To, co się działo z księdzem Jerzym od porwania 19 października 1984 roku do wyłowienia jego zwłok na tamie pod Włocławkiem 30 października owiane jest tajemnicą, której nigdy nie rozpoznamy, bo komuniści zadbali o zatarcie śladów. Owszem, zorganizowali pokazowy „proces” bandytów z SB, skazali ich, ale potem po cichu wypuszczali ich na fałszywych papierach. Nie odbyli nawet połowy zasądzonych kar.
Nagroda dla księdza…
Historyk i poeta Janusz Kotański, autor książki „Nagroda dla księdza” (2004), uczynił jej mottem najpiękniejsze słowa wypowiedziane kiedykolwiek przez księdza Jerzego: „Comiesięczne spotkanie na Mszy Świętej za Ojczyznę pomaga uwolnić się od nienawiści, jaka mimo woli w ludziach wzrasta, i to jest chyba jakaś nagroda dla księdza”… Czyż to nie piękne?! Czy w tych słowach nie przemawia do nas człowiek, który świadomie idzie na mękę, by być wiernym Bogu i ludziom, którzy mu zawierzyli i przyjęli jego przesłanie w kościele na Żoliborzu? A jakiej nagrody kapłan męczennik może spodziewać się dziś od nas? Mordercy torturowali go przed śmiercią, zmiażdżyli mu język! Z nienawiści do Prawdy, którą głosił! Bądźmy wierni tej prawdzie, by śmierć błogosławionego Jerzego nie poszła na marne.
Wielcy go docenili bardziej niż my sami
Kardynał Jean Marie Lustiger napisał ze wzruszającą wnikliwością: „To wielka łaska, że w Polsce żyli tacy ludzie jak ksiądz Jerzy Popiełuszko. Męczennik mówi prawdę. Jego oprawcy chcą go zmusić do milczenia, ale on swym życiem mówi o miłości! Można zmusić do milczenia słowo ludzkie, ale nie można zmusić do milczenia miłości!”. Emil Constantinescu, prezydent Rumunii, zwierzył się kiedyś, że kocha Polskę [!] za sprawą księdza Jerzego: „Jest symbolem takiej Polski, którą kochałem przez całe życie! Takiej dumy, która ma źródło w godności, w zdolności do ofiarowania siebie!”. „W moim domu wisi portret księdza Popiełuszki, który spogląda na mnie i kontroluje mnie”… – napisał Vaclav Havel, poeta, pisarz, antykomunistyczny opozycjonista, prezydent Czechosłowacji. Margaret Thatcher, premier W. Brytanii, „żelazna dama”, nieskora do wzruszeń, była zafascynowana postacią Jerzego, a jeszcze bardziej jego prostą rodziną, o naturalnej pobożności. Widziała w tym piękno Polski. Ksiądz Jerzy poruszył wielkich ludzi, nie-Polaków! A myśmy myśleli, że to tylko taki nasz poczciwy, podlaski, polski ksiądz; że umarł, bo był uparty….
„Nawróciłem się”!
Propaganda komunistyczna działała na wszystkie strony. Wspominał ks. prałat Jan Sikorski, w tamtych czasach ojciec duchowny warszawskiego seminarium: „Kiedy usłyszałem o mszach św. za Ojczyznę na Żoliborzu, początkowo nie chciałem na nie chodzić. Mówiono, że to są <mityngi antykomunistyczne>. Kiedyś jednak poszedłem. Pamiętam, to był sierpień. Nawróciłem się natychmiast! Podszedłem do księdza Jerzego: - Słuchaj, kiedyś ten plac będzie się nazywał Twoim imieniem! Dotknąłem prawdy i stałem się wielkim orędownikiem tych mszy św.!
Sowieckie, zbójeckie metody
Kiedy naciski na przełożonych księdza i propaganda okazały się nieskuteczne, bezpieka sięgnęła do arsenału sowieckiego. SB zacieśniała pętlę. Ksiądz był śledzony dzień i noc. Dwa razy włamano się do jego mieszkania. Uszkadzano jego samochód, aranżowano „wypadki drogowe”. Każdego dnia musiał być gotowy na wszystko! We wrześniu 1983 roku prokurator Anna Jackowska rozpoczęła „śledztwo”, wysuwając w grudniu absurdalne, lecz groźne w swej wymowie zarzuty „nadużywania wolności sumienia i wyznania” [!] oraz „szkodzenia Polsce Ludowej”. Przypominają się „śledztwa” i „procesy” z lat stalinowskich, gdy grupę nastolatków obwiniano o „próbę obalenia ustroju siłą”… To był wielki powrót już trochę zapomnianych przez Polaków praktyk stalinowskich. To dlatego tak bardzo boimy się dziś o księdza Michała Olszewskiego i innych bezprawnie więzionych. Wiemy już, że koszmary z przeszłości mogą wrócić szybciej niżby ktokolwiek przypuszczał!
Nie mieli racji!
Ksiądz kanclerz kurii warszawskiej Zdzisław Król wspomina, jak dwa tygodnie przed śmiercią ksiądz Jerzy przyszedł do niego prosto od księdza prymasa. „Miał wtedy gorycz po rozmowie – że prymas był dla niego surowy. Ponieważ byłem jego przełożonym jako kanclerz, wiele razy rozmawialiśmy na temat tych mszy św. za Ojczyznę. Dzisiaj uciekamy od tego, ale przecież czasami krytykowaliśmy go, nie mając racji”…
Ksiądz prymas Józef Glemp rozpłakał się z żalu, kiedy wspominał swoje zabiegi, by Jerzy uciekł z Żoliborza na studia do Rzymu, dla świętego spokoju… Ksiądz kanclerz Król zapamiętał: „Jerzy powiedział: <nie mogę tych ludzi zdradzić, nie mogę ich zostawić>. Mówił, że jego wyjazd do Rzymu byłby ucieczką z miejsca, w którym go Kościół postawił […]. Płynęły mu łzy z oczu. A przecież miał świadomość zagrożenia.”
19 października 1984 roku,
po mszy św. w parafii Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, już w drodze do Warszawy, ksiądz Jerzy, wraz z kierowcą Waldemarem Chrostowskim, został uprowadzony w Górsku przez trzech esbeków – bandytów z nielegalnej, zbrodniczej, ale obficie finansowanej po cichu przez państwo „ludowe” Grupy „D” IV Departamentu MSW („kościelnego”). Kryptomin „D” oznacza tu dezintegrację Kościoła katolickiego! Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala, Waldemar Chmielewski. Stopnie nieważne, bandyci nie mają prawa do żadnych stopni… Który z nich zmiażdżył język księdzu Jerzemu (co pokazała później sekcja zwłok)? Pewnie każdy był do tego zdolny, w Grupie „D” zarabiali lepiej niż którykolwiek esbek. Od grudnia do lutego trwał „proces” bandytów, pod ścisłą kontrolą MSW. Niczego nie wyjaśnił. Im więcej mija lat, tym więcej wątpliwości. Co do jednego jednak wątpliwości nie mamy: błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko szedł w pełni świadomie drogą ku świętości, która jest drogą każdego człowieka wierzącego i ufającego Panu Bogu.
Zamień emocje na modlitwę
„Czujesz gniew i bezradność? Zamień emocje na modlitwę i czyn! Zapraszam na wspólny autokarowy wyjazd do Warszawy na Marsz Papieski w sobotę 19 października” – napisał niezmordowany Antoni Cywiński z Kalisk, były wójt gminy Kaliska i wieloletni radny powiatowy. Antoni prosi chętnych, by się do niego zgłaszali: 518070576.
Matka Boska Gietrzwałdzka w Starogardzie
16 października zostanie poświęcona kapliczka i Figura Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej w Starogardzie. Dokładna replika tej oryginalnej z Gietrzwałdu, skala 1:1. Wotum znanej starogardzkiej rodziny, która nie chce, by wymieniano jej nazwisko, ale i tak wszyscy wiemy… Dziękujemy! Kapliczka stoi przy ulicy Skośnej (boczna od Lubichowskiej, 140 m w prawo, jadąc od miasta).
W kinie „Sokół”
16 października o 18.00 pokaz filmu Grzegorza Brauna o objawieniach gietrzwałdzkich i ich znaczeniu w historii Polski. To trzeba zobaczyć, bo przesłanie Matki Bożej z roku 1877 nagle nabrało aktualności w Polsce naszych czasów – w państwie bezprawia, ataków na Kościół katolicki, szyderstw z idei suwerenności, drwin z naszej historii i kpin z języka („ministra powiedziała”…).
Ten numer „Gazety Kociewskiej” wychodzi w 46 rocznicę „Habemus papam”! Nie będzie lepszej Polski, nie będzie niepodległości bez powrotu do nauczania św. Jana Pawła II, Prymasa Tysiąclecia i do błogosławionego księdza Jerzego. Matko Boża Gietrzwałdzka, módl się za nami. Królowo Polski, miej w opiece nasz Naród i nasze Państwo!
Napisz komentarz
Komentarze