Wiem to, bo znam go dobrze. Przez 8 lat pracowaliśmy w IPN biurko w biurko, a potem, gdy odszedł do Muzeum II Wojny Światowej, następnie na fotel prezesa IPN w Warszawie, utrzymywaliśmy kontakt.
Przychodzi Karol do IPN…
To był rok 2009. Kilku młodych absolwentów historii zostało przyjętych do IPN. Chodzą po pokojach, przedstawiają się. Jeden zwraca szczególną uwagę szerokim uśmiechem i serdecznością. Mam wrażenie, że już go skądś znam. Krążą o nim sensacyjne wieści. Skończył historię 3 lata temu, już pracuje nad doktoratem, ale postanowił spróbować najpierw „zwyczajnej” pracy a nie w szkole czy na uczelni. Podobno wynajął się za ochroniarza! Ma za sobą kilka lat treningów bokserskich i osiągnięcia juniorskie. Pytam o to mojego brata Pawła, chodzącą encyklopedię boksu. Nawrocki?! Może to bratanek Waldka Nawrockiego, z którym boksowałem kiedyś w Gedanii? Jeśli tak, to pozdrów go… Wszystko się zgadza…
Jedziemy na notację
Karol jako młody pracownik IPN poznaje, czym się zajmujemy. Naczelnik wysyła go ze mną do Koszalina. Karol z kamerą na ramieniu. Jedziemy do Polaka z Wilna, który jako 16-latek został w roku 1944 aresztowany przez NKWD i miał do roku 1956 nieludzkie doświadczenia w kopalni na Workucie. Słuchamy go z zapartym tchem i nagrywamy dla archiwum IPN. Wychodzimy dopiero po 3 godzinach. Stary człowiek żegna nas ze łzami w oczach, bo wie, że raczej już się nie zobaczymy. W pewnej chwili chwyta Karola mocno i przyciąga do siebie. Rozgorączkowany pyta: - Niech mi pan powie, bo pan jest młody: czy oni tu jeszcze przyjdą do nas? Patrzy mu prosto w oczy a ja widzę łzy w oczach Karola, który po chwili twardo odpowiada: - Nigdy tu więcej nie przyjdą. My im nie pozwolimy… Stary człowiek przytula go do siebie. Wracamy do Gdańska prawie nic nie mówiąc do siebie. Obydwaj pod wielkim wrażeniem. A ja już wiem, że ten nowy pracownik IPN-u to najlepszy nasz nabytek i tu jest jego miejsce.
![](https://static2.kociewiak.pl/data/wysiwig/228Kociewska.jpg)
Doktorat
zrobił Karol szybko i z przytupem. Bardzo dobrą recenzję napisał mu m.in. dr Antoni Dudek. Teraz po latach Dudek powiedział, że ten doktorat ledwie spełniał wymagania doktoratu. Dudek już nie pracuje w IPN, ale jego ukrytą ambicją od lat (żadna tajemnica w IPN…) jest stanowisko prezesa IPN. Jeśli Karol wygra wybory prezydenckie, nowego prezesa wybierze Sejm obecny, czyli „tuskowy”. Dudek daje sygnał Tuskowi: Ja! Ja! Ja! W wywiadzie dla niszowego pisma „Kultura Liberalna” mówi, że Nawrocki jest brutalny, niebezpieczny etc., ale nie potrafi tego udowodnić, bo od kiedy Karol jest prezesem IPN, Dudka w IPN już nie ma… Niektórzy mówią, że to podłe z jego strony, wiele lat pracy w IPN powinno go przynajmniej skłonić do koleżeńskiej solidarności. Ja się z tego śmieję i powtarzam, że skoro Dudek rozpoczął już kampanię na stanowisko prezesa IPN, to znaczy, że jest pewien zwycięstwa Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich!
Karol na plastikowym wiaderku…
Mógłbym długo o nim opowiadać, zapamiętałem mnóstwo epizodów, ale powiem Wam o czymś bardzo osobistym. Niech to będzie moje świadectwo o Karolu jako człowieku. Leżę w Instytucie Chorób Morskich i Tropikalnych w Gdyni. Koszmarna diagnoza: wirusowe zapalenie wsierdzia sercowego, ropniaki na niemal wszystkich narządach wewnętrznych. Do tego pilna potrzeba natychmiastowej wymiany zastawki aortalnej serca, ale przy tych ropniakach to niemożliwe. Przyjąłem namaszczenie chorych, jestem na granicy życia i śmierci. Któregoś popołudnia budzę się z półsnu i słyszę znajomy głos. Chyba mi się śni… Otwieram oczy. Przy moim łóżku, na odwróconym plastikowym wiaderku siedzi prezes IPN Karol Nawrocki! Przyjechał specjalnie z Warszawy, żeby odwiedzić chorego, wtedy już emeryta IPN! Ta wizyta postawiła mnie na nogi, bo znów zachciało mi się żyć! Karol przekonywał mnie, że to tylko epizod, bo przecież mam jeszcze dużo do zrobienia… Zapytał, czego potrzebuję. Odpowiedziałem, że przydałyby się czyste T-shirty, najlepiej z wizerunkiem Pileckiego albo „Zapory”. Był zdumiony, powiedział mi potem, że oczekiwał prośby o zapomogę w chorobie albo o skierowanie do sanatorium… Przysłał mi do szpitala 50 ipeenowskich T-shirtów…
Kim jest Karol Nawrocki?
Tak zatytułowaliśmy spotkanie z Polakami w Essen. W tym dużym niemieckim mieście mieszka 15 tysięcy Polaków. Mają swoją listę wyborczą Polen in Essen, wybierają swojego przedstawiciela do rady przy burmistrzu Essen, pilnują interesów tamtejszych Polaków. Pojechałem do nich z Pawłem Piekarczykiem, znanym bardem i komentatorem z TV Republika oraz z Mariuszem Biroszem, prezesem stowarzyszenia Brygada „Inki”. Towarzyszył nam Stefan Kukowski z Tczewa, wielki mistrz konfederacji Orderu św. Stanisława. Na spotkanie zjechali Polacy nie tylko z Essen, ale i z Bochum, z Holandii, z Belgii. Mnie pytali o program Karola Nawrockiego i o jego stanowisko w tak ważnych sprawach jak relacje polsko-ukraińskie, stosunek do polityki ekonomicznej Unii czy CPK. Jeszcze przed spotkaniem wyszukałem wypowiedzi wprost na ten temat, żeby niczego nie zmieniać. Mówiłem więc słowami kandydata na prezydenta RP. Najpierw zacytowałem odpowiedź Karola na pytania dziennikarza Karola Gaca, które się nieoczekiwanie pokrywało z tytułem naszego spotkania: „Kim jest Karol Nawrocki?” Odpowiedział: - Jestem sobą, nikogo nie udaję, nie zmieniam poglądów na czas kampanii wyborczej”.
O jakiej Polsce pan marzy?
- Żeby Polska mogła istnieć, musi być wielka i dumna, z własną tożsamością. Nie ma innej drogi do Rzeczypospolitej. Polska musi gwarantować dobre życie Polakom i każdego dnia będę o to walczył.
- Nie chcę być takim prezydentem,
który czerpałby energię z pochwał zagranicznych dziennikarzy, poklepywania po plecach przez innych przywódców za cenę zostawiania na boku spraw Polaków. Zawsze będę realizował polska agendę. Zdanie kanclerza Niemiec, prezydenta Ukrainy czy cara Rosji nie będzie rozstrzygało o naszych interesach.
O Trzaskowskim
- Współczuję mu. Jest wytworem politycznego laboratorium […]. Raz usuwa krzyże, potem deklaruje przywiązanie do tradycji i wiary. Raz stawia na wielkie miasta, potem czaruje polską wieś. Raz chce jak najszybciej wprowadzić tzw. zielony ład, potem deklaruje walką z nim. Kupuje dla Warszawy niemieckie drzewa i chińskie autobusy, a potem opowiada o patriotyzmie gospodarczym.
O rządach PiS
- Często ludzie mówią mi na spotkaniach, że wystarczył rok rządów Tuska i jego zastępcy Trzaskowskiego, by się przekonać, że wcześniej było lepiej. Tak, ale widziałem też rzeczy, które można było zrobić lepiej, choćby politykę antycovidową.
Ukraina w UE i NATO?
- W zjednoczonej Europie nie może być sytuacji, w której sojusznik nie potrafi się rozliczyć ze zbrodni ludobójstwa na 120 tysiącach swoich sąsiadów. Brak woli ukraińskiej do rozwiązania tej sprawy, nietraktowanie nas jako partnera – przy tej pomocy, której udzieliła Ukrainie Polska – nie jest czymś, co dla godności naszej Ojczyzny byłoby do zaakceptowania.
Rosja?
- Powróciła jako imperium zła. Symbolem tego jest powrót do sowieckiej historiozofii. Nie można tolerować pomników zbrodniarzy w polskiej przestrzeni publicznej.
Hańba
Na koniec najpodlejsze słowa, jakie wypowiedział przedstawiciel rządu polskiego od czasu II wojny światowej. „Ministra” Nowacka 27 stycznia na terenie byłego KL Auschwitz: „Na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy a potem stały się obozami masowej zagłady”! Tusk wyjaśnił, że Nowacka się „przejęzyczyła”. Jako filolog uważam, że tu nie było możliwości „przejęzyczenia”! Wrogie Polsce środowiska żydowskie na świecie cytują z satysfakcją to „przejęzyczenie”. Każdy dzień z Nowacką na stołku „ministry” jest policzkiem dla Polaków.
Napisz komentarz
Komentarze