Otóż nienawiść według Słownika Języka Polskiego PWN to uczucie silnej niechęci lub wrogości do kogoś lub do czegoś. Natomiast mowa to w interesującym nas znaczeniu po prostu wypowiadanie czegoś, mówienie, zdolność mówienia. Połączmy oba określenia i mamy gotową definicję mowy nienawiści. Jest to wypowiadanie czegoś, mówienie podyktowane silnym uczuciem niechęci lub wrogości do kogoś lub czegoś. Tylko tyle i aż tyle. Mieszczą się tu wszelkie przejawy niszczącego i utrwalonego uczucia nienawiści, wyrażonego publicznie przy pomocy języka. Nie trzeba i nawet nie sposób wymieniać grup które mogą sobie nawzajem serwować tak rozumianą mowę nienawiści jest ich bowiem za nadto wiele.
Skąd bierze się mowa nienawiści? Oczywiście z samego utrwalonego uczucia nienawiści - z ludzkiej agresji. Lista przyczyn brutalizacji współczesnego życia społecznego jest długa. Często powodem jest nieszczęśliwe dzieciństwo przeżywane w wyniku osłabienia rodziny poprzez rozpad związku (małżeńskiego czy konkubenckiego). Efektem rozwodów jest zjawisko coraz liczniejszych dzieci wychowywanych tylko przez jednego rodzica. Badania potwierdzają, że brak opieki wychowawczej ze strony ojca, podobnie zresztą jak ojciec uwikłany w patologię, nader często przekładają się na liczne problemy, które rodzą nierzadko zachowania agresywne.
Kolejne zjawiska wiążą się z żywiołowym i nieokiełznanym rozwojem Internetu. Około 40% treści w przestrzeni Internetu jest związanych z różnoraką przemocą. Do przejawów przemocy w nowych mediach wolny dostęp mają nawet małe dzieci! Słownictwo jakim posługują się w ramach powszechnie przyjętego „hejtowania” wprowadza w osłupienie wielu dorosłych.
Tą samą drogą - za pomocą Internetu - zwiększa się dramatycznie dostępność do pornografii z którą styczność mają również małoletni. Potwierdzają to badania sieci, które wskazują, że pornografia (ang. porn) jest jednym z najczęstszych słów wpisywanych do wyszukiwarek przez nastolatków i ich młodszych kolegów. Nie trzeba nikomu udowadniać, że pornografia uprzedmiatawiając człowieka prowadzi do zaniku wyższych uczuć i tym samym wydatnie przyczynia się do rozwoju agresji.
Dochodzi do tego brutalizacja języka w codziennym użyciu, uwidaczniająca się w osłabieniu wrażliwości na wulgaryzmy. Równie widoczne i niepokojące są przejawy wulgarności w sztuce (min. pamiętna otoczona niesławą Klątwa). Także niektórzy politycy dolewają oliwy do ognia podkręcając nadmiernie i ryzykownie temperaturę sporu. Nie przebierają w słowach, lżą się wzajemnie i pomawiają. Formułują również populistyczne obietnice, których nie są w stanie zrealizować czym pogłębiają frustrację i agresję wyborców.
To tylko niektóre społeczne katalizatory obserwowalnej eskalacji nienawiści. Trzeba jednak pamiętać o jeszcze głębszym źródle zjawiska. Jest nim pogłębiający się kryzys wartości i autorytetów. Natura ludzka jest zraniona skłonnością do zła i nawet w najbardziej idealnym kontekście społecznym będziemy obserwować oszałamiające i przerastające wyobrażenie przejawy brutalizmu i okrucieństwa (przypomnijmy choćby masakrę na norweskiej wyspie Utoya z 2011 roku). Leczyć zjawisko trzeba u źródła, którym jest zranione grzechem serce ludzkie. Do tego zaś potrzebny jest klimat współpracy ze środowiskami, organizacjami, czy kościołami, zajmującymi się szeroko rozumianą formacją człowieka. Trzeba dbać o szacunek dla autorytetów zamiast je na różne sposoby podkopywać.
Reasumując proponuję, by uczciwie i rzetelnie porozmawiać o mowie nienawiści, skupiając się na społecznych a nawet duchowych jej przyczynach. Tylko za pomocą przemyślanych, długofalowych działań wyrastających ponad bieżące spory i powierzchowne zacietrzewienia, możemy zbudować społeczeństwo sprzyjające mowie wzajemnego szacunku.
Napisz komentarz
Komentarze