O tej sytuacji trąbiły natychmiast wszystkie media od radia począwszy, poprzez wszystkie telewizje do portali internetowych włącznie. Wszystkie media podawały jednak te same, nieprawdziwe lub niepełne informacje.
Pierwsza informacja mówiła, że w poniedziałek 10 marca 2008 roku po 5 lekcji, około 12.20 pracująca obok budynku szkolnego koparka firmy „Smok” odkopuje bombę. Natychmiast informacje otrzymuje dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych, Tadeusz Burczyk. Podejmuje błyskawiczne działania rutynowe. Ewakuacja. Po około 5 minutach budynek szkolny jest pusty. Przyjeżdżają saperzy z Tczewa. Patrol Rozminowania nr 8. Profesjonalnie ładują bombę na pojazd patrolowy. Jest to bomba lotnicza o wadze około 50 kg. Mocno skorodowana zewnętrznie. W dwóch kawałkach po około 25 kg. Około godziny 14.00 jest już po akcji.
Takie informacje uzyskaliśmy na gorąco. Nie były one zgodne z wiadomościami podawanymi w miejscowych a także w ogólnopolskich mediach. Wszystkie one informowały o tym, że wykopano 100 kilogramową bombę z okresu II wojny światowej a ewakuacji poddano ponad 1 000 uczniów. Rozbieżność faktów była znaczna, więc rzetelność dziennikarska zobowiązywała nas do wyjaśnienia tych nieścisłości.
-Po zakończonej akcji otrzymałam protokół od tczewskich saperów w którym potwierdzają wykonanie akcji rozminowania – informuje Mariola Ałtyn, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2 w Starogardzie Gdańskim. – W tym protokole jednoznacznie stwierdzono, że unieszkodliwiona została bomba typu lotniczego, będąca w dwóch częściach o łącznej wadze około 50 kg. Pod protokołem podpisał się dowódca tczewskiej grupy saperów P. Dolny. To był Patrol Rozminowania nr 8.
bombę wykopano na terenie boiska należącego do szkoły podstawowej. To boisko graniczy z terenem zajmowanym przez Zespół Szkół Ekonomicznych. Jest położone powyżej terenu ZSE. Zapewne dlatego wszystkie media trafiły do dyrekcji ZSE a nie do szkoły podstawowej tym bardziej, że dojście do budynku szkoły podstawowej było zablokowane przez pojazdy saperskie i licznych funkcjonariuszy miejscowej policji. Także w budynku ZSE umiejscowiono Sztab Kryzysowy. W sali numer 4. W tym Sztabie pojawili się bardzo szybko przedstawiciele starostwa oraz wiceprezydent, Henryk Wojciechowski.
W Sztabie Kryzysowym ogniskowało się zainteresowanie mediów. Nawet telewizja TVN 24 rozmawiała wyłącznie z dyrektorem ZSE, Tadeuszem Burczykiem.
- Ewakuację przeprowadziliśmy bardzo szybko. Trwała około 5 minut – powiedział reporterom telewizyjnym dyrektor.
Żadnych innych informacji reporterzy telewizyjni nie żądali od dyrektora. My jednak porozmawialiśmy z dyrektorem bezpośrednio po tym wywiadzie telewizyjnym.
- W czasie zgłoszenia tego zagrożenia w szkole przebywało około 700 uczniów. To było tuż po rozpoczęciu 6 godziny lekcyjnej czyli około godziny 12.40 – powiedział dyrektor. – Mamy precyzyjnie opracowane procedury działania w takich przypadkach. Nasi nauczyciele i uczniowie przechodzą każdego roku szkolenia praktyczne związane z próbnymi ewakuacjami szkoły. Teraz praktyka nabyta w trakcie tych szkoleń bardzo się przydała. Nie było paniki. Dzięki naszemu doświadczeniu zdołaliśmy przeprowadzić ewakuację tak dużej liczby uczniów w ciągu tylko 5 minut. Natychmiast przygotowaliśmy salę dla Sztabu Kryzysowego i kontrolowaliśmy sytuację aż do chwili wyjazdu saperów z terenu szkoły. Stało to się około godziny 14.00.
Nikt, w czasie akcji rozminowywania nie wspomniał o zagrożeniu uczniów szkoły podstawowej.
- Na terenie naszej szkoły wykonywane są prace związane z remontem kapitalnym i modernizacją szkoły – mówi dyrektor, Mariola Ałtyn. – Budynek jest jednym z najstarszych budynków oświatowych w mieście. Powstał w 1896 roku. Starszym od naszego budynku jest tylko obiekt Liceum Ogólnokształcącego nr 1. Jedną z wykonywanych prac jest budowa nowej kanalizacji deszczowej wokół budynku szkoły. Te prace wykonuje firma „Smok”. Właśnie operator koparki z tej firmy wykopał podejrzany przedmiot stalowy przypominający bombę. Kierownik budowy natychmiast poinformował mnie o tym fakcie. To było około godziny 12.20. Już wcześniej kierownik zatelefonował na policję. Istniało realne podejrzenie, że został odkopany groźny niewypał lub niewybuch. W takiej sytuacji najważniejsze jest zabezpieczenie zdrowia i życia powierzonych mej opiece uczniów.
- Mamy precyzyjne procedury ewakuacyjne. Znają je nauczyciele i uczniowie. Trzy długie dzwonki oznaczają alarm – informuje pani dyrektor. - Bałam się jednak, że gdy uczniowie nagle usłyszą sygnał alarmu to może dojść do niekontrolowanej paniki. Przekazałam nauczycielom prawdziwą informację o zagrożeniu i poprosiłam aby uczniom powiedzieli, że pękła rura i trzeba opuścić szkołę. Ta informacja pozwoliła szybko i bez paniki wyprowadzić uczniów ze szkoły. W naszej szkole uczy się 288 uczniów, mamy 28 nauczycieli. W chwili ewakuacji było około 140 uczniów. Uczniowie udali się do domów. Część pozostała pod nadzorem wychowawców do czasu przybycia ich opiekunów. Bardzo dziękuję wszystkim moim nauczycielom za zachowanie zimnej krwi w tej stresującej sytuacji. W mojej długoletniej pracy dyrektorskiej przeżywałam taką sytuacje po raz pierwszy. To było niesamowite przeżycie. Przyznaję, że w czasie ewakuacji ani chwili nie myślałam o sobie lecz cały czas drżałam o bezpieczeństwo moich dzieci. I wszystko skończyło się szczęśliwie. Pomyśleć, że przez tyle lat chodziliśmy po bombie. Ona leżała nieco ponad metr pod naszymi nogami. Prawie przed wejściem do budynku szkolnego.
Z panią dyrektor na temat bomby nie rozmawiali żadni dziennikarze. Ani telewizyjni, ani prasowi. Niektóre media po prostu wiedzą lepiej.
Prace remontowo-modernizacyjne w szkole i wokół szkoły trwają nadal.
- Czy jesteśmy pewni, że jutro nie zostanie wykopana kolejna bomba?- Pytamy o to fachowca od prac ziemnych.
- Tego się, panie redaktorze nie da przewidzieć – mówi Wiesław Myga, kierownik robót firmy specjalizującej się w robotach ziemnych – Ponad 20 lat już kopię i dotychczas jakoś nie natrafiłem na żadną bombę. Raz tylko wykopaliśmy szczątki 5 ciał ludzkich. To było koło Rukocina. Trzeba było wezwać policję i prokuraturę. Przez 3 dni wstrzymywali nam dalszą robotę. Okazało się, że to były szczątki żołnierzy radzieckich. My, przed rozpoczęciem kopania dokładnie analizujemy sieć rurociągów i instalacji znajdującą się na danym obszarze. Wiemy dokładnie na co musimy uważać. Nie wykonujemy jednak żadnych badań związanych z wykrywaniem ewentualnych metali zakopanych w ziemi. Z tego co mi wiadomo to jest praktycznie niemożliwe. Przecież bomba może leżeć na rurze albo pod rurą i nic jej nie wykryje. Dlatego zawsze kopiemy z ogromną ostrożnością a nawet delikatnością. Gdybyśmy wykopali podejrzany przedmiot to natychmiast zabezpieczam teren dookoła i informuje policję. Najlepiej na numer 112. Oni już dalej prowadzą akcję.
Starogard coraz bardziej dynamizuje inwestycje. Coraz więcej koparek drąży ziemię. Ożyła Specjalna Strefa Ekonomiczna. Budujemy nową „berlinkę”, powstaje „Lidl”, wkrótce ruszą prace przy byłym „Neptunie”. Oby ta lekcja z bombą w roli głównej była przestrogą dla wszystkich. Nie wolno lekceważyć przeszłość, która czai się pod naszymi nogami.
Reklama
Bomba w centrum miasta i „byki” mediów
KOCIEWIE. STAROGARD GD. Powiało grozą. W centrum Starogardu, tuż przy dwóch szkołach wykopano bombę lotniczą. Starogard w mgnieniu oka znalazł się na ustach całej Polski.
- 12.03.2008 15:43 (aktualizacja 01.04.2023 07:38)
Napisz komentarz
Komentarze