozumiana pomyślność całego społeczeństwa. Życie w państwie, w którym funkcjonują silne rodziny jest bezpieczniejsze, bardzie ekonomiczne, zdrowsze, sprzyjające rozwojowi i po prostu szczęśliwsze. Od trwałości małżeństwa i rodziny zależy przyszłość każdego społeczeństwa. Dane pokazują, że w rodzinach samotne wychowujących dzieci, jest ich przeciętnie jedno. Poprawienie trwałości małżeństw daje zatem szanse na wzrost demograficzny.
Co należy uczynić w pierwszej kolejności? Trzeba dokonać kompleksowej oceny obowiązującego prawa i sprawdzić czy nie wspiera procesów rozpadu rodzin. Nie można dopuścić do istnienia żadnych (często ukrytych) zachęt do samotnego wychowywania dzieci w rozwiązaniach socjalnych czy podatkowych. Przykładowo obecne przepisy zawierają możliwość rozliczania podatków z dzieckiem, ale w przypadku rozwodu ich rodziców. Natomiast podobnej możliwości małżonkowie wychowujący dzieci w pełnej rodzinie nie posiadają. Osoby wychowujące samotnie dzieci cieszą się nadal preferencyjnymi warunkami przyjęcia do przedszkoli. Podobnych nierówności (na których cierpią przede wszystkim trwałe rodziny wielodzietne) można by wskazać więcej. Szkodliwe mechanizmy trzeba zidentyfikować i stopniowo zastępować efektywnymi rozwiązaniami.
Drugi rodzaj działań to promocja trwałości małżeństwa jako wartości w przekazie medialnym, działaniach samorządów i polityce społecznej państwa. Chodzi o solidarne budowanie kultury wzmacniającej więzi małżeńskie i rodzinne. Media powinny zweryfikować stereotyp, że negatywne wzorce najlepiej zapewniają oglądalność, słuchalność czy poczytność. Potrzeba twórczego wysiłku, by uratować wizerunek rodziny, a w tym szczególnie ojcostwa. Z kolei samorządy mogą i powinny inicjować oraz wspierać wciąż nowe i odpowiadające potrzebom czasu projekty i długofalowe programy, realizowane przez organizacje pozarządowe. W polityce społecznej należy kontynuować obecne działania socjalne wspierające dzietność i budujące bezpieczeństwo finansowe rodziny. W edukacji zaś powinny koniecznie znaleźć się programy nakierowane na przygotowanie do budowania trwałych i szczęśliwych rodzin.
Trzeci kierunek zmian nastawiony powinien być na wprowadzenie instrumentów prawnych skłaniających małżonków do ponownego rozważenia decyzji rozwodowej. Od dawna różne środowiska słusznie postulują, by wstępem do postępowania rozwodowego w związkach, w których są małoletnie dzieci, było obowiązkowe uczestnictwo w mediacji. Warto też nawiązać do norweskich wzorów ukazywania chcącym się rozwieść rodzicom, podczas specjalnych spotkań, skutków rozwodu dla ich dzieci. Doświadczenie pokazuje, że wielu z nich po uświadomieniu im czym będzie ich rozstanie dla dzieci, rezygnuje z rozwodu. Poza tym należałoby urealnić stawki opłat rozwodowych, które obecnie wynoszą 300 złotych (rozwód na zgodny wniosek stron) ponieważ nie ma żadnego powodu by społeczeństwo do nich dopłacało. Konieczne jest też rozwijanie poradnictwa małżeńskiego i rodzinnego tak by skonfliktowani małżonkowie mogli otrzymać potrzebną pomoc. Są to rozwiązania niekosztowne i możliwe szybko do zastosowania – szkoda, że dotąd nie są zrealizowane.
Koniecznym jest zrobienie wszystkiego co możliwe by spowodować trend na umocnienie małżeństwa. Stoimy przed być może dziejową szansą, by tego dokonać. Wierzę, że dysponujemy po temu odpowiednim kapitałem społecznym i potencjałem dobrej woli.
Napisz komentarz
Komentarze