Niezależnie, strzałem w tył głowy, czy patrząc oprawcom w oczy umierali za polskość. Różniły ich metody docierania do rodaków jedni głosili płomienne kazania, inni dawali świadectwo swoim postępowaniem bądź codzienną pracą. Każda ofiara sowiecko-niemieckiego Paktu Ribbentrop Mołotow przelała krew, bo łączył ich wspólny mianownik.
Możemy w słowach przepełnionych emocjami nawoływać o pamięć, lecz niech przemówią suche fakty wyryte w historii naszej małej ojczyzny, jaką jest Pomorze Gdańskie.
22 marca obchodzimy Rocznicę śmierci Polskich działaczy, w pobliżu Obozu Koncentracyjnego Stutthof. Śmierć poniosło gro osób należących do inteligencji polskiej. Wielu z nich było nauczycielami- w tym wykładowcy na uniwersytecie, lekarzami, oficerami, wyższymi urzędnikami. Mord dotykał ludzi, którzy posiadali wyższe lub średnie wykształcenie. Część osób, które zginęły w lesie nieopodal Stutthofu, była zaangażowana w działalność mającą na celu podtrzymanie polskości. Była to np. nauka języka polskiego oraz historii.
Proces germanizacji na ziemiach zagarniętych przez zachodniego sąsiada Polski rozpoczął się w 1772 roku. Jednym z głównych jego celów było zlikwidowanie szkolnictwa polskiego. Na Warmii, Pomorzu i na Śląsku chciano również zgermanizować duchowieństwo, które stawiało opór przed narzuceniem Polakom niemieckiej mowy. Jednak germanizacja, ze zwiększoną siłą, zaczęła funkcjonować po upadku powstania listopadowego oraz zjednoczeniu Niemiec w roku 1871.
Był to czas, w którym ogromną rolę dla Pomorza Gdańskiego odegrało Collegium Marianum wraz z seminarium duchownym w Pelplinie. Ta działająca od 1864 roku szkoła nie tylko poświęciła się kształceniu duchownych, ale również w rozpalaniu i podtrzymywaniu patriotyzmu wśród polaków Pomorza Gdańskiego. Od 1901 roku, to progimnazjum, jako jedyna szkoła na Pomorzu, prowadziło lekcje języka polskiego, co gwarantował jej statut.
I Wojnę Światową zakończył podpisany w 1919 roku Traktat Wersalski. Na jego mocy z granic II Rzeczpospolitej zostały wyłączone obszary Powiśla, Warmii, Mazur, części Górnego Śląska oraz Gdańsk i ziemia bytowsko-lęborska. To postanowienie zostało nieprzychylnie odebrane przez mieszkańców, co spowodowało liczne protesty, manifesty oraz strajki.
W celu przeciwdziałania przymusowemu wynaradawianiu na terenach Powiśla, Warmii oraz Mazur, 30 listopada 1920 utworzono Związek Polaków w Prusach Wschodnich. W tej samej wierze 27 sierpnia 1922 roku w Berlinie został powołany Związek Polaków w Niemczech. Głównym założeniem tych organizacji była chęć opieki nad prawami Polaków oraz ochrona przed wynarodowieniem, które objawiało się dyskryminacją i asymilacją.
Polacy wciąż największą wagę przywiązywali do szkolnictwa. Mieszkańcy terenów wyłączonych z ojczyzny chcieli walczyć o swoje prawa do polskiej edukacji. Z tego powodu Polski Związek Polskich Towarzystw Szkolnych, na zjeździe w 1923 roku, ustalił, iż dla polaków objętych rządami zastępczymi powstanie Towarzystwo Szkolne zależne od Berlina. Dzięki tym działaniom na terenie Warmii i Mazur w 1929 roku utworzono polskie szkoły.
Wolne Miasto Gdańsk nie odbiegało od pozostałych wyłączonych terenów w walce o polskość, a przede wszystkim o ojczyste krzewienie wiedzy. Dzięki staraniom podjętym przez Komisję Szkolnej Naczelnej Rady Ludowej zatwierdzono zarząd Macierzy Szkolnej w listopadzie 1921 roku. Ta organizacja miała na celu sprawowanie pieczy nad ochroną praw polaków oraz przestrzeganiem praw i porozumień.
Dużą rolę w walce o polskość odegrali również kolejarze. Za ich pomocą możliwe były m.in manewry Polskiej Tajnej Organizacji Wojskowej, próby Polskiej Orkiestry Kolejowej, czy ćwiczenia teatralne Towarzystwa Miłośników Sceny Gdańskiej. Było to możliwe od 1933 roku, czyli od momentu przeniesienia do gmachu dawnej DOKP. Ta działalność nie uszła jednak uwadze Niemców, przez co polscy kolejarze byli grupą jednych z pierwszych aresztowanych osób przez okupantów. Zostali oni pojmani 1 września 1939 roku, wraz z m.in celnikami.
Początkowo, zaraz po aresztowaniu, zostali osadzeni w więzieniu w Victoria Schule w Gdańsku oraz w obozach Neufahrwasser, Stutthof oraz Grenzdorf. Na śmierć w styczniu 1940 roku skazane zostało 89 osób. Pierwsza kara śmierci została wykonana na 22 osobach 11 stycznia 1940 roku. Wśród rozstrzelanych znalazł się również błogosławiony ks. Franciszek Rogaczewski. Druga egzekucja odbyła się natomiast 22 marca 1940 roku- w Wielki Piątek. Tego dnia życie odebrano całej Karnej Kompanii, wśród której znajdowali się księża Komorowski i Górecki.
Grupa osób, która została zamordowana na dwa dni przed świętami Wielkiej Nocy, została odizolowana od reszty więźniów już na kilka dni przed rozstrzeleniem. W tym czasie zostali oni poddani dodatkowym męczarniom. Zastosowano wobec nich głodówkę oraz brutalnie szykanowano.
Władze niemieckie próbowały ukryć te bestialskie wydarzenia. Informacje na temat rozstrzeliwania więźniów starano się ukryć przed rodzinami tragicznie poległych skazańców. Fałszowano akty zgonów, a informacje o wielu zmarłych nie pojawiały się w księdze ewidencyjnej, tak jakby ślad po nich zaginął. Zachowało się również bardzo niewiele dokumentów, które dotyczyłyby zamordowanych więźniów.
Ekshumacji ciał więźniów, którzy zostali rozstrzelani 22 marca 1940 roku, dokonano 6 lat później. Udało się wtedy ustalić nazwiska 54 z 67 zamordowanych ofiar. Tej samej czynności zostały poddane zwłoki tragicznie zmarłych z 11 stycznia 1940 roku. Zidentyfikowane zostało 16 z 22 zabitych osób.
Według ustaleń, jakie udało się uczynić rodzinie, jedną z ofiar był narodowy działacz na Powiślu, Augustyn Czyżewski. Dzięki działaniom tego patrioty, m.in. W Towarzystwie Czytelni Ludowych oraz Komisji Plebiscytowej w Kwidzynie, Janowo przypadło Polsce, gdzie został w późniejszym czasie sołtysem i wójtem. Jako członek komisji polsko- niemieckiej wytyczającej granicę na Powiślu, w listopadzie 1939 roku został aresztowany we wsi Gogolewo, obok Gniewa. Następnie zamordowany w obozie koncentracyjnym Stutthof.
Więcej w dodatku: /s/115/historia-pomorza
Napisz komentarz
Komentarze